sobota, 5 września 2015

20 Rozdział


Kolejne dni mijały bardzo szybko. Chyba aż za bardzo. Przemek od kilku dni już z nami nie mieszka. Na całe szczęście, bo ostatnio tak działał Krzyśkowi na nerwy, że myślałam że się pozabijają. Ale wszyscy żyją. Spokojnie. Mateusz chyba nadal jest w Rzeszowie, dlatego Igła wręcz zabrania mi chodzić gdziekolwiek samej. Jeśli chodzi o Łukasza, to muszę przyznać, że się zaprzyjaźniliśmy. Jest naprawdę fajnym i miłym facetem. Oczywiście mój ukochany narzeczony go nie trawi. Ach ta zazdrość.

Siedziałam na kanapie i przeglądałam, co ciekawego akurat jest w TV. Padło na powtórkę jednego z meczy chłopaków. Co z tego, że oglądałam ten sam mecz po raz piąty? Skoro nic innego nie było, to wybrałam akurat to. Mój spokój przerwał jakiś hałas dochodzący sprzed domu. Postanowiłam sprawdzić, co to było. W pośpiechu założyłam na stopy baleriny i wyszłam przed budynek. Spostrzegłam na ulicy samochód Łukasza i oczywiście jego we własnej osobie, mamroczącego coś pod nosem. Podeszłam do niego po cichu, tak aby mnie nie zauważył. Zakryłam mu oczy, po czym poprosiłam aby zgadł kto to. Oczywiście zrobił to bez problemu.
- To nie fair! Widziałeś mnie! – udałam obrażoną
- Lenka, ciebie to akurat poznam nawet z workiem na głowie. Nie wspomnę już o twoim głosie.
W odpowiedzi wywróciłam oczami, a po chwili oboje się zaśmialiśmy.
- Nawet się już nie przywitasz? - zapytał
Podeszłam do niego nieco bliżej i chciałam, jak zwykle pocałować go w policzek. Zamiast buziaka w policzek chłopak otrzymał buziaka w usta. To wszystko przez to, że akurat przekręcił jakoś dziwnie głową. Popatrzyliśmy na siebie nieco zdziwieni, tym co się przed chwilą stało. Byłam trochę zawstydzona. Łukasz to mój przyjaciel, ale przecież nic więcej! On chyba jakoś inaczej to wszystko odebrał i po krótkiej chwili przyssał się do moich ust. Odepchnęłam go lekko od siebie.
- Łukasz, ja.. Ja mam narzeczonego. Dobrze o tym wiesz.
- Przepraszam. Poniosło mnie trochę…
- Spokojnie, nic takiego się przecież nie stało – uśmiechnęłam się
Chłopak zaproponował spacer. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy po Rzeszowie, rozmawiając i co chwila śmiejąc się z czegoś. W pewnym momencie spostrzegłam mężczyznę w czapce z daszkiem, który od dłuższego momentu za nami szedł. Z resztą to już któryś raz, kiedy ktoś za mną idzie. Może i powinnam powiedzieć o tym Libero, ale on od razu zrobi z tego jakąś aferę.
Po spacerze Łukasz odprowadził mnie do samego domu. Zapytałam, czy nie wpadnie na herbatę, jednak  powiedział, że ma coś pilnego do załatwienia i tym razem nie skorzysta z propozycji. W kuchni Krzysiek czekał na mnie z kolacją.
- Mmm, sam to wszystko zrobiłeś? – zapytałam przytulając siatkarza
- No ba! – wyszczerzył się
Chwilę później siedzieliśmy już przy stole zajadając się posiłkiem. Potem zabrałam się za sprzątanie ze stołu. Ignaczak w pewnym momencie podszedł do mnie i zabrał mi z ręki talerze. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a on szeroko się uśmiechnął.
- Krzysiu, co ty robisz hmm?
- Ja? Nic.. – rzekł, a następnie musnął moje usta
Siatkarz posadził mnie na blacie jednej z szafek. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę. W międzyczasie Libero zdążył pozbyć się moich ubrań. Oczywiście nie pozostawałam mu dłużna. Igła wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku. Zaczął całować moją szyję, co chwila szepcząc jak bardzo mnie kocha.  

Obudziły mnie promienie słońca, przedzierające się przez okno. Uchyliłam powieki, a moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Ignaczaka.
- Dzień dobry Kochanie – pocałował mnie w czubek głowy
- Dzień dobry – wtuliłam się w jego nagi tors
Chciałabym budzić się tak każdego ranka. Z ukochanym mężczyzną przy boku. Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Teraz może i jest dobrze, ale co będzie później? Nie mam stu procent pewności na to, że za kilka lat będzie, tak jak jest teraz.
- O czym tak myślisz? – zapytał mój narzeczony
- O nas…
- A konkretniej?
- Boję się, że za kilka lat nie będzie już, tak jak teraz..
- Bo nie będzie.
- Jak to?
- Za kilka lat mogę pokochać następną osobę.
- Co? – spytałam zdziwiona, nie wiedziałam, co siatkarz miał na myśli
- Będzie miała urodę po tobie, a po mnie odziedziczy miłość do siatkówki.
Zaśmiałam się, kiedy usłyszałam te słowa. Nie wiem, jak mogło mi przejść przez myśl, że Krzysiek może mnie zostawić. Poleżeliśmy jeszcze trochę w łóżku, po czym Igła poszedł przygotować śniadanie. Sam zaproponował. Nie będę chłopaka ograniczać, nie? Ja w tym czasie poczłapałam w kierunku łazienki. Weszłam pod prysznic. Zimna woda spływała po moim nagim ciele. Wzięłam swój ulubiony truskawkowy żel, a następnie zaczęłam wmasowywać go w skórę. Upajałam się jego cudownym zapachem. Po kilkunastu minutach owinięta w puszysty ręcznik – opuściłam pomieszczenie. Powędrowałam do sypialni. Z racji tego, że na dworze było w miarę ciepło, postanowiłam założyć sukienkę. Nagle do pokoju wparował Krzysiek. Kiedy zobaczył mnie w samym ręczniku, momentalnie znalazł się tuż obok. Wpatrywał się w moje oczy. W jego tęczówkach dostrzegłam iskierki, które oznaczały tylko jedno.
- O nie Krzysiu. Nie tym razem.
- Ale Lenka.. – jęknął
- Miałeś robić śniadanie.
- Już zrobione! – uśmiechnął się cwaniacko
Nie zdążyłam już nic powiedzieć, gdyż mój ukochany przyssał się do moich ust. I co ja miałam zrobić? Nie umiałam powiedzieć ‘nie’. A, że szanowny Pan Ignaczak jest wiecznie spragniony, to już nie moja wina. Po jakiejś godzinie, opuściłam sypialnie i wróciłam do łazienki. Ubrałam się, umalowałam, wyczesałam i na koniec spryskałam perfumami. Zadowolona z efektu końcowego, ruszyłam w kierunku kuchni. Śniadanie oczywiście było już zimne, dlatego też Krzysiek musiał je podgrzać. Po zjedzeniu posiłku, siatkarz o dziwo pozmywał. Ja wtedy miałam czas wolny. Chciałam przeznaczyć go na oglądanie swojego ulubionego serialu. Niestety nie było mi to dane, gdyż mój telefon zaczął dzwonić. Przejechałam palcem po dotykowym ekranie, tym samym odbierając połączenie.
- Cześć siostra! – usłyszałam radosny głos mojego brata
- No cześć braciszku, co tam? – uśmiechnęłam się sama do siebie
- A nic ciekawego. A u ciebie?
- Wszystko dobrze, nawet bardzo dobrze – uśmiech nie schodził z mojej twarzy
- Co powiesz na spotkanie?
- Co? Ale jak to? Gdzie? Kiedy? – zaczęłam zadawać setki pytań
- Nie za dużo pytań? – zaśmiał się
- Normalnie. W Rzeszowie. Dzisiaj. Macie czas? – dodał
- Dla ciebie zawsze! Przyjeżdżasz z Dagą i dzieciakami?
- Oczywiście, że tak!
- To my czekamy, buziaki!
- Będziemy za jakąś godzinkę. Pa! – Winiarski zakończył połączenie
Poszłam czym prędzej do swojego narzeczonego. Poinformowałam go o przyjeździe rodzinki Winiarskich. Powiedział, że w takim razie musi zrobić zakupy. Kilka minut później siedziałam sama w domu. Ponownie zasiadłam na kanapie przed telewizorem, z zamiarem oglądania swojego ulubionego serialu. Myślicie, że obejrzałam chociażby jeden odcinek? Jasne, że nie. Raptem dziesięć minut spokoju, a potem dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z kanapy i powolnym krokiem poszłam otworzyć. Za drzwiami stała moja przyjaciółka – Paulina. Wpuściłam ją do środka. Przeszłyśmy do salonu, gdzie zaczęłyśmy rozmawiać.
- Lena, ja wiem, że nie znosisz tego tematu, ale.. – zaczęła dziewczyna
- No właśnie – nie znoszę go. Dlaczego zawsze musisz, o to pytać?
- Bo się o ciebie martwię. Więc?
- Spokojnie. Mateusz się nie odzywa. Nie masz się, czym przejmować.
- Na pewno?
- Tak.
Potem przeszłyśmy do nieco przyjemniejszych tematów. Każdy temat lepszy, byle nie ten o Mateuszu! Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas. Przerwał nam dopiero powrót Krzyśka do domu. Paulina stwierdziła, że nie będzie nam przeszkadzać. Odprowadziłam ją do drzwi.
- Lenka.. Słuchaj mam jakieś dziwne przeczucie… - zaczęła
- Jakie znowu przeczucie? – zaśmiałam się
- Że stanie się coś złego. Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać, dobrze?
- Paulina.. – westchnęłam
- Obiecaj. – powiedziała stanowczo
- Dobrze, już dobrze. Obiecuję. Zadowolona?
- Tak. Zadzwonię wieczorem. Pa – przytuliła mnie, po czym wyszła
Wróciłam do swojego ukochanego, który zalegał na kanapie. Dzisiaj chyba jakiś dzień lenia, czy coś.. Wszyscy tylko przed TV. Usiadłam obok niego. Siatkarz objął mnie swoim ramieniem. Po kilku minutach oglądania filmu, Libero spojrzał mi w oczy.
- Co się tak patrzysz? – spytałam
- Lenuś, nie wychodź dzisiaj nigdzie sama.
- Dlaczego? Ty też masz jakieś ‘złe przeczucia’? – wywróciłam oczami
- Po prostu, coś mi mówi, że coś się dzisiaj stanie. Ale zaraz.. Jak to ‘też’?
- Paulina już mnie ostrzegała… Nie wiem, co wam dzisiaj odbiło. Spokojnie. Nic mi się nie stanie.
- Mam nadzieję..
Złożyłam czuły pocałunek na ustach Ignaczaka, tak aby choć trochę go uspokoić.
- Będę uważać – uśmiechnęłam się
Postanowiłam zabrać się za przygotowanie obiadu. W końcu ma przyjechać rodzinka Winiarskich, nie mogę pozwolić żeby głodowali. Postawiłam na kurczaka. To akurat chyba wszyscy lubią. A Oliś to chyba najbardziej. Chociaż mój braciszek jest w stanie pochłonąć takiego kurczaka w całości, więc no. Wiadomo po kim Oli to odziedziczył. Kiedy wstawiłam danie do piekarnika, usłyszałam dzwonek do drzwi. Krzyknęłam do Krzyśka, aby poszedł otworzyć. Tak jak się spodziewałam, byli to Winiarscy. Jako pierwszy do kuchni wparował Oliwier. Wyściskał mnie chyba za wszystkie czasy. Potem przywitałam się także z Antosiem, Dagmarą oraz z moim bratem. Igła, Misiek i chłopcy wyszli na dwór. Natomiast ja i Daga, kończyłyśmy przygotowanie posiłku. Kiedy nasi mężczyźni wraz z dzieciakami wrócili, zasiedliśmy do stołu. Kurczak zniknął w zadziwiająco szybkim tempie. Od razu posprzątałam ze stołu i pozmywałam naczynia.
- Co powiecie na spacer? – zaproponował Winiar
- Ja jestem za! – wyszczerzyłam się
- Ja też! – krzyknął Oli
- I ja! – uśmiechnął się Igła
Dagmara także przystała na propozycję swoje męża. Po chwili spacerowaliśmy wszyscy rzeszowskimi chodnikami. W międzyczasie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zebrało nam się na wspomnienia. Misiek opowiadał, jaka to ja byłam jako mała dziewczynka.
- Ej, no! Aż taka straszna, to nie byłam! – krzyknęłam
- Jak to nie? Pamiętasz jak dosypałaś mamie piasku do ciasta? Potem ona niczego nieświadoma podała to gościom..
- Oni to zjedli?? – zapytał Oliwier
- Nie synku.. Tego nie dało się jeść – zaśmiał się Misiek
- A pamiętasz jak chciałeś mieć zwierzątko?
- Nie przypominaj.. – westchnął
- Rodzice nie zgodzili się na żadne, dlatego też Misiek przyniósł do domu mrówkę, którą nazwał Strzała. Niestety Strzała, był tak szybki i tak malutki, że Winiar pewnego razu go nie zauważył i po prostu go rozdeptał. Potem chciał przynieść kolejną, ale mama powiedziała, że jeszcze raz i królowa mrówek zamieszka u niego w pokoju i będzie spał z tysiącami tych malutkich zwierzątek.
- I co dalej????? – dopytywał Oliś
- I nic. Twój tatuś stwierdził, że nie chce spać z mrówkami i już żadnej nie przyniósł – zaśmialiśmy się
Szliśmy dalej, kiedy nagle zaczął padać deszcz. Mimo pogody Oliwier biegał wszędzie. W pewnym momencie wbiegł na drogę. Konkretniej na pasy. Zauważyłam szybko jadący samochód. Bez chwili zawahania, pobiegłam w kierunku chłopca. Zdążyłam odepchnąć go na trawę, a sama nie zdołałam uciec.. Pamiętam jeszcze wołanie Krzyśka, ale chyba nic więcej.

*Krzysiek
Nie wiedziałem, co robić. Co za debil kierował tym pieprzonym samochodem?! Prędko podbiegłem do Lenki. Leżała na pasach. Nie ruszała się. Zacząłem wołać o pomoc.
- Winiar! Dzwoń po karetkę! – krzyknąłem
- Co? A! Karetka! Dobra, już dzwonię!
Kucnąłem przy swojej narzeczonej. Bałem się jej dotknąć. Bałem się, że mogę zrobić jej krzywdę. Lekko dotknąłem jej policzka. Po moich spływały łzy. Jeszcze nigdy tak się nie bałem.
- Lenka.. Lenuś, proszę cię… Nie zostawiaj mnie tutaj, słyszysz? Weźmiemy ślub, będziemy mieli gromadkę dzieci, wybudujemy dom, zasadzimy drzewo. Będziemy szczęśliwi, zobaczysz! Tylko nie zostawiaj mnie tutaj! – mówiłem do niej, jednak ona nie reagowała
Nagle usłyszałem charakterystyczny odgłos karetki. Lekarze zabrali ją do środka.
- Panie doktorze mogę jechać z wami?
- Kim Pan jest?
- Jestem jej narzeczonym.
- Dobrze, niech Pan wsiada.
Wykonałem polecenie doktora. Po chwili byliśmy już w drodze do szpitala. Cały czas mówiłem do swojej ukochanej. Niestety, ta nie odpowiadała. W pewnym momencie lekko uchyliła powieki. Popatrzyła się na mnie, a z jej oczu popłynęły łzy.
- Krzysiu.. kocham Cię – powiedziała i ponownie zamknęła oczy
Zacząłem płakać, niczym małe dziecko.
- Lenuś, ja też cię kocham. Pamiętaj.

Nie mogę jej stracić! Nie pozwolę na to! Ona z tego wyjdzie! A ten, kto jej to zrobił za to zapłaci! Obiecuję! Muszę teraz przy niej być. Muszę jej jakoś pomóc. Ona musi z tego wyjść! Da radę! Ja jej w tym pomogę! Oboje damy radę!







_______________________________________________

Po dłuższym upływie czasu dodaję dwudziesty rozdział.. :D ♥ 
Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale jakoś nie miałam czasu napisać tego rozdziału :3 Teraz prawdopodobnie rozdziały będą pojawiały się w weekendy :D Czeka Was tutaj jeszcze jakieś pięć rozdziałów tzn. 4 + epilog :3 ♥ (przepraszam osóbkę, która nie cierpi słowa 'epilog' i każe mówić mi po prostu 'koniec' za to, że użyłam tego słowa :** :D) Chyba, że jakoś mi się przedłuży ^^ Ale jeszcze do końca nie wiem ;)) 
To u góry pozostawiam Waszej ocenie ♥ :D 
Jeśli chodzi o drugiego bloga to, albo rozdział pojawi się za tydzień, albo dopiero po skończeniu tego bloga :] Zobaczę :D 
Do napisania! :*****
Czytasz + Komentujesz = Motywujesz!!!! :***** ♥

15 komentarzy:

  1. No ja po prostu nie wirzę! Coś ty zrobiła Lenie?! Coś mi się zdaje, że tym akutem kierował Mateusz albo jego kolega :/
    Rozdział świetny i szkoda, że masz zamiar już kończyć :(
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto kierował autem już niedługo się okaże :) Lenka no biedna, ale Oliego uratowała :)
      Dziękuję :* A do końca przecież jeszcze jakieś pięć rozdziałów :D Dużo czasu! ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. rozdzial rewelacyjny. co ty zrobilas tej biednej Lence? mam przeczucie ze tym samochodem kierowal Mateusz. Szkoda ze to juz koniec bo to opowiadanie bardzo wciaga. Kiedy bedzie kolejny bo juz nie moge sie doczekac? :* <3 Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Lenka uratowała Oliego, a sama niestety nie zdołała uciec :3 Kto był kierowcą samochodu okaże się już niedługo :)
      A opowiadanie kiedyś musi się skończyć :3 Cieszę się, że Ci się podoba ^.^
      Kolejny już się pisze, ale dodam prawdopodobnie w sobotę :*
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Super rozdzial! Ale co z Leną ?! Szkoda mj Krzysia... Czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Stan Lenki niestety jest ciężki, a czy z tego wyjdzie to zobaczycie już niedługo :)
      Krzysiek teraz musi być twardy i jakoś to wszystko przetrwać, nie pozwoli tak łatwo odejść Lence :)
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Zapraszam na kolejny rozdział i rozmowę Andrzeja z Martą :* http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-12.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *.*
    Niedawno znalazłam tego bloga i się od razu w nim zakochałam i zostaje tu na dłurzej !!!
    Coś ty zrobiła tej Lence ??
    Szkoda mi ich a najbardziej to Krzysia ...
    Mam nadzieję że Lence nic poważnego nie będzie...
    No nic czekam na następny !!!
    Weny :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))
      Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ^_^
      No niestety Lenka ucierpiała, ale Krzysiek nie pozwoli jej tak łatwo odejść :))
      Jaki jest stan Lenki dowiecie się już niedługo :D
      Dzięki jeszcze raz! :)
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  6. Po przerwie zapraszam na nowy rozdział :) Nadia i pan Winiar czekają na komentarz :))
    you-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. A Krzysiuu? ;( Smutno mi ale rewelacyjny jak zawsze :)
    Zapraszam do siebie na 4 rozdział :) http://w-rytm-siatkarskich-serc.blogspot.com/ Daj znać jak Ci się podoba i czy mogłabym jakoś udoskonalić bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu jakoś musi dać radę :)
      Dziękuję! :)

      Już mykam czytać! :D
      Dam znać napewno :))
      Pozdrawiam! ^.^

      Usuń
  8. Zapraszam na kolejny rozdział :* http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-13.html

    OdpowiedzUsuń