niedziela, 13 września 2015

21 Rozdział


Droga do szpitala strasznie mi się dłużyła. Cały czas trzymałem Lenkę za rękę i błagałem, aby mnie nie opuszczała. Zastanawiałem się kto był na tyle nieodpowiedzialnym idiotą i jechał z taką prędkością. Czyżby stał za tym Mateusz? Ale przecież w Rzeszowie miało go nie być już tydzień temu.. Może zostaliśmy źle poinformowani? Z rozmyślań wyrwał mnie lekarz, który oznajmił, że jesteśmy już na miejscu. Moją narzeczoną zabrali od razu na salę operacyjną. Nikt nie chciał mi powiedzieć, co z nią jest. Nie pozostało mi wtedy nic innego, jak czekać. Usiadłem na jednym ze szpitalnych krzeseł i czekałem, aż operacja się skończy. W pewnym momencie zauważyłem Winiara podążającego w moim kierunku.
- Co z Lenką? – zapytał
Spojrzałem na niego spode łba. Nie mogłem nic z siebie wydusić. Strach wziął górę.
- Igła no mów do cholery! – krzyknął zniecierpliwiony
- Nie wiem… Zabrali ją na salę operacyjną, tyle ci mogę powiedzieć.
- Ja pieprze.. – westchnął Winiarski i usiadł obok mnie
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. Ani ja, ani Misiek nie mieliśmy wtedy ochoty na jakąś rozmowę. Może prócz tej z lekarzem. Po jakiś dwóch godzinach, zobaczyłem lekarza, który miał być lekarzem prowadzącym mojej narzeczonej. W trymiga się podniosłem i ruszyłem w jego kierunku.
- Panie doktorze, może mi Pan powiedzieć, co z Leną? – zapytałem
- Pan jest..?
- Narzeczonym.
- Pana narzeczona jest w ciężkim stanie.
- Ale będzie żyła?
- Obecnie jest w śpiączce. Zrobiliśmy to dla jej dobra. Ta doba może być decydująca. Musi Pan być cierpliwy.
- Niech Pan mi powie, czy ona będzie żyła?! – zacząłem się denerwować
- Nie mogę tego Panu powiedzieć, bądźmy dobrej myśli.
- Jakiej dobrej myśli do cholery?! – nerwy zaczęły mnie ponosić
Michał zapewne zauważył, że zaczynam kłócić się z lekarzem, dlatego od razu zareagował. Na tyle ile to było wtedy możliwe, zdołał mnie uspokoić. Nie mogłem uwierzyć, w to co się działo. Lenka.. Moja Lenka była w śpiączce. Nie wiedziałem, czy przeżyje. Tak cholernie bałem się tego, że już nigdy mogę nie usłyszeć jej melodyjnego głosu. Że już nigdy nie spojrzę w te jej piękne oczy. Że już nigdy nie zobaczę, jak się uśmiecha. Cholernie bałem się, że mnie opuści. Że nie obudzę się więcej obok niej. Że nie będę miał komu robić śniadania. Że nie będzie miał mnie kto opieprzać, za to że Frania uciekła z klatki. Że Lenki po prostu zabraknie. Co ja pierniczę?! Jej nie może zabraknąć! Ona nie może umrzeć! Nie potrafiłem dłużej cisnąć w sobie tych wszystkich emocji. Rozkleiłem się.. Zacząłem po prostu płakać.
- Stary będzie dobrze.. – zaczął Winiar
- Misiek, kuźwa jak ja się boję! Boję się, że już mogę jej nie powiedzieć, jak bardzo ją kocham..
- Igła, Lenka dobrze o tym wie. Ona będzie żyła, rozumiesz?! Musisz wierzyć, że będzie dobrze!
- Jak dorwę tego, który jej to zrobił to..
- Pomogę ci.
Potem znowu zapadła między nami cisza. Siedzieliśmy tam i chyba czekaliśmy na jakiś cud.. W mojej głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze. Nie mogłem nic zrobić, choć tak bardzo chciałem. Chciałem jakoś jej pomóc. Szkoda tylko, że nie mogłem. Dlaczego to spotkało akurat ją?!
- Gdyby nie to, że chciała uratować Oliwiera… - zaczął Michał
- Misiek przestań. Lenka uratowała ci syna.
- A teraz sama może przez to umrzeć…!
Zauważyłem lekarza wychodzącego z sali, na której leżała moja ukochana. Podszedłem do niego i zapytałem czy mogę do niej wejść. Ostatecznie się zgodził, za co byłem mu wdzięczny. Wszedłem do sali numer 104. Na łóżku leżała Lenka.. Była podpięta do tysięcy kabelków. Obok łóżka stała jakaś maszyna, która podtrzymywała jej funkcje życiowe. Ona była taka… taka bezbronna. Wziąłem krzesełko i postawiłem tuż przy łóżku. Złapałem ukochaną za rękę i pocałowałem ją. Przyłożyłem jej dłoń do swoich ust i przymknąłem oczy. W duchu modliłem się, aby Lena za chwilę otworzyła oczy. Żeby znów powiedziała, jak bardzo mnie kocha, żeby w ogóle się odezwała.
- Lenka błagam cię no.. Nie możesz mnie tutaj zostawić! Kocham cię słyszysz? Kocham cię najbardziej na całym świecie! Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie! Kochanie, nie zostawiaj mnie.. – po moich policzkach spływały strumienie łez
Nagle usłyszałem piszczące urządzenie. Przestraszyłem się. Pobiegłem po lekarza. Po chwili grupka lekarzy zebrała się wokół mojej ukochanej. Zaczęli ją reanimować. Niestety nie mogłem tam wejść. To wszystko obserwowałem przez szklaną szybę. Słyszałem krzyki jednego z doktorów. Jeszcze nigdy w życiu się tak nie bałem. Po kilku minutach z sali wyszedł doktor Kruczek (lekarz prowadzący).
- Akcja serca pani Winiarskiej się zatrzymała. Udało nam się ją jednak przywrócić. Miejmy nadzieję, że to się już nie powtórzy. Jak już mówiłem, ta doba będzie decydująca, ale proszę być dobrej myśli. – rzekł, po czym zniknął z mojego pola widzenia
Zdążyłem jeszcze zapytać, czy mogę wejść do ukochanej. Kiedy doktor Kruczek wysłuchał błagań i moich i Miśka – zgodził się. Ponownie wszedłem na salę. Usiadłem na swoim miejscu i złapałem dziewczynę za rękę.
- Nie strasz mnie już tak, dobrze? Damy radę Lenka, słyszysz? Oboje. Kocham cię. – ucałowałem jej dłoń
Nie wiem ile czasu tam siedziałem, ale wiem, że sporo. Nagle do Sali wszedł lekarz. Popatrzył na mnie, po czym pokręcił głową.
- Niech Pan jedzie do domu, już późno – rzekł mężczyzna
- Zostaję tu. Nie mogę zostawić Lenki samej.. – powiedziałem i musnąłem kciukiem policzek dziewczyny
Doktor próbował mnie jeszcze przekonywać, jednak ja pozostawałem przy swoim. W końcu poddał się i wyszedł.

Sześć tygodni później..
Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dopiero po chwili przypomniałem sobie, gdzie jestem. Od sześciu tygodni jeżdżę tylko ze szpitala do domu, z domu do szpitala itd. Obok mnie pojawił się Misiek.
- Znowu tu spałeś..? – bardziej stwierdził niż zapytał
- Tak jakoś wyszło… - przeczesałem dłonią włosy
- Igła, ja wiem, że bardzo kochasz Lenę, ale jeszcze trochę i będziesz niczym zombie.
- Nie mogę jej tutaj zostawić samej. Nie mogę, rozumiesz?
- Krzysiek.. – westchnął Winiarski
- Jedź do domu. Weź prysznic, przebierz się, zjedz coś i się prześpij. Potem przyjedziesz. Ja do tego czasu, będę przy niej siedział. – dodał
Nie miałem tutaj nic do gadania. Po kilkunastu minutach przekraczałem próg mojego domu. Jakoś pusto było bez Lenki. Tak dziwnie. Powędrowałem do salonu w celu nakarmienia Frani. Nie zastałem jej tam. A no tak.. Paula wzięła ją do siebie. Mnie i tak prawie w ogóle tutaj nie było. Nie miałem czasu zajmować się jaszczurką. Następnie ruszyłem do sypialni. Wziąłem jakieś ubrania, po czym poczłapałem do łazienki. Wszedłem pod prysznic. Zimna woda przyjemnie orzeźwiała. Chyba tego mi było potrzeba. Po kilku minutach byłem już świeży i pachnący. Byłem nieźle przemęczony, dlatego też ponownie skierowałem się do sypialni. Położyłem się na łóżku. Pościel w dalszym ciągu pachniała Leną.. Wtuliłem się w nią i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

Siedziałem na jakiejś łące. Wszędzie było mnóstwo kolorowych kwiatów. W oddali spostrzegłem postać. Była w białej zwiewnej sukience. Włosy miała rozpuszczone. Zbliżała się do mnie. Po chwili zauważyłem, że to Lena. Wyglądała prześlicznie. Uśmiechnąłem się szeroko na jej widok. Podniosłem się i podbiegłem do niej. Chciałem ją przytulić, jednak ona była niczym duch. Nie mogłem jej dotknąć. Popatrzyłem na nią, a ona lekko uniosła kąciki ust do góry.
- Krzysiek.. Bądź szczęśliwy. Dasz sobie beze mnie radę. Jeszcze się zakochasz, będziesz miał gromadkę cudownych dzieci. Będziesz szczęśliwy. Uwierz mi. Tylko musisz pozwolić mi odej.. – nie pozwoliłem jej skończyć
- Nie. Lenka, nie! Nie pozwolę ci odejść! Nigdy! Rozumiesz, to? Kocham cię! Nigdy nie pokocham żadnej innej kobiety. Liczysz się tylko i wyłącznie ty. Potrzebuję cię. Proszę wróć do mnie.. Wróć do nas!
- Musisz być silny. Powiedz Miśkowi, że go przepraszam i bardzo go kocham. Powiedz wszystkim naszym bliskim, że ich też bardzo kocham i ich przepraszam. Ciebie Krzysiu przepraszam najbardziej.. Pamiętaj, że zawsze będę cię kochać.
- Sama im to powiesz. Mi też powiesz, to jeszcze nie raz! Lenuś, niedługo weźmiemy ślub, wszystko się ułoży. Tylko wróć!
- Trzymaj się Krzysiu. – uśmiechnęła się i odeszła
Wołałem ją jeszcze, jednak już nie przyszła..

Obudziłem się, a serce chyba chciało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał trzecią pięćdziesiąt dwie. Postanowiłem, że do szpitala pojadę rano. Przez ten sen miałem jakieś złe przeczucia.. Zgarnąłem z szafki telefon i wystukałem numer do Michała. Odebrał po kilku sygnałach.
- Halo? – zapytał zaspanym głosem
- Co z Lenką?
- Jest tak, jak było. Zero poprawy. Igła, jesteś zdenerwowany czy tylko mi się wydaje?
- Miałem koszmar..
- Jaki koszmar?
- Śniła mi się Lena i.. – zacząłem swoją opowieść
- ..dlatego do ciebie dzwonię – zakończyłem
- Łoł… Spokojnie. Z Leną jest okey. To znaczy nie okey, ale.. No wiesz, o co chodzi.
- Wiem, wiem.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zakończyłem połączenie. Potem nie mogłem już zasnąć. Udało mi się to, dopiero około szóstej. Obudziłem się parę minut po dziewiątej. Zwlokłem się z łóżka i podreptałem do kuchni. Nie miałem zbytnio ochoty na szykowanie sobie, jakiegoś wykwintnego śniadania, dlatego też postawiłem na tzw. ‘zapiekanki’. Tak nazywaliśmy z Leną kanapki z żółtym serem, podgrzewane w mikrofali i oblewane ketchupem. Nie miałem siły na przygotowanie czegoś innego. A to było szybkie i smaczne. Następnie ruszyłem do łazienki. Ogarnąłem się i po dziesiątej byłem już w drodze do szpitala. Po drodze wstąpiłem jeszcze do kwiaciarni. Kupiłem bukiet ulubionych kwiatów Lenki i pojechałem do szpitala. Przed salą siedziała Dagmara.
- Cześć, co ty tu robisz? – przywitałem się z nią
- Hej, siedzę jak widać. – uśmiechnęła się
- A chłopcy?
- Zawiozłam ich do moich rodziców.
- Michał jest u Leny?
- Tak.
Wszedłem po cichu na salę, gdzie leżała moja narzeczona. Przywitałem się z Miśkiem, a ten zostawił mnie i Lenę samych. Podszedłem do niej i ucałowałem jej czoło.
- Hej Kochanie. Przyniosłem ci twoje ulubione kwiaty. Zawsze tak ślicznie się uśmiechałaś, kiedy ci je wręczałem. Stęskniłem się za tym. – westchnąłem
Poszedłem jeszcze po jakiś wazon, aby wstawić do niego bukiet. Potem usiadłem przy ukochanej i zacząłem do niej mówić. Po południu, jak to zwykle przyszła jakaś pielęgniarka. Pytała czy nie jestem głodny, jednak ja pokręciłem tylko głową. Włączyłem na swoim telefonie filmiki z „Igłą szyte”. Lena zawsze uwielbiała je oglądać. Przeszkodził nam jednak doktor Kruczek, który akurat przyszedł sprawdzić, co z moją ukochaną.
- Panie Krzyśku, może Pan przyjść za chwilę do mojego gabinetu?
- Tak, tak oczywiście. A stało się coś?
- Porozmawiamy w gabinecie.
- Dobrze..
Wystraszyłem się. Ten lekarz zazwyczaj chodził uśmiechnięty, a teraz był dziwnie poważny. Tak, jak prosił po kilku minutach zjawiłem się u niego w gabinecie. Usiadłem we wskazanym miejscu i czekałem, aż doktor coś powie.
- A więc mam pytanie.. – zaczął
- Wie Pan, że Pańska narzeczona była w ciąży?
Nie wierzyłem, w to co usłyszałem. Lenka w ciąży? Dlaczego mi nic nie powiedziała?? Zaraz.. Jak to była?
- Że co proszę?
- Czyli Pan nie wie…
- No nie wiem. Może mnie Pan oświeci?
- Pani Lena była w piątym tygodniu ciąży. Niestety straciła dziecko, prawdopodobnie podczas tamtego wypadku.
- Ja pieprzę.. – nie docierało do mnie, to co oznajmił doktor Kruczek
- Jest jeszcze jedna rzecz..
- Mianowicie?
- Zdaje sobie Pan sprawę, w jak ciężkim stanie jest Pańska narzeczona, prawda?
- Tak.
- Nie wiemy, czy Pani Winiarska będzie do końca sprawna, kiedy odzyska przytomność. O ile ją odzyska..
- Proszę?
- Nie wiemy, czy będzie mogła chodzić. Będzie jej potrzebna rehabilitacja i mnóstwo siły, a przede wszystkim wsparcie najbliższych.
Porozmawiałem z lekarzem jeszcze trochę, po czym wróciłem do Leny. To co usłyszałem w gabinecie.. Przyznam, że to jeszcze bardziej mnie przybiło. Tak, jak wcześniej usiadłem przy ukochanej. Złapałem ją za rękę i ją ucałowałem. Zawsze starałem się myśleć optymistycznie mimo wszystko, ale w tym wypadku.. Nie potrafiłem. Nie potrafiłem, ale musiałem. Gdyby nie nadzieja, to chyba wylądowałbym u jakiegoś psychiatry. Biłem się z myślami. W pewnym momencie poczułem poruszającą się lekko dłoń, którą trzymałem w swojej. Popatrzyłem momentalnie na twarz dziewczyny.
- Lenka.. Lenuś, jeśli mnie słyszysz to porusz lekko ręką. – zacząłem mówić
Spojrzałem na jej dłoń, którą starała się poruszyć.
- Dobrze, spokojnie.. Możesz otworzyć oczy? – zapytałem, a w kącikach moich oczu zaczęły gromadzić się łzy, tym razem szczęścia
Dziewczyna uchyliła powieki i popatrzyła na mnie swoimi cudownymi oczami. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Nareszcie jesteś.. Tęskniłem. – nie potrafiłem powstrzymać emocji
- K.. Krzysiu.. kocham cię. – wyszeptała
- Ja też cię kocham Lenka. Bardzo cię kocham. – ucałowałem jej dłoń

W tamtym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Lena się wybudziła, to najważniejsze. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Że wrócimy razem do domu. A przede wszystkim, że znów będziemy szczęśliwi.







____________________________________________________

Dwudziesty pierwszy rozdział zostawiam Waszej ocenie ♥ :D
Taki jakiś dziwny wyszedł, albo mi się wydaje xD 
Nie dociera do mnie, że zaraz koniec :o ♥ 
Tak to szybko zleciało.. 27 lutego pojawił się pierwszy wpis, a 28 lutego prolog :D Nie pomyślałabym, że tak to wszystko się potoczy i, że tak jakoś długo będę to pisać :D Dokładnej daty, w której opublikuję epilog (znowu przepraszam pewną osóbkę za to słowo :** :D) jeszcze nie znam, ale twierdzę że wybiorę jakąś, która ma dla mnie jakieś znaczenie ♥ :D 
Rozdział i zdjęcie pod rozdziałem dedykuję Paulinie :D :** Oto Twoja 'niespodziewajka' jak to Ci napisałam :D ^.^ Też Cię kocham Wroncia ♥ :D 
No to chyba na tyle :D 
Jeszcze wspomnę, że rozdziały u Agaty i Bartka będą raczej po zakończeniu tego opowiadania :3 :))
Do napisania! :*****
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!! :***** ♥

14 komentarzy:

  1. Super ☺ ciesze sie ze lenks sie obudzila ☺ tylko szkoda ze stracila dziecko 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))
      No niestety, ale zawsze może mieć drugie :))
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Że Lenka była w ciąży?! O.o
    Że Lenka może nie chodzić?! O.o
    Że ty już będziesz kończyć to opowiadanie?! O.o
    No tego to się nie spodziewałam :*
    Rozdział genialny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.
      Tak.
      I tak.
      Trzy razy na tak! :D
      Jeszcze Was tutaj zaskoczę, mam nadzieję, że mi to wybaczycie :D
      Dziękuję <3
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Nie za dużo złych informacji naraz?!
    *straciła dziecko
    *może nie bd chodzić
    *koniec opowiadania?!
    Helloł? Nie szalejsz za bardzo? -.- liczę, że się z tego jakoś wykręcisz szybko :)) pozdrawiam i weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś musiało się zacząć coś psuć :3 Jeszcze i tak Wam tu coś nawykręcam, ale to zobaczycie niedługo :D
      A czy się wykręcę to nie wiem, nie wiem :D Zobaczymy :D
      Dziękuję! <3
      Pozdrawiam! :**

      Usuń
  4. Cholera jasna, nie miałaś czego wymyślić? Ciekawa jestem co dalej się stanie mam nadzieje, że wszystko będzie już okej :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na kolejny :* http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-13.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybrałam chyba najlepszą wersję :D Uwierz, że miałam gorsze i wtedy mogło być jeszcze gorzej :3
      Dalej i tak jeszcze namieszam :D Ale to zobaczycie niedługo :))
      Pozdrawiam! :*

      A rozdział właśnie przeczytałam ^.^

      Usuń
    2. No to dobrze bo czeka następny ;D http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-14.html Zapraszam :*

      Usuń
  5. Zapraszam na 15 :* I randkę Pawła z Martą ;** http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-15.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział? Bo normalnie doczekać się już nie mogę :D
    Ps Zapraszam na 16 rozdział http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2015/09/rozdzia-16.html
    Pozdroo ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny chyba dopiero w sobotę -,- Wcześniej nie dam rady..
      Wpadnę jak tylko znajdę chwilę czasu :**
      Pozdrawiam :*

      Usuń