Kilka miesięcy
później..
Między mną, a Krzyśkiem wszystko układa się dobrze. Mogę
powiedzieć, że nawet bardzo dobrze. Mam nadzieję, iż Mateusz zdążył już o mnie
zapomnieć i odpuści nam. Nasi rodzice chyba się polubili, bo ostatnio kiedy
dzwoniła moja mama, mówiła że Państwo Ignaczak u nich byli. Frania ma się
dobrze. Czasem ucieka, Igła dostaje opieprz, ja za każdym razem mówię, że
jeszcze raz i Frania wraca do sklepu, ale i tak zawsze jest tak samo. Z
Krzyśkiem wróciliśmy już do pracy. Tak czy tak go widuję. W końcu jestem
fotografem Sovii, nie? Tak w ogóle, to ostatnio dostałam propozycję pracy, jako
fotograf reprezentacji. Nie wiem, czy mam się zgodzić. Muszę to przemyśleć i
pogadać jeszcze z narzeczonym.
Ten dzień od początku zapowiadał się jakoś dziwnie..
Wydarzenie pod jego koniec, zaskoczyło mnie jeszcze bardziej.
Obudziłam się parę minut po godzinie ósmej. Ignaczaka, jak
zdążyłam zauważyć nie było obok mnie. Ubrana w koszulkę Libero i króciutkie
spodenki, zeszłam na dół. Z kuchni dochodziły piękne zapachy. Oparłam się o
framugę drzwi i wpatrywałam się w
pichcącego coś narzeczonego. Ostatnio dość często gotuje. Hmm, czyżby coś
kombinował?
- Już wstałaś? – zapytał uśmiechając się do mnie
- Mhm. – odwzajemniłam gest
- Zaraz będzie gotowe.
- Okey, to ja pójdę się ogarnąć – oznajmiłam i ruszyłam w
stronę łazienki
Po drodze wpadłam jeszcze do sypialni po jakieś ubrania.
Założyłam tak dla odmiany sukienkę. Do tego balerinki. Włosy pozostawiłam
rozpuszczone, a makijaż zrobiłam w miarę lekki. Spryskałam się jeszcze
perfumami i gotowa opuściłam pomieszczenie. Kiedy weszłam do kuchni, Igła
akurat nakładał posiłek na talerze. Co mógł zrobić mój ukochany na śniadanie?
Nic innego, jak naleśniki z nutellą. Nie mówię, że za nimi nie przepadam, gdyż
je uwielbiam. Jednak skoro jem je prawie codziennie, to mogą się znudzić, nie?
Dobra wracając… Po skończonym posiłku zabrałam się za zmywanie. Następnie
powędrowałam do salonu, gdzie mój ukochany zalegał przed TV.
- A ty nie masz dzisiaj czasem treningu? – zapytałam przysiadając
się do niego
- Mam, ale dopiero o 10:30.
- Czyli masz jeszcze prawie półtorej godziny.. –
stwierdziłam
- Mhm.
- Może jakoś wykorzystamy ten czas?
- Z chęcią.. – wymruczał i zaczął całować mnie po ramieniu
- Ignaczak, ty to wiecznie nie wyżyty jesteś! O spacer mi
chodziło. – zaśmiałam się
- Ooo… - posmutniał
- To jak? Idziesz ze mną czy mam iść sama? – rzekłam udając
się w stronę drzwi
- No idę, idę..
Kilkanaście minut później, spacerowaliśmy już po
rzeszowskich chodnikach trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy o wszystkim i o
niczym. Trochę powspominaliśmy, myśleliśmy o teraźniejszości, o przyszłości
także. Tematu Mateusza staraliśmy się unikać, choć i ja i Igła dobrze
wiedzieliśmy, że tak szybko nie odpuści. To, iż nie odzywa się od kilku
miesięcy, to zapewne znak, że już niedługo znów usłyszymy jego głos. Albo co
gorsze, spotkamy się z nim. Krzysiek niebawem wylatuje z chłopakami do USA
rozegrać kolejne mecze. A ja zostanę tutaj sama. Co prawda mam Paulę, ale
przecież ona ma swoje życie. Ma pracę, chłopaka. Taa chłopaka, który także
wylatuje. Czyli obie zostajemy same. Bomba! Nie cierpię, kiedy chłopaki mają
mecze wyjazdowe. Ogółem nie przepadam za sezonem reprezentacyjnym. Zdecydowanie
wolę sezon klubowy. Częściej widuję Krzyśka itd.. A tak? Rozstajemy się na
długo, a kiedy wraca to albo jest zmęczony, albo ciągle przesiaduje na
treningach. No co zrobić.. Taki zawód. A mi nie pozostaje nic innego, jak go w
tym wspierać.
Kilka minut po dziesiątej byliśmy w domu. Krzysiek zgarnął
swoją torbę, pożegnał się ze mną i pojechał na halę. Była zbyt piękna pogoda,
żebym siedziała w domu zalegając na kanapie. Postanowiłam odwiedzić swoją
przyjaciółkę, która mieszka przecież tylko dwie ulice dalej. Wzięłam telefon,
zamknęłam drzwi, po czym spacerkiem ruszyłam w stronę miejsca zamieszkania Pauli.
Byłam u niej parę minut przed jedenastą. Jakież było jej zdziwienie, kiedy
ujrzała mnie przed swoimi drzwiami. Z bananem na ustach wpuściła mnie do środka. Czułam się u
niej, jak u siebie. W końcu nie raz ją odwiedzałam, jeszcze za czasów kiedy
mieszkałam w Bełchatowie, czy Bydgoszczy. Usiadłam na swoim ulubionym fotelu i
czekałam, aż przyjaciółka przyjdzie z dwoma kubkami gorącej czekolady. Po
chwili obie siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, co chwila popijając słodką ciecz. Opowiadałam
Paulinie, o tym jak układa mi się z Krzyśkiem, co słychać w pracy, kiedy w
końcu zostanie ciocią itd. Widziałam po jej minie, że chce o coś zapytać. Ja
już dobrze wiedziałam, o co..
- Dobra Paula, wiem że chcesz zapytać o Mateusza.
- No chcę, ale nie chcę cię denerwować..
- Dobra pytaj.
- Odzywał się?
- Nie. Na całe szczęście nie. Nie dzwonił, nie pisał, nie
nachodził. Cisza i spokój.
- Byle nie cisza przed burzą..
- A weź nawet tak nie myśl!
Dokończyłyśmy pić czekoladę, a następnie powędrowałyśmy do
kuchni w celu przygotowania czegoś na obiad. W międzyczasie napisałam sms-a do
Igły, o treści „Jestem u Pauli. Gdybyś
wrócił z treningu, a mnie dalej by nie było, to wiesz gdzie szukać :* Kocham!
<3”. Szybkiej odpowiedzi nie oczekiwałam, bo przecież wiedziałam, że jest
zajęty. Wróciłam więc do przyjaciółki. Nie chciało nam się zbytnio gotować.
Postawiłyśmy na zwykłe, proste i smaczne spaghetti. Po zjedzeniu posiłku,
postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film.
- Co powiesz na „Tylko mnie kochaj”? – zapytała Paulina
- No nie wiem.. A masz coś innego?
- To może „Ted 2”?
- Okey, niech będzie. Dwójki jeszcze nie widziałam.
Przyznam szczerze, że przy pierwszej części bardziej się
uśmiałam. W drugiej niby nie było nic takiego. No może prócz momentu, w którym
rzucali w ludzi jabłkami. To było takie w miarę.
- Słuchaj jest jeszcze widno, ciepło, to może przejdziemy
się gdzieś, co? – spytałam z nadzieją, że się zgodzi
- Pewnie, daj mi tylko chwilę. Ogarnę się, bo wiesz.. –
poruszyła zabawnie brwiami, a ja wybuchłam śmiechem
Po kilku minutach spacerowałyśmy po Rzeszowie, co chwila z
czegoś się śmiejąc. Ja przy tej dziewczynie dostaję małpiego rozumu. Za każdym
razem mi odbija. Rodzice zawsze nam powtarzali, że kiedy jesteśmy we dwie, to
zachowujemy się jak dzieci. Co zrobić.. Ona tak już na mnie działa.
- Co ty na to, żeby zrobić karaoke? – zapytała
- Ja na to, jak na lato!
- U ciebie czy u mnie?
- Może u mnie. Zaprosi się jakiś siatkarzy i będzie git.
- Spoko, to pisz do chłopaków.
- Robi się!
Zrobiłam to, co postanowiłyśmy. Poszłyśmy jeszcze na zakupy,
bo przecież jakieś przekąski muszą być. Takie śpiewanie męczy. Kupiłyśmy w
markecie najpotrzebniejsze rzeczy. Czyli jakieś chipsy, chrupki, piwo itp.
Chłopaki jutro nie mają treningu, więc mogą trochę zaszaleć. Nieco przed
osiemnastą byłyśmy już u mnie. Musiałyśmy to wszystko jakoś ogarnąć. Wszyscy
byli zaproszeni na dziewiętnastą, więc nie miałyśmy zbyt wiele czasu. Paula
pobiegła jeszcze do siebie, aby się przebrać. Około wpół do ósmej, byli już
praktycznie wszyscy. Bynajmniej nikogo więcej się nie spodziewaliśmy. Chyba, że
któryś jeszcze z siatkarzy nagle znalazł trochę czasu. Na początku trochę
wypiliśmy, a potem zaczęła się zabawa. Ja, Paulina i Buszek zasiedliśmy w jury.
- E, e, e! Ludzie. Trzeba ustalić zasady. – zaczęłam
- No dobra, to dawaj Lenka. – rzekła moja przyjaciółka
- Dajemy im punkty od 1 do 10. Każdy śpiewa dwa razy. Raz
solo, a raz w duecie. Jasne?
- Tak jest! – krzyknęli wszyscy zebrani
Jako pierwszy na scenę (czyt. Na środek salonu) wszedł Pit.
Zaśpiewał, o ile to można było nazwać śpiewaniem.. piosenkę „Ale ale Aleksandra”.
Myślałam, że mi uszy eksplodują! Chociaż, jak się później okazało, występ
Piotrka, wcale nie był taki tragiczny…
- Piotrze.. Daję ci sześć punktów. – oznajmiłam
- Ja daję ci piąteczkę. – powiedziała Paula
- A ja daję ci
ósemkę! – rzekł Buszek
Nie wiem, co mu się w tym podobało, no ale okey.. Jako
następny na scenę wszedł Kurek. Zaśpiewał piosenkę „Słodka wariatka”. Przyznam
szczerze, że tragedii nie było. Skoro nie musieliśmy przerywać śpiewania w
środku występu, to znaczy że szło tego słuchać.
- Bartoszu daję ci ósemkę! – rzekłam
- Ja również! – dodała Paulina
- A ja daję ci siódemkę! – oznajmił Buszu
Następny wokalista, to Krzysiek. Wszedł na scenę i pierwsze
co zrobił, to powiedział, iż tę piosenkę dedykuje właśnie mi. Piosenka ta
nosiła tytuł „Moje serce bije bum bum”. Idealnie nie było, masakrycznie też
nie. Szło słuchać. Po tym, jak skończył swój występ podeszłam do niego i
złożyłam czuły pocałunek na ustach Libero. Następnie wróciłam na swoje miejsce.
- Ekhem. Osobiście daję ci dziesiątkę Krzysiu! –
powiedziałam
- Ja daję ci dziewięć! – rzekła moja przyjaciółka
- A ja daję ci Krzysiu dobrą siódemkę.
Oj Buszu, Buszu.. Ten to ciągle te siódemki by dawał! Po
jeszcze kilku występach nadszedł czas na duety.
- Jak szkoda, że nie ma najlepszego wokalisty jakim jest
oczywiście mój brat… - westchnęłam
- Ej! – krzyknął Igła
- To znaczy najlepszego zaraz po moim ukochanym narzeczonym!
– poprawiłam się, po czym cmoknęłam siatkarza w usta
Duety wyglądały tak : Kurek i Ignaczak, Nowakowski i
Drzyzga, Zatorski i Mika, Kłos i Wrona.
Duet numer jeden wystąpił z piosenką „My Słowianie”. Za ten
występ otrzymali łącznie 22 punkty.
Duet numer dwa wystąpił z piosenką „Bananowa Agnieszka”. Za
ten występ otrzymali łącznie 19 punktów.
Duet numer trzy wystąpił z piosenką „Szalona ruda”. Za ten
występ otrzymali łącznie także 19 punktów. To i tak było naciągane! Dałam im
więcej punktów, tylko dlatego, że jęczeli że mają ich za mało.. Taki dzień
dobroci dla zwierząt.
Duet numer cztery wystąpił z piosenką „Banan”. Za ten występ
otrzymali 30 punktów! Bardziej się naśmiałam niż ich nasłuchałam, no ale dobra.
Chłopakom się spodobało, ale alkoholu zaczynało brakować.
Dlatego też troje z nich poszło do
sklepu. Wrócili z czymś mocniejszym. Kłos wchodząc do domu śpiewał „We are the
champions”.
- Kłos czego tak piejesz do cholery? – wrzasnęłam
- Patrzcie co mam! – krzyknął pokazując nam butelkę wódki
- No co masz? Ja tu tylko wódkę widzę.. – rzekł Buszu
- To nie jest zwykła wódka.. To jest „Złoty Kłos”!
- Oj Karol, Karol.. – zaśmiałam się
Po wypiciu jeszcze większej ilości alkoholu zaczynało nam
coraz bardziej odbijać. Postanowiliśmy zrobić konkurs tańczenia na rurze. Z
racji tego, że rury nie mieliśmy to tańczyliśmy przy rurze od schodów. Widząc
Krzyśka wywijającego przy rurze, przy piosence „Seksualna niebezpieczna”,
płakałam ze śmiechu. Z resztą tańczący Kurek też wyglądał zarąbiście. Chłopaki
zaczęli namawiać mnie, żebym również zatańczyła. Ja z początku upierałam się,
że nie zatańczę. Jednak po długich (czyt. Trwających niecałą minutę) namowach,
uległam. Tańczyłam przy piosence „Selfie”. Przyznam, że to nawet fajne zajęcie.
A może tak zmienię zawód?
- Krzysiuu! – krzyknęłam, choć Ignaczak stał tuż obok
- Słucham cię Lenuś!
- Co powiesz na to, że zmieniam zawód?
- Na jaki?
- Będę tańczyć na rurze!
- Hmm.. Okey.
- Serio?
- Ale tylko i wyłącznie dla mnie! Nigdy nie zgodzę się, na
to żebyś kręciła tyłkiem przed obcymi facetami, jasne?
- Jak słońce kochanie! – pocałowałam go
- Jeeny ludzie, wszyscy wiedzą, że się kochacie. Oszczędźcie
nam tych widoków! – jęknął Wrona
- Ty Wronka, a kiedy przedstawisz nam swoją lasię? –
zapytałam
- Ja jestem typem samotnika. Nie szukam dziewczyny.
Bynajmniej na razie..
- To jak ty tak wytrzymujesz bez.. – zaczął Buszek
- Na stałe Buszu. Na nockę, to zawsze się jakaś znajdzie.
Po tych słowach wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Dobra ludzie ogarnijmy się! – krzyknęła Paula
Nagle zauważyłam, że w klatce nie ma Frani.. Kuźwa! Znowu
uciekła! Ta jaszczurka czasem mnie rozwala! Ygh!!
- Ignaczak! Do cholery jasnej ciasnej mać! Gdzie jest
jaszczurka ja się pytam?!
- W klat.. – zaczął, jednak kiedy zobaczył że w klatce nie
ma zwierzątka zaczął się drzeć
- Ludzie! Poszukiwania Frani! Tylko bez paniki! Ona nie jest
groźna! Ale znaleźć ją trzeba!
- Okey, okey..
No i wszyscy zaczęliśmy szukać zwierzaka. Ja nie wiem, kto
wpadł na ten debilny pomysł, żeby kupić jaszczurkę, która wiecznie ucieka! No
ciekawe, któż to był taki mądry.. Pewnie ja kurde!
Po kilkunastu minutach poszukiwać, Kłos zaczął się
wydzierać.
- Mam ją!
- Co? Masz Franię? – zapytał Igła
- Co? A! Nie. Mam malutką piłeczkę, którą kiedyś u was
zgubiłem.
- Kłos! Ogarnij dupę! – wrzasnęłam
Na szczęście Frania się znalazła, a zabawa trwała dalej.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nikomu nie chciało się podnieść szanownych
czterech liter, więc to ja byłam zmuszona pójść otworzyć. To kogo ujrzałam za
drzwiami, było nie tyle dziwne, co raczej zaskakujące. Nie wierzyłam własnym
oczom. Co on tutaj robi?
______________________________________________
Nareszcie dodaję osiemnasty rozdział! ♥
Miał być szóstego -,- Wiem. Nie miałam czasu napisać. Przepraszam! ♥
Ten jest jaki jest.. Pisałam go tak trochę na szybko, byleby tylko dzisiaj go dodać :D Udało się, więc hura! :D
Rozdział dedykuję dwóm osóbkom, które ze świata blogowego nie są, ale gdyby nie one to pisać bym nie zaczęła :D
Tak więc rozdział dedykuję Paulinie i Oli! ♥ :D
Tak więc rozdział dedykuję Paulinie i Oli! ♥ :D
A tak w ogóle, to macie jakieś pomysły kto mógł odwiedzić Lenkę? ^.^
Ja Wam nic nie zdradzę! Dowiecie się niedługo :3
Do napisania! :*****
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz! :***** ♥
Zapraszam jeszcze na nowy rozdział u Agaty i Bartka :D
http://ukryteuczucia.blogspot.com/
,, Ludzie! Poszukiwania Frani! Tylko bez paniki ona nie jest groźna! Ale znaleźć ją trzeba! " płaczę ze śmiechu przy tym. Zresztą jak Karol znalazł swoją piłeczkę to też płakałam ze śmiechu. Rozdział genialny dawaj szybkk kolejny. A kto mógł odwiedzić Lenkę nie wiem. Może jej kochany braciszek? :) Pozdrawiam i weny życzę :* Ps. Zapraszam również do siebie ( niestety linków ci nie podeślę :( ) ;)
OdpowiedzUsuńJa tutaj wróce jak się uspokoję.
OdpowiedzUsuńPo raz ostatni zapraszam do siebie.
http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/08/mam-takie-niesamowite-mysli-na-mysli-ze.html
Rozdział MEGA! Dla własnego bezpieczeństwa nie chciałabym imprezować z nimi! Tylko w tedy, jeśli miałaby być to ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu :D
OdpowiedzUsuńBiedna Frania! Ona się ich po prostu boi i dlatego ucieka :P
Krzysiu jak kupował to przestraszył no i teraz biedactwo cierpi!
Za pewne w drzwiach był ten nieszczęsny Mateusz! Agrrr!!!
Zapraszam na Miśka i Nadię :)
you-in-my-heart.blogspot.com
you-in-my-heart.blogspot.com -> Nadia i Michał (szalona Anka też) czekają na komentarz :D
UsuńZapraszam serdecznie na drugi rozdział historii Agnieszki i Krzyśka:
OdpowiedzUsuńwww.memories-of-life.blogspot.com :)
Haha Kłos rozwala :') - To nie jest zwykła wódka.. To jest „Złoty Kłos”! Hahaha :D ogólnie rozdział spoko ^^ pewnie ten Mateusz do nich przyszedł... Pisz szyybko :*
OdpowiedzUsuńDla mnie Kłos jest mistrzem tego rozdziału!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia kto mógłby ją odwiedzić.. ah trzeba czekać na nowy! :(
Chciałam Ciebie zaprosić na historię trochę inną niż myśli, aczkolwiek też bardzo bliską mojemu sercu, która mam nadzieje przypadnie Ci do gustu tak jak myśli. Razem z Em zapraszamy na
http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com
Rewelacyjne :D A moment ze zginięciem jaszczurki genialny :D Płakałam ze śmiechu :D Pisz szybko kolejny :D i oczywiście zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowka--moje--zycie.blogspot.com/
http://volleyballallmylife.blogspot.com/