poniedziałek, 29 czerwca 2015

14 Rozdział

Po dłuższej chwili odsunęłam się od Libero. Patrzyłam na przepiękny pierścionek, znajdujący się w tym malutkim pudełeczku. Bałam się, że jeśli powiem ‘nie’, to stracę Krzyśka. Bałam się również, co to będzie, jeśli się zgodzę, a Igła nie będzie wiedział o tym incydencie z Conte.
- Krzysiek, ja.. – próbowałam w końcu to z siebie wydusić, jednak to jego pełne nadziei spojrzenie mi tego nie ułatwiało…
- Ja, nie mogę..
- Co? Ale jak to?
- Ehh… Muszę ci najpierw coś powiedzieć.
- Słucham.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam wszystko opowiadać Ignaczakowi. Ten z uwagą wysłuchał całej mojej historii. Potem zapadła niezręczna cisza. Wolałabym, żeby się wściekł, zaczął krzyczeć, mówić, że go zawiodłam, no cokolwiek! Byle nie ta cisza! Nagle Libero zaczął się śmiać. W tamtym momencie byłam już kompletnie zdezorientowana.
- Z czego ty się śmiejesz? – zapytałam
Igła ujął moją twarz w swoje dłonie, po czym delikatnie musnął moje usta. Wtedy odetchnęłam z ulgą. Wiedziałam, że nie jest zły. Tylko dlaczego..?
- Lenka, wiesz że cię kocham?
- Mhm..
- To teraz ja ci muszę coś powiedzieć..
- Co takiego?
- Nico powiedział mi o wszystkim, już na samym początku
- Że co?
- No to. Ufałem ci, wierzyłem, że mnie nie zdradzisz
- A teraz? Już mi nie ufasz? – i po raz kolejny tego wieczora, zapadła ta cholerna cisza..
- Krzysiek?
- Ufam. Powiedziałaś mi o tym, a to znak, że ci na mnie naprawdę zależy – uśmiechnął się
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo – przytuliłam go
- No to może, jeszcze raz..
Siatkarz po raz drugi uklęknął przede mną, z tym ogromnym bukietem róż i wspaniałym pierścionkiem.
- Leno Winiarska, czy zechcesz zostać moją żoną?
- Tak. – odpowiedziałam ze łzami w oczach
Krzysiek założył mi pierścionek i wręczył bukiet. Potem zatonęliśmy w pocałunku. Następnie przyszedł kelner z naszą kolacją i szampanem. Jakąś godzinę później doszło jeszcze wino, więc nasze humory stawały się coraz to lepsze. Spojrzałam na Ignaczaka, który miał dziwnie podejrzaną minę..
- Igła.. co ty kombinujesz?
- Ja? Kochanie moje, ja nic nie kombinuję!
- Dlaczego ja ci nie wierzę?
- Bo jesteś strasznie nieufną osóbką, wiesz?
- Taak, tak. Za dużo wypiłeś Krzysiu – puściłam mu oczko
- A wcale, że nie!
- A wcale, że tak!
- Nie kłóć się z przyszłym mężem..
- To ty się nie kłóć z przyszłą żoną!
- Dobra, już niech ci będzie…
- No i czego znowu się tak lampisz, co?
- Boo tak jakoś mam ogromną ochotę ściągnąć z ciebie tę sukienkę ii..
- Matko! – przerwałam mu
- Co?
- Właśnie sobie coś uświadomiłam!
- Yy?
- Biorę ślub z niewyżytym zboczeńcem!!!
- Ooooj teraz to przesadziłaś moja droga!
- Taaak? I co mi zrobisz? – zaśmiałam się
- Zaraz zobaczysz.. – uśmiechnął się cwaniacko
Podszedł do mnie, po czym wziął mnie na ręce.
- Ignaczak! Albo mnie odstawisz albo zacznę krzyczeć!
- Szantażujesz mnie?
- Ja? Niee. To taka forma obrony.
- Zapłacisz za to, co powiedziałaś.. – rzekł i zbliżył się w kierunku jednego z basenów
Przeczuwałam, co chce zrobić, ale miałam nadzieję, że jednak tego nie zrobi. Moja nadzieja pozostała tylko nadzieją, bo szanowny Pan Krzysztof chwilę później wskoczył ZE MNĄ NA RĘKACH do wody. Piszczałam, krzyczałam, błagałam o litość, jednak na nic to się zdało.
- Nie wybaczę ci tego! – burknęłam jednocześnie próbując wydostać się z wody
- Mhmmm.. – mruknął siatkarz i złapał mnie w talii
Odwrócił mnie przodem do niego i oparł moje czoło o jego czoło. Delikatnie musnął moje usta, ja jednak odsunęłam się od niego.
- Oo jeny Lenka nooo.. Będziesz się obrażać?
- Tak.
- I tak mi wybaczysz. Zawsze wybaczasz, jesteś taka przewidywalna – wybuchnął śmiechem
- Raz, dwa, trzy FOCH!
- Z kim ja się żenię..?
- Szczerze, to ja sama nie wiem.
Kłóciliśmy się tak jeszcze z dobre pół godziny. Ale jakoś nam się to znudziło, bo przecież ile można, no nie? Zdjęłam swoją już i tak mokrą sukienkę i założyłam kąpielówki, które dostałam w prezencie od swojego narzeczonego. Co jak co, ale muszę przyznać, że gust ma całkiem niezły. Siedzieliśmy w jacuzzi. Rozmawialiśmy, wspominaliśmy, śmialiśmy się, a siatkarz co chwila skradał mi buziaki. Postanowiłam trochę sprawdzić tego mojego kochasia, więc zapytałam go czy pamięta jak się poznaliśmy.
- Naprawdę myślisz, że mógłbym zapomnieć? – zaśmiał się
- Yy tak. Tak myślę
- No to się mylisz..
- Ach tak? No dobrze, to mów.
- Eekhem. A więc taak.. Ja sobie spokojnie szedłem, kiedy nagle wpadła na mnie jakaś laska. Nie powiem, bo całkiem ładna.. Powiedziałbym, że uratowałem jej życie, ale wiesz że jestem skromny..
- Krzysiu… - spojrzałam na niego z mordem w oczach
- Nie przesadzaj. Nie dość, że prawie mnie staranowałeś, to później zrobiłeś to po raz kolejny!
- Ojj tam. Ale gdyby nie to, to teraz nie byłabyś tak szaleńczo zakochana, ani zaręczona – wypiął dumnie pierś
- No dobra, tu się zgodzę..
- Nie wierzę!
- Co?
- Ludzie! Lena Winiarska przyznała mi właśnie rację!
- Hahah, przestań kretynie. Albo okey, ciesz się, bo to rzadko się zdarza – zaśmiałam się
- Yyy.. Winiarska.. Win.. Winiar.. Matko! Misiek! – krzyknęłam
- Co? Co Misiek?
- Jak on zareaguje na to, że biorę z tobą ślub?!
- Spokojniee.. Będzie dobrze – przytulił mnie
- Najważniejsze, że się kochamy tak? – dodał
- Noo.. tak. – wtuliłam się w niego jeszcze bardziej
Do pokoju hotelowego wróciliśmy tak około trzeciej w nocy. Staraliśmy się być w miarę możliwości cicho, ale pod wpływem alkoholu jest to bardzo trudne. Kiedy dochodziliśmy do naszych drzwi Igła dostał czkawki, przez co zaczęłam się śmiać tak głośno, że chwilę później Conte stał tuż obok.
- To ja zostawię was samych – wybełkotał Libero i zachłannie mnie pocałował
Tak więc zostałam sam na sam z Facundo. Postanowiłam mu o wszystkim powiedzieć. Przecież i tak się dowie, a między nami nie będzie nic więcej, prócz przyjaźni.
- Facu. Muszę ci coś powiedzieć? – zaczęłam
- No, to słucham.
- Ja i Krzysiek bierzemy ślub. 
- Co?
- To, co słyszysz. Oświadczył mi się..
- Ale jak? Kiedy?
- Normalnie, yyy to znaczy, to nie było normalne, bo oświadczył mi się na basenie. A kiedy, noo dzisiaj.
- A powiedziałaś mu chociaż o tym.. no wiesz…
-  Nie.
- Czyli będziesz go teraz tak okłamywać?
- Conte.. On o wszystkim wie. Od Nico. Powiedział mu o tym, już na samym początku
-  Mogłem się tego domyślić. Ale mam nadzieję, że dalej będziemy się przyjaźnić, prawda?
- Jasne – uśmiechnęłam się
- Aa teraz, bardzo cię przepraszam, ale idę do swojego narzeczonego
- Spoko, dobranoc – puścił mi oczko i poszedł
Weszłam do pokoju i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, przebrałam się, a następnie powędrowałam do sypialni. Spojrzałam na łóżko, gdzie Krzysiek już spał. Nie dziwię mu się.. Ja też jestem padnięta. Położyłam się obok niego i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.
Obudziłam się kilka minut po godzinie ósmej. Libero oczywiście jeszcze spał. Muszę przyznać, że niezły z niego śpioch, ale co zrobić. Pierwsze, co zrobiłam, to poszłam do łazienki. Obmyłam twarz chłodną wodą i postanowiłam wyjść na balkon. Mimo wczesnej godziny, słońce już mocno grzało. Szkoda, że za parę dni będziemy musieli opuścić Barcelonę… Naprawdę mi się tu spodobało i chciałabym tu kiedyś wrócić. To bardzo piękne miejsce, jak z bajki.. A może.. może weźmiemy tutaj ślub z Krzyśkiem? Dlaczego nie? To znaczy, na początku pewnie byłoby wiele sprzeciwów, ale no to przecież fajny pomysł, no nie? Tylko goście.. Może tylko najbliżsi? Hmm.. Albo dobra, może jednak nie. Nie chcę później, żeby chłopaki się obrażali czy coś. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Wzięłam go do ręki i odebrałam, nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Czeeeeść siostra! – usłyszałam głos mojego brata
- No cześć brat! – uśmiechnęłam się sama do siebie
- Jak tam? Co tam?
- Aa w porządku, a u Was?
- Po staremu, ale opowiadaj jak tam jest? Nie będę jeszcze wujkiem, nie? – po tych słowach wybuchłam śmiechem
- No i co się śmiejesz? To bardzo poważna sprawa. – dodał
- No okey, jasne, już się ogarniam..
- Więc?
- Nie Misiu, nie będziesz wujkiem, przykro mi..
-  Ale zaraz możemy się o to postarać – krzyknął do słuchawki mój narzeczony, który zaczął całować moją szyję
- Igła! Zostaw moją siostrę! – włączyłam na głośnomówiący, żeby mogli się jakoś dogadać
- Co ja zrobię, że ta twoja siostrzyczka, tak straasznie mnie pociąga? A i nie wiem, czy wiesz, ale twój telefon przerwał nam bardzo miłe rozpoczęcie dnia – Libero szczególnie zaakcentował cztery ostatnie słowa
- Dobra, dobra panowie! Wystarczy tych pogaduszek! Krzysiu, jakoś zgłodniałam idź zrób śniadanko, co?
- Dla ciebie wszystko skarbie – pocałował mnie i opuścił balkon
- I ja pozwoliłem ci lecieć tak daleko z takim cymbałem..
- Ooj nie przesadzaj, nie jest aż tak źle – zaśmiałam się
- Taa jasne, powiedzmy, że ci wierzę, a teraz opowiadaj jak tam jest?
- Pięknie, wspaniale, cudownie. Krótko mówiąc ŁAŁ..
- Nie nudzisz się?
- Błaagam.. Z Igłą? Nie da się.
- Spoko, to ja ci już nie przeszkadzam. Jeszcze się odezwę, paa. Wypoczywaj tam!
- Nie przeszkadzasz, ale okey. Jasne, jasne.. tylko Misiek, bo ja muszę ci coś jeszcze powiedzieć…
- No, to mów
- Yy.. – no i ciekawe, jak mam mu powiedzieć, że jestem zaręczona. Jeszcze z Igłą! Może powiemy mu jak wrócimy do Polski? O! Tak! To jest dobry pomysł!
- Aaa wiesz.. już nieważne.
- Mhmm.. Lenka, co jest?
- Nic, niic.. Wiesz, Krzysiek mnie woła, muszę kończyć! Ucałuj tam wszystkich! Kocham, pa! – nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się
Weszłam do środka i usiadłam na kanapie. Znowu zaczęłam myśleć o tym wszystkim.. O tym zajściu z Conte, o oświadczynach, o tym jak moje, to znaczy nasze życie będzie później wyglądało. Znowu przerwał mi telefon. Myślałam, że to Michał będzie chciał ze mnie wyciągnąć, to co miałam mu powiedzieć, ale niestety myliłam się. I to bardzo.
- Nie masz na co liczyć Misiek, nic ci nie powiem! – powiedziałam na początku, ale przecież wcześniej nie sprawdziłam, kto dzwoni.. to był mój błąd.
- Czego mi nie powiesz słoneczko? – niee, to nie może być prawda. To nie może być on!
- Nie spodziewałaś się, że zadzwonię, prawda? Czyli niespodzianka się udała. Jak tam wakacje? Opowiadaj.
Nie odpowiadałam nic. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć!
- Coś mało rozmowna dzisiaj jesteś.. Dobra, przejdę do konkretów. Jeśli myślisz, że tak łatwo dam ci spokój i pozwolę, żebyś o mnie zapomniała, to się mylisz. Radzę ci, uważaj na siebie i na tego swojego kochasia, bo wiesz.. wypadki chodzą po ludziach, prawda? Dobra, to ja już kończę. Miłego wypoczynku kochanie! A.. zapomniałbym. Ani mi się waż powiadamiać o czymkolwiek policję, bo będzie jeszcze gorzej. No.. to na tyle. Do usłyszenia, albo może jednak do ZOBACZENIA.
Wbiło mnie w kanapę.. Odłożyłam telefon na mały, szklany stolik. Do moich oczu napłynęły łzy. Do pokoju wszedł Krzysiek z tacą, na której było nasze śniadanie. Jednak, kiedy zobaczył w jakim jestem stanie, odłożył ją i mocno mnie przytulił.
- Lenka.. Eej, nie płacz. Co się stało?
- Mateusz..
- Co? Co Mateusz? Ten sukinsyn znowu się do ciebie odzywał?
- Tak.. Krzysiek, on mi groził. On groził NAM! – płakałam jeszcze bardziej
- Lenuś, słoneczko, nie płacz proszę.. Trzeba zadzwonić na policję.
- Nie. On powiedział, że jeśli powiadomimy policję, to będzie jeszcze gorzej. Krzysiu.. ja się boję! – wtuliłam się w niego
- Już, spokojnie. Jestem przy tobie, tak? Będzie dobrze. Uwierz mi. On nic nam nie zrobi, nie martw się. – pocałował mnie w czubek głowy
- Nie byłabym tego taka pewna…
- Zaufaj mi.
- Okey.. 
- Jesteś moją narzeczoną, niedługo bierzemy ślub. Nie pozwolę, żeby cokolwiek ci się stało, rozumiesz?
- Tak…
- No. A teraz już nie płacz, chodź zjemy śniadanie, dobrze?
- Dobrze.
Krzysiek przygotował przepyszne jedzenie. Nie jestem do końca pewna, czy to on. Ale zapewniał mnie, że większość tego wszystkiego wykonał sam, więc mu uwierzyłam. W południe mój ukochany postanowił zabrać mnie na plażę. Powiedział, że ma tam dla mnie jakąś niespodziankę. Nie miałam pojęcia, o co może dokładnie chodzić i jakoś zaczynałam się bać. Kiedy powoli dochodziliśmy na miejsce, Ignaczak chciał zawiązać mi oczy.
- No chyba cię pogięło Krzysiu! Mowy nie ma!
- Lenka, no błagam! Bo inaczej nic z tego nie będzie, noo..!
- Jenyy.. Dobra, już niech będzie.
- Dziękuję! – cmoknął mnie w usta, a następnie zawiązał mi oczy jakimś materiałem
Przeszliśmy jeszcze jakiś kawałek. Po drodze oczywiście musiałam na coś wpaść, ale no dobra pomińmy ten fakt.
- Okey, teraz mogę odsłonić ci oczy.
- Nareeszciee.
Libero zdjął materiał z moich oczu, a mi ukazał się przepiękny widok. Tego, co on tutaj przygotował się nie spodziewałam! Na piasku z kamyków było ułożone ogromne serce, a tuż obok napis ‘KOCHAM CIĘ LENKA! TWÓJ KRZYSIEK’. Jakie to romantyczne!!! Jeju! Nie wiele myśląc rzuciłam mu się na szyję, po czym zaczęłam go całować.
- Kocham cię! – rzekłam patrząc ukochanemu w oczy
Ten wziął mnie na ręce i okręcił nas kilka razy wokół własnej osi. Potem z powrotem odstawił mnie na rozgrzany piasek.
- Ja też cię kocham! – powiedział opierając moje czoło o jego czoło, a następnie ponownie zatraciliśmy się w pocałunku

Mam najwspanialszego mężczyznę pod słońcem, a na dodatek już niedługo zostanie moim mężem! Może być coś piękniejszego? A co do Mateusza.. to na razie nie chcę o tym myśleć. Może nic nie zrobi? Będę się przejmować, jak będzie taka potrzeba, a na chwilę obecną takowej jeszcze nie ma. Krzysiek zapewnia mnie, że wszystko będzie dobrze, a ja mu wierzę. Mam tylko nadzieję, że ten cały Mateuszek nic mu nie zrobi, bo tego już mu nie wybaczę! Zapłaciłby za to srogą cenę. Myślę jednak, że nie będzie takiej potrzeby. Przy Ignaczaku czuję się bezpiecznie. Wiem, że mnie ochroni. Zawsze stanie za mną murem. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam.. Teraz to czuję. Przy Krzyśku. Wiem, że go kocham ponad wszystko! I jestem pewna, że to ten jedyny. 







__________________________________________________

No i mamy czternasty rozdział! :D 
Taki jakiś dłuższy mi wyszedł O.o Ale to chyba przez ilość dialogów xD :D 
Coś ostatnio brakuje mi pomysłów.. Coś musi się dziać, tylko co? :D Nie chcę, żeby ta historia była jak flaki z olejem -.- Więc coś wymyślić muszę :3 ^.^ ♥
Wolicie :
- dramat
- kłótnię 
- komedio-dramat (o ile, to co siedzi mi w głowie w tym momencie, będzie można nazwać komedią.. :D ) 
czy coś innego? :D 
Liczę na Waszą pomoc, może jakoś mi doradzicie.. :D ♥ Pomysł jako taki już jest, ale chcę poznać Wasze zdanie :)) :D 
Do napisania! :* ♥
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz! :**** ♥

czwartek, 18 czerwca 2015

13 Rozdział

Kolejny dzień naszych wakacji w Barcelonie. Przyznaję, że poprzedni był bardzo ciekawy.. Kac morderca daje o sobie znać. Spojrzałam na miejsce, w którym powinien znajdować się Ignaczak, którego o dziwo nie było. Zwlokłam się z łóżka w celu znalezienia butelki wody. Niestety nigdzie jej nie znalazłam. Z powrotem padłam na łóżko. Kątem oka zerknęłam na szafkę, a na niej karteczkę z napisem „Wyszedłem na spacer, nie chciałem Cię budzić :* Kocham Cię!!! :* K.” Jaki on kochany! Wczoraj mieliśmy spędzić wieczór razem, a mi zachciało się ogniska.. Oj Lenka, Lenka. Muszę mu to jakoś wynagrodzić, ale najpierw.. najpierw to ja pójdę po tę wodę. Nie chciało mi się zbytnio przebierać, kąpać, czy malować, więc postanowiłam, że powędruję do pokoju Argentyńczyków. Ubrana w krótkie, obcisłe spodenki i przydużą koszulkę z numerem 16, na bosaka szłam przez korytarz. Zapukałam grzecznie do drzwi i łaskawie czekałam aż ktoś mi otworzy. Chwilę później ujrzałam Facundo w samych bokserkach. Zmierzył mnie od góry do dołu, po czym na jego twarz wkradł się szeroki, cwaniacki uśmiech.
- Takie widoki z samego rana.. mmm – rzekł przeczesując niedbale swoje włosy
- Może najpierw dzień dobry?
- Dzień dobry – wyszczerzył się i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam
- Masz może wodę?
- Kac?
- Taaa..
- Ja mam coś lepszego
- Co takiego?
- Wchodź – gestem ręki zaprosił mnie do środka
- Więc?? – zapytałam, a ten przysunął mnie do siebie
Na początku patrzyliśmy sobie w oczy, a chwilę później zachłannie się całowaliśmy. Uświadomiłam sobie, że przecież Conte ma współlokatora. Oderwałam się od niego i spojrzałam pytająco.
- Spokojnie.. Nico poszedł pobiegać. Mamy jeszcze jakąś godzinę – wyszeptał
Jak ten człowiek na mnie działa.. Niby nic do niego nie czuję, ale cholernie mnie pociąga! Jego dłonie błądziły po moim ciele, jednocześnie pozbywając się ubrań. W pewnym momencie przyjmujący wziął mnie na ręce i delikatnie położył na łóżko. Na nasze nieszczęście, a może szczęście? Do pokoju wparował Nicolas. Oderwaliśmy się od siebie natychmiastowo.
- Okey.. Ja nic nie widziałem – puścił mi oczko
Ubrałam się, wzięłam wodę i wróciłam do siebie, gdzie czekał już Krzysiek.
- Dzień dobry – przywitał się z szerokim uśmiechem na twarzy
- Dzień dobry – odpowiedziałam również uśmiechnięta
Igła podszedł do mnie i czule pocałował. Kocham smak jego ust, kocham tę czułość, kocham jego. A Conte.. Matko, jeśli Krzysiek się dowie.. on mi tego nie wybaczy! Co ja najlepszego wyprawiam?! Ale, co ja zrobię, że Argentyńczyk tak na mnie działa, co? Chciałabym mu się oprzeć tylko szkoda, że nie mogę..!
Pół dnia spędziliśmy na wylegiwaniu się na plaży i spacerowaniu po Barcelonie. Libero powiedział, że mogę wracać do hotelu, a on będzie najpóźniej za dwie godziny. Przeczuwałam, że coś kombinuje, jednak zmęczenie było silniejsze i wróciłam z powrotem. Pierwsze co zrobiłam, to poszłam wziąć zimny prysznic. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Owinęłam swoje mokre ciało ręcznikiem, a następnie poszłam otworzyć. Któż inny mógłby być moim gościem, jak nie przyjmujący PGE Skry Bełchatów, Facundo Conte.
- Co chcesz? – zapytałam chłodno
- Chcesz wiedzieć, czego chcę? – zaśmiał się
- Tak, bo chcę wrócić pod prysznic..
- W tym momencie to mam ochotę zdjąć z ciebie ten ręcznik i..
- Nie kończ! – przerwałam mu
- Dlaczego? Myślałem, że chcesz..
- Conte. Jesteśmy przyjaciółmi! Tylko przyjaciółmi. – akcentowałam każde wypowiedziane słowo
- Wczoraj wieczorem i dzisiaj rano, jakoś inaczej to wyglądało.. – poruszył zabawnie brwiami
- Było. Minęło. Co mam zrobić, żebyś dał mi spokój?
Nie usłyszałam odpowiedzi. Przyjmujący uśmiechnął się i pocałował mnie w skroń. Oparł swoje czoło o moje i zmrużył oczy.
- Lenka, ja przecież nie dam ci spokoju. Nawet jeśli będziesz z Igłą, to będziemy się przyjaźnić, prawda? – wyszeptał
- Tak.. – westchnęłam
Facundo wykorzystał sytuację i zaczął mnie całować. ZNOWU… Gdyby nie to, że mój rozumek zaczął logicznie myśleć, to zapewne wylądowalibyśmy w łóżku. W miarę szybko oderwałam się od ust Facu.
- Idź już.. – rzekłam
Argentyńczyk przez chwilę patrzył się na mnie, a potem po raz kolejny przyssał się do moich ust. Jego ręce powędrowały na moje biodra, a swoje pocałunki przeniósł na szyję. Uległabym. Ale nie mogłam zrobić tego Krzyśkowi!!! Nie mogłam no!
-  Conte! Nie..
- Dlaczego?
- Bo.. Ja kocham Krzyśka.
- No no. Widać.
- Conte! Co mam zrobić, żebyś uwierzył?!
- Aa tego, to jeszcze nie wiem..
- Dobra, proszę cię idź już.
- Jasne..
Kiedy przyjmujący opuścił pokój, wróciłam do łazienki. Doszłam do wniosku, że muszę być szczera wobec Igły. Muszę powiedzieć mu prawdę. Nie mam pojęcia, jak Libero zareaguje na to, że o mało nie zdradziłam go z moim przyjacielem.
Niecałą godzinę później Ignaczak był już w hotelu. Nie mieliśmy ochoty nigdzie iść. Chcieliśmy się sobą w końcu nacieszyć. Krzysiek wodził dłonią po moim ramieniu i co chwila skradał mi pocałunki. Jak zwykle coś musiało przerwać tę chwilę. Był to telefon.
- Odbierz.. może to coś ważnego – puściłam mu oczko
Ignaczak niechętnie sięgnął po urządzenie.
- Tak?
- …
- Tak, wszystko ma być tak jak, to było ustalone.
- …
- Dobrze, dziękuję. Do widzenia.
- Kto dzwonił? – zapytałam
- Dowiesz się w swoim czasie – uśmiechnął się cwaniacko
- Ale..
- Ććśś.. teraz mamy chwilę dla siebie i mam zamiar to wykorzystać. – wyszczerzył się
Siatkarz zaczął mnie całować. Sprawnie pozbył się moich ubrań i bielizny. Ja nie pozostawałam mu dłużna. Był czuły i delikatny. Coś kombinował, ale jeszcze nie wiedziałam co. W tamtej chwili nie miałam ochoty o tym myśleć.
- Kocham cię.. – wyszeptał mi na ucho
- Ja ciebie też..
Kto ma najlepszego i najukochańszego faceta pod słońcem? Ja. I bardzo mnie to cieszy. A tamto zajście z Conte nie ma prawa się powtórzyć. Kocham Ignaczaka i nic, ani nikt tego nie zmieni. Czeka mnie jeszcze nie za przyjemna rozmowa z nim, ale nie chcę go okłamywać.
Leżąc obok Libero zastanawiałam się jak mu to wszystko powiedzieć. Boję się, że mi tego nie wybaczy, ale przecież do niczego nie doszło! Tylko ciekawe jak mu to przetłumaczę..
- Krzysiu…
- Hmm?
- No Lenka, albo teraz albo nigdy – pomyślałam
- Co byś zrobił, gdyby ktoś ci powiedział, że widział mnie całującą się z innym facetem? – czyli jednak nigdy… chociaż nie. Nie w tym momencie, może kiedyś..
Mina Igły mówiła sama za siebie. Był jednocześnie zaskoczony i zły, jednak próbował to ukryć.
- A dlaczego pytasz?
- Wolę wiedzieć teraz niż przekonać się później – zaśmiałam się
- Ahmm..
- Więc?
- Pewnie byłbym wściekły.
- Ale nie zostawiłbyś mnie?
- Skąd te pytania?
- Odpowiedz.
- No nie wiem…
- Krzysiek.
- Nie no, raczej nie. Za bardzo cię kocham – pocałował mnie w czoło
- Ja ciebie też kocham. Tak bardzo. Najbardziej! – wtuliłam się w jego tors
Czas mijał zadziwiająco szybko. Około dziewiętnastej Igła gdzieś poszedł, a ja zostałam w pokoju. Miałam jakieś przeczucie, że jeszcze dzisiaj coś się wydarzy. Tylko co? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Zerknęłam na ekran. Nowa wiadomość od Krzyśka.
„20:30 basen :* Załóż sukienkę :D :** Nie spóźnij się! <3 Czekam. <3”
Sukienka na basen? Interesujące… Co ten mój Krzysiu kombinuje..
Było parę minut przed dwudziestą, więc zaczęłam się szykować. Założyłam czerwoną, rozkloszowaną sukienkę bez ramiączek oraz dość wysokie również czerwone szpilki. Następnie zabrałam się za fryzurę. Tym razem postawiłam na loki. Spryskałam je lakierem, aby nie oklapły po trzydziestu minutach. Na końcu zaczęłam robić sobie makijaż. Podkład, ciemny, perłowy cień do powiek, idealna kreska wykonana eylaynerem, rzęsy pociągnięte tuszem, usta pomalowane krwisto-czerwoną szminką. Do tego wszystkiego biżuteria. Perłowa bransoletka i łańcuszek od Libero. Wzięłam jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy i zaczęłam kierować się w stronę wskazanego miejsca.
Na miejscu byłam pięć minut przed czasem. Rozejrzałam się. Wszędzie były rozsypane płatki czerwonych róż oraz poukładane świece. Stałam tak wpatrzona w to wszystko i nie wiedziałam, czego mogę się jeszcze spodziewać. Chwilę później dołączył do mnie Ignaczak.
- Ślicznie wyglądasz – rzekł i pocałował mnie w policzek
- Dziękuję, ale widzę, że ty też nieźle wyglądasz – uśmiechnęłam się
- Powiesz mi, po co mnie tu ściągnąłeś? – zapytałam
- Jasne. Poczekaj tu chwilkę.
Dosłownie jakąś minutę później Igła wrócił z ogromnym bukietem czerwonych róż. Byłam zaskoczona, ale to co działo się później zaskoczyło mnie jeszcze bardziej..
- Lenka. Jesteśmy ze sobą od jakiegoś czasu. Bardzo dobrze się przy tobie czuję. Jesteś pierwszą kobietą, która tak zawróciła mi w głowie. Chcę mieć z tobą gromadkę dzieci, zasypiać i budzić się przy tobie, spędzać razem każdą wolną chwilę, chcę z tobą być już do końca życia. Kocham cię.
Zatkało mnie. Nie miałam bladego pojęcia, co mam powiedzieć..
- Słuchaj.. – mówiąc to Krzysiek uklęknął przede mną i wyjął małe, czerwone ( co z tym czerwonym dzisiaj no..? ) pudełeczko.
- Wiem, że może to za wcześnie, ale po co dłużej czekać?
- Krzysiek ja..
- Lenka. Wyjdziesz za mnie?
Patrzyłam na Ignaczaka i dalej nie dowierzałam w to, co się działo.
- Krzysiu.. a co jeśli ci się znudzę?
- Przestanę cię kochać wtedy, kiedy zwiędnie ostatnia róża.
Spojrzałam na ogromny bukiet, który trzymał siatkarz. Dostrzegłam w nim jedną, sztuczną różę. Jaki on jest romantyczny..! Tylko co ja mam mu powiedzieć?
- Zostaniesz moją żoną?

Nie miałam pojęcia, co robić. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to pocałować Krzyśka. Tak też zrobiłam, a co do odpowiedzi, to sama nie wiem. Jemu tak bardzo zależy.. Mi też. Kochamy się, więc co stoi na przeszkodzie, prawda? 







_________________________________________________

No i w końcu jest trzynasty rozdział! :D ^-^
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, nie komentowałam itp. ale no niestety, taki kryzys ostatnio mnie spotkał, za dużo problemów na raz.. więc jeszcze raz PRZEPRASZAM! :* ♥
Postaram się wszystko nadrobić! :D Obiecuję ♥ :D ! 
Ten rozdział jest, jaki jest.. :D Zaczęłam go pisać dwa tygodnie temu, a skończyłam dopiero dzisiaj -.- :D Ale jest! :))))) :D Mam nadzieję, że Was nie zanudzi :* :D
Do napisania! ♥ :****
Czytasz + Komentujesz = Motywujesz! ♥ :****