Droga do szpitala strasznie mi się dłużyła. Cały czas
trzymałem Lenkę za rękę i błagałem, aby mnie nie opuszczała. Zastanawiałem się
kto był na tyle nieodpowiedzialnym idiotą i jechał z taką prędkością. Czyżby
stał za tym Mateusz? Ale przecież w Rzeszowie miało go nie być już tydzień
temu.. Może zostaliśmy źle poinformowani? Z rozmyślań wyrwał mnie lekarz, który
oznajmił, że jesteśmy już na miejscu. Moją narzeczoną zabrali od razu na salę
operacyjną. Nikt nie chciał mi powiedzieć, co z nią jest. Nie pozostało mi
wtedy nic innego, jak czekać. Usiadłem na jednym ze szpitalnych krzeseł i
czekałem, aż operacja się skończy. W pewnym momencie zauważyłem Winiara
podążającego w moim kierunku.
- Co z Lenką? – zapytał
Spojrzałem na niego spode łba. Nie mogłem nic z siebie
wydusić. Strach wziął górę.
- Igła no mów do cholery! – krzyknął zniecierpliwiony
- Nie wiem… Zabrali ją na salę operacyjną, tyle ci mogę
powiedzieć.
- Ja pieprze.. – westchnął Winiarski i usiadł obok mnie
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. Ani ja, ani Misiek
nie mieliśmy wtedy ochoty na jakąś rozmowę. Może prócz tej z lekarzem. Po jakiś
dwóch godzinach, zobaczyłem lekarza, który miał być lekarzem prowadzącym mojej
narzeczonej. W trymiga się podniosłem i ruszyłem w jego kierunku.
- Panie doktorze, może mi Pan powiedzieć, co z Leną? –
zapytałem
- Pan jest..?
- Narzeczonym.
- Pana narzeczona jest w ciężkim stanie.
- Ale będzie żyła?
- Obecnie jest w śpiączce. Zrobiliśmy to dla jej dobra. Ta
doba może być decydująca. Musi Pan być cierpliwy.
- Niech Pan mi powie, czy ona będzie żyła?! – zacząłem się
denerwować
- Nie mogę tego Panu powiedzieć, bądźmy dobrej myśli.
- Jakiej dobrej myśli do cholery?! – nerwy zaczęły mnie
ponosić
Michał zapewne zauważył, że zaczynam kłócić się z lekarzem,
dlatego od razu zareagował. Na tyle ile to było wtedy możliwe, zdołał mnie
uspokoić. Nie mogłem uwierzyć, w to co się działo. Lenka.. Moja Lenka była w
śpiączce. Nie wiedziałem, czy przeżyje. Tak cholernie bałem się tego, że już
nigdy mogę nie usłyszeć jej melodyjnego głosu. Że już nigdy nie spojrzę w te
jej piękne oczy. Że już nigdy nie zobaczę, jak się uśmiecha. Cholernie bałem
się, że mnie opuści. Że nie obudzę się więcej obok niej. Że nie będę miał komu
robić śniadania. Że nie będzie miał mnie kto opieprzać, za to że Frania uciekła
z klatki. Że Lenki po prostu zabraknie. Co ja pierniczę?! Jej nie może
zabraknąć! Ona nie może umrzeć! Nie potrafiłem dłużej cisnąć w sobie tych
wszystkich emocji. Rozkleiłem się.. Zacząłem po prostu płakać.
- Stary będzie dobrze.. – zaczął Winiar
- Misiek, kuźwa jak ja się boję! Boję się, że już mogę jej
nie powiedzieć, jak bardzo ją kocham..
- Igła, Lenka dobrze o tym wie. Ona będzie żyła, rozumiesz?!
Musisz wierzyć, że będzie dobrze!
- Jak dorwę tego, który jej to zrobił to..
- Pomogę ci.
Potem znowu zapadła między nami cisza. Siedzieliśmy tam i
chyba czekaliśmy na jakiś cud.. W mojej głowie pojawiały się najczarniejsze
scenariusze. Nie mogłem nic zrobić, choć tak bardzo chciałem. Chciałem jakoś
jej pomóc. Szkoda tylko, że nie mogłem. Dlaczego to spotkało akurat ją?!
- Gdyby nie to, że chciała uratować Oliwiera… - zaczął
Michał
- Misiek przestań. Lenka uratowała ci syna.
- A teraz sama może przez to umrzeć…!
Zauważyłem lekarza wychodzącego z sali, na której leżała
moja ukochana. Podszedłem do niego i zapytałem czy mogę do niej wejść.
Ostatecznie się zgodził, za co byłem mu wdzięczny. Wszedłem do sali numer 104.
Na łóżku leżała Lenka.. Była podpięta do tysięcy kabelków. Obok łóżka stała
jakaś maszyna, która podtrzymywała jej funkcje życiowe. Ona była taka… taka
bezbronna. Wziąłem krzesełko i postawiłem tuż przy łóżku. Złapałem ukochaną za
rękę i pocałowałem ją. Przyłożyłem jej dłoń do swoich ust i przymknąłem oczy. W
duchu modliłem się, aby Lena za chwilę otworzyła oczy. Żeby znów powiedziała,
jak bardzo mnie kocha, żeby w ogóle się odezwała.
- Lenka błagam cię no.. Nie możesz mnie tutaj zostawić!
Kocham cię słyszysz? Kocham cię najbardziej na całym świecie! Nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie! Kochanie, nie zostawiaj mnie.. – po moich policzkach
spływały strumienie łez
Nagle usłyszałem piszczące urządzenie. Przestraszyłem się.
Pobiegłem po lekarza. Po chwili grupka lekarzy zebrała się wokół mojej
ukochanej. Zaczęli ją reanimować. Niestety nie mogłem tam wejść. To wszystko
obserwowałem przez szklaną szybę. Słyszałem krzyki jednego z doktorów. Jeszcze
nigdy w życiu się tak nie bałem. Po kilku minutach z sali wyszedł doktor
Kruczek (lekarz prowadzący).
- Akcja serca pani Winiarskiej się zatrzymała. Udało nam się
ją jednak przywrócić. Miejmy nadzieję, że to się już nie powtórzy. Jak już
mówiłem, ta doba będzie decydująca, ale proszę być dobrej myśli. – rzekł, po
czym zniknął z mojego pola widzenia
Zdążyłem jeszcze zapytać, czy mogę wejść do ukochanej. Kiedy
doktor Kruczek wysłuchał błagań i moich i Miśka – zgodził się. Ponownie
wszedłem na salę. Usiadłem na swoim miejscu i złapałem dziewczynę za rękę.
- Nie strasz mnie już tak, dobrze? Damy radę Lenka,
słyszysz? Oboje. Kocham cię. – ucałowałem jej dłoń
Nie wiem ile czasu tam siedziałem, ale wiem, że sporo. Nagle
do Sali wszedł lekarz. Popatrzył na mnie, po czym pokręcił głową.
- Niech Pan jedzie do domu, już późno – rzekł mężczyzna
- Zostaję tu. Nie mogę zostawić Lenki samej.. – powiedziałem
i musnąłem kciukiem policzek dziewczyny
Doktor próbował mnie jeszcze przekonywać, jednak ja
pozostawałem przy swoim. W końcu poddał się i wyszedł.
Sześć tygodni
później..
Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Rozejrzałem się po
pomieszczeniu i dopiero po chwili przypomniałem sobie, gdzie jestem. Od sześciu
tygodni jeżdżę tylko ze szpitala do domu, z domu do szpitala itd. Obok mnie
pojawił się Misiek.
- Znowu tu spałeś..? – bardziej stwierdził niż zapytał
- Tak jakoś wyszło… - przeczesałem dłonią włosy
- Igła, ja wiem, że bardzo kochasz Lenę, ale jeszcze trochę
i będziesz niczym zombie.
- Nie mogę jej tutaj zostawić samej. Nie mogę, rozumiesz?
- Krzysiek.. – westchnął Winiarski
- Jedź do domu. Weź prysznic, przebierz się, zjedz coś i się
prześpij. Potem przyjedziesz. Ja do tego czasu, będę przy niej siedział. –
dodał
Nie miałem tutaj nic do gadania. Po kilkunastu minutach
przekraczałem próg mojego domu. Jakoś pusto było bez Lenki. Tak dziwnie.
Powędrowałem do salonu w celu nakarmienia Frani. Nie zastałem jej tam. A no
tak.. Paula wzięła ją do siebie. Mnie i tak prawie w ogóle tutaj nie było. Nie
miałem czasu zajmować się jaszczurką. Następnie ruszyłem do sypialni. Wziąłem
jakieś ubrania, po czym poczłapałem do łazienki. Wszedłem pod prysznic. Zimna
woda przyjemnie orzeźwiała. Chyba tego mi było potrzeba. Po kilku minutach
byłem już świeży i pachnący. Byłem nieźle przemęczony, dlatego też ponownie
skierowałem się do sypialni. Położyłem się na łóżku. Pościel w dalszym ciągu
pachniała Leną.. Wtuliłem się w nią i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.
Siedziałem na jakiejś
łące. Wszędzie było mnóstwo kolorowych kwiatów. W oddali spostrzegłem postać.
Była w białej zwiewnej sukience. Włosy miała rozpuszczone. Zbliżała się do
mnie. Po chwili zauważyłem, że to Lena. Wyglądała prześlicznie. Uśmiechnąłem
się szeroko na jej widok. Podniosłem się i podbiegłem do niej. Chciałem ją
przytulić, jednak ona była niczym duch. Nie mogłem jej dotknąć. Popatrzyłem na
nią, a ona lekko uniosła kąciki ust do góry.
- Krzysiek.. Bądź
szczęśliwy. Dasz sobie beze mnie radę. Jeszcze się zakochasz, będziesz miał
gromadkę cudownych dzieci. Będziesz szczęśliwy. Uwierz mi. Tylko musisz
pozwolić mi odej.. – nie pozwoliłem jej skończyć
- Nie. Lenka, nie! Nie
pozwolę ci odejść! Nigdy! Rozumiesz, to? Kocham cię! Nigdy nie pokocham żadnej
innej kobiety. Liczysz się tylko i wyłącznie ty. Potrzebuję cię. Proszę wróć do
mnie.. Wróć do nas!
- Musisz być silny.
Powiedz Miśkowi, że go przepraszam i bardzo go kocham. Powiedz wszystkim naszym
bliskim, że ich też bardzo kocham i ich przepraszam. Ciebie Krzysiu przepraszam
najbardziej.. Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać.
- Sama im to powiesz.
Mi też powiesz, to jeszcze nie raz! Lenuś, niedługo weźmiemy ślub, wszystko się
ułoży. Tylko wróć!
- Trzymaj się Krzysiu.
– uśmiechnęła się i odeszła
Wołałem ją jeszcze,
jednak już nie przyszła..
Obudziłem się, a serce chyba chciało wyskoczyć z mojej
klatki piersiowej. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał trzecią pięćdziesiąt
dwie. Postanowiłem, że do szpitala pojadę rano. Przez ten sen miałem jakieś złe
przeczucia.. Zgarnąłem z szafki telefon i wystukałem numer do Michała. Odebrał
po kilku sygnałach.
- Halo? – zapytał zaspanym głosem
- Co z Lenką?
- Jest tak, jak było. Zero poprawy. Igła, jesteś
zdenerwowany czy tylko mi się wydaje?
- Miałem koszmar..
- Jaki koszmar?
- Śniła mi się Lena i.. – zacząłem swoją opowieść
- ..dlatego do ciebie dzwonię – zakończyłem
- Łoł… Spokojnie. Z Leną jest okey. To znaczy nie okey,
ale.. No wiesz, o co chodzi.
- Wiem, wiem.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zakończyłem
połączenie. Potem nie mogłem już zasnąć. Udało mi się to, dopiero około
szóstej. Obudziłem się parę minut po dziewiątej. Zwlokłem się z łóżka i
podreptałem do kuchni. Nie miałem zbytnio ochoty na szykowanie sobie, jakiegoś
wykwintnego śniadania, dlatego też postawiłem na tzw. ‘zapiekanki’. Tak
nazywaliśmy z Leną kanapki z żółtym serem, podgrzewane w mikrofali i oblewane
ketchupem. Nie miałem siły na przygotowanie czegoś innego. A to było szybkie i
smaczne. Następnie ruszyłem do łazienki. Ogarnąłem się i po dziesiątej byłem
już w drodze do szpitala. Po drodze wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni. Kupiłem
bukiet ulubionych kwiatów Lenki i pojechałem do szpitala. Przed salą siedziała
Dagmara.
- Cześć, co ty tu robisz? – przywitałem się z nią
- Hej, siedzę jak widać. – uśmiechnęła się
- A chłopcy?
- Zawiozłam ich do moich rodziców.
- Michał jest u Leny?
- Tak.
Wszedłem po cichu na salę, gdzie leżała moja narzeczona.
Przywitałem się z Miśkiem, a ten zostawił mnie i Lenę samych. Podszedłem do
niej i ucałowałem jej czoło.
- Hej Kochanie. Przyniosłem ci twoje ulubione kwiaty. Zawsze
tak ślicznie się uśmiechałaś, kiedy ci je wręczałem. Stęskniłem się za tym. –
westchnąłem
Poszedłem jeszcze po jakiś wazon, aby wstawić do niego
bukiet. Potem usiadłem przy ukochanej i zacząłem do niej mówić. Po południu,
jak to zwykle przyszła jakaś pielęgniarka. Pytała czy nie jestem głodny, jednak
ja pokręciłem tylko głową. Włączyłem na swoim telefonie filmiki z „Igłą szyte”.
Lena zawsze uwielbiała je oglądać. Przeszkodził nam jednak doktor Kruczek,
który akurat przyszedł sprawdzić, co z moją ukochaną.
- Panie Krzyśku, może Pan przyjść za chwilę do mojego
gabinetu?
- Tak, tak oczywiście. A stało się coś?
- Porozmawiamy w gabinecie.
- Dobrze..
Wystraszyłem się. Ten lekarz zazwyczaj chodził uśmiechnięty,
a teraz był dziwnie poważny. Tak, jak prosił po kilku minutach zjawiłem się u
niego w gabinecie. Usiadłem we wskazanym miejscu i czekałem, aż doktor coś
powie.
- A więc mam pytanie.. – zaczął
- Wie Pan, że Pańska narzeczona była w ciąży?
Nie wierzyłem, w to co usłyszałem. Lenka w ciąży? Dlaczego
mi nic nie powiedziała?? Zaraz.. Jak to była?
- Że co proszę?
- Czyli Pan nie wie…
- No nie wiem. Może mnie Pan oświeci?
- Pani Lena była w piątym tygodniu ciąży. Niestety straciła
dziecko, prawdopodobnie podczas tamtego wypadku.
- Ja pieprzę.. – nie docierało do mnie, to co oznajmił
doktor Kruczek
- Jest jeszcze jedna rzecz..
- Mianowicie?
- Zdaje sobie Pan sprawę, w jak ciężkim stanie jest Pańska
narzeczona, prawda?
- Tak.
- Nie wiemy, czy Pani Winiarska będzie do końca sprawna,
kiedy odzyska przytomność. O ile ją odzyska..
- Proszę?
- Nie wiemy, czy będzie mogła chodzić. Będzie jej potrzebna
rehabilitacja i mnóstwo siły, a przede wszystkim wsparcie najbliższych.
Porozmawiałem z lekarzem jeszcze trochę, po czym wróciłem do
Leny. To co usłyszałem w gabinecie.. Przyznam, że to jeszcze bardziej mnie
przybiło. Tak, jak wcześniej usiadłem przy ukochanej. Złapałem ją za rękę i ją
ucałowałem. Zawsze starałem się myśleć optymistycznie mimo wszystko, ale w tym
wypadku.. Nie potrafiłem. Nie potrafiłem, ale musiałem. Gdyby nie nadzieja, to
chyba wylądowałbym u jakiegoś psychiatry. Biłem się z myślami. W pewnym
momencie poczułem poruszającą się lekko dłoń, którą trzymałem w swojej.
Popatrzyłem momentalnie na twarz dziewczyny.
- Lenka.. Lenuś, jeśli mnie słyszysz to porusz lekko ręką. –
zacząłem mówić
Spojrzałem na jej dłoń, którą starała się poruszyć.
- Dobrze, spokojnie.. Możesz otworzyć oczy? – zapytałem, a w
kącikach moich oczu zaczęły gromadzić się łzy, tym razem szczęścia
Dziewczyna uchyliła powieki i popatrzyła na mnie swoimi
cudownymi oczami. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Nareszcie jesteś.. Tęskniłem. – nie potrafiłem powstrzymać
emocji
- K.. Krzysiu.. kocham cię. – wyszeptała
- Ja też cię kocham Lenka. Bardzo cię kocham. – ucałowałem jej
dłoń
W tamtym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na
świecie. Lena się wybudziła, to najważniejsze. Mam nadzieję, że teraz będzie
tylko lepiej. Że wrócimy razem do domu. A przede wszystkim, że znów będziemy
szczęśliwi.
____________________________________________________
Dwudziesty pierwszy rozdział zostawiam Waszej ocenie ♥ :D
Taki jakiś dziwny wyszedł, albo mi się wydaje xD
Nie dociera do mnie, że zaraz koniec :o ♥
Tak to szybko zleciało.. 27 lutego pojawił się pierwszy wpis, a 28 lutego prolog :D Nie pomyślałabym, że tak to wszystko się potoczy i, że tak jakoś długo będę to pisać :D Dokładnej daty, w której opublikuję epilog (znowu przepraszam pewną osóbkę za to słowo :** :D) jeszcze nie znam, ale twierdzę że wybiorę jakąś, która ma dla mnie jakieś znaczenie ♥ :D
Rozdział i zdjęcie pod rozdziałem dedykuję Paulinie :D :** Oto Twoja 'niespodziewajka' jak to Ci napisałam :D ^.^ Też Cię kocham Wroncia ♥ :D
No to chyba na tyle :D
Jeszcze wspomnę, że rozdziały u Agaty i Bartka będą raczej po zakończeniu tego opowiadania :3 :))
Do napisania! :*****
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!! :***** ♥
Super ☺ ciesze sie ze lenks sie obudzila ☺ tylko szkoda ze stracila dziecko 😢
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńNo niestety, ale zawsze może mieć drugie :))
Pozdrawiam! :*
Że Lenka była w ciąży?! O.o
OdpowiedzUsuńŻe Lenka może nie chodzić?! O.o
Że ty już będziesz kończyć to opowiadanie?! O.o
No tego to się nie spodziewałam :*
Rozdział genialny <3
Tak.
UsuńTak.
I tak.
Trzy razy na tak! :D
Jeszcze Was tutaj zaskoczę, mam nadzieję, że mi to wybaczycie :D
Dziękuję <3
Pozdrawiam! :*
Genialny rozdział !
OdpowiedzUsuńDziękuję! :))
UsuńPozdrawiam! :*
Nie za dużo złych informacji naraz?!
OdpowiedzUsuń*straciła dziecko
*może nie bd chodzić
*koniec opowiadania?!
Helloł? Nie szalejsz za bardzo? -.- liczę, że się z tego jakoś wykręcisz szybko :)) pozdrawiam i weny <3
Kiedyś musiało się zacząć coś psuć :3 Jeszcze i tak Wam tu coś nawykręcam, ale to zobaczycie niedługo :D
UsuńA czy się wykręcę to nie wiem, nie wiem :D Zobaczymy :D
Dziękuję! <3
Pozdrawiam! :**
Cholera jasna, nie miałaś czego wymyślić? Ciekawa jestem co dalej się stanie mam nadzieje, że wszystko będzie już okej :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na kolejny :* http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-13.html
OdpowiedzUsuńWybrałam chyba najlepszą wersję :D Uwierz, że miałam gorsze i wtedy mogło być jeszcze gorzej :3
UsuńDalej i tak jeszcze namieszam :D Ale to zobaczycie niedługo :))
Pozdrawiam! :*
A rozdział właśnie przeczytałam ^.^
No to dobrze bo czeka następny ;D http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-14.html Zapraszam :*
UsuńZapraszam na 15 :* I randkę Pawła z Martą ;** http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-15.html
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? Bo normalnie doczekać się już nie mogę :D
OdpowiedzUsuńPs Zapraszam na 16 rozdział http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-16.html
Pozdroo ;**
Następny chyba dopiero w sobotę -,- Wcześniej nie dam rady..
UsuńWpadnę jak tylko znajdę chwilę czasu :**
Pozdrawiam :*