Zadowoleni wróciliśmy do domu. Sama nie wiem, jak to się
stało, ale na miejscu byliśmy około osiemnastej. W środku o dziwo nikogo nie
było. Poszłam na górę – też pusto. Zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie oni się
podziali. Postanowiłam zadzwonić, więc do Michała. Wyciągnęłam telefon z prawej
kieszeni i wystukałam numer do brata.
- Gdzie was wywiało? – zapytałam od razu
- Może najpierw ‘cześć’? – zaśmiał się
- Widzieliśmy się już dzisiaj, więc obędzie się
- Jesteśmy u rodziców Dagi, a wy macie trochę czasu dla
siebie – oczami wyobraźni widziałam już jego dziwną minę
- Dobra, nie będę przeszkadzać. Pozdrów tam wszystkich
- Jasne, jakby co, to wracamy po dwudziestej albo trochę
później, więc wiesz…
- Misiek nie pij już więcej nalewki taty Dagi, okey?
- Ja nie mogę pić.. Muszę kierować – posmutniał
- Oj. Przykro – zaśmiałam się
- A teraz serio kończę, do zobaczenia w domu – dodałam i
zakończyłam połączenie
Powędrowałam do Ignaczaka, który już zdążył zasiąść na
kanapie przed TV. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę kuchni. Zabrałam się za
robienie kolacji. Nie wiedziałam tzn. wiedziałam, ale wolałam się upewnić, na
co mój ukochany ma ochotę.
- Krzysiek! – zawołałam
Przez dłuższy czas nie otrzymywałam odpowiedzi.
- Krzysiu! – nadal nic
- Krzysztof! – krzyczałam nieco głośniej
Nic to jednak nie dawało. Oparłam się o kuchenny blat i
zaczęłam główkować, jak go ściągnąć.
- Ignaczak! Pali się! – wydarłam się
Nie musiałam długo czekać, aż mój narzeczony pojawi się w
kuchni. Kiedy wparował do odpowiedniego pomieszczenia, wybuchłam śmiechem. Jego
mina – bezcenna.
- Co? Gdzie? Jak? Nic ci nie jest? – zaczął wypytywać, a ja
próbowałam się jakoś opanować
- Nic, jak widać. Chciałam tylko zapytać czy wolisz
jajecznicę ze szczypiorkiem, czy spaghetti?
- Idiotko.. – westchnął
- Od kiedy ty tak do mnie mówisz? – zdziwiłam się
- Myślałem, że coś ci
się stało.. – podszedł do mnie i złapał mnie w talii
- Przepraszam…
- Nie gniewam się, ale nie strasz mnie tak więcej, dobrze?
Nie wiem, co bym zrobił gdyby coś ci się stało.
Patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich troskę. Nie
wiedziałam, że tak zareaguje. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał.. Dziwne.
- Dlaczego tak zareagowałeś..?
- Bo się o ciebie martwię. Kocham cię głupolu
- Ja ciebie też – uśmiechnęłam się i złożyłam pocałunek na
ustach siatkarza
- A na kolację chcę spaghetti – zaśmiał się
No i wrócił mój Krzysiek.. Ten głupi. Ten którego tak bardzo
kocham.
- Robi się – cmoknęłam go w usta i zabrałam się za
przygotowanie posiłku
Spaghetti jak to spaghetti. Szybko, łatwo i przyjemnie. Po
kilkunastu minutach siedzieliśmy już przy stole. Kolację zjedliśmy w ciszy.
Potem oczywiście ja zabrałam się za zmywanie, a szanowny pan I. gdzieś zniknął.
W domu go raczej nie było, no chyba, że wlazł pod kanapę. Poszłam do swojego
pokoju i założyłam na siebie coś wygodniejszego. Następnie ruszyłam w stronę
kuchni i zrobiłam sobie popcorn. Potem poszłam do salonu, gdzie włączyłam film.
Przyznam, że nieźle mnie wciągnął. Nawet nie zauważyłam, kiedy Ignaczak wrócił.
- Gdzie byłeś? – zapytałam, gdy siedział już obok mnie
- Musiałem coś załatwić
- Coś?
- Mhm.
- Nie powiesz mi, prawda?
- Nie.
- To dzisiaj śpisz w salonie.
- No Lenka! Dowiesz się w swoim czasie..
- Taaa. Ale nie no, spoko. – udałam obrażoną i wróciłam do
oglądania filmu
Film skończył się kilkanaście minut przed dwudziestą drugą.
Rodzinki Winiarskich jeszcze nie było.. Byłam jakaś zmęczona, więc powędrowałam
do łazienki, aby wziąć prysznic. Wyszłam dopiero, albo już po pół godzinie. Zeszłam
z powrotem na dół, gdzie zastałam resztę mojej rodzinki. Ignaczak zasnął na
kanapie, a Oliwier i Misiek rysowali mu coś na twarzy. Jego mina, kiedy
zobaczył w lusterku wąsy i brodę wokół ust, była bezcenna.
Trzy dni później…
Obudziłam się już o ósmej. Musiałam iść jeszcze na zakupy,
upiec ciasto, przygotować wszystko. A przecież jeszcze muszę jakoś wyglądać..
Stresowałam się od samego rana. Z resztą, ja stresowałam się od dwóch dni.
Pierwsze, co zrobiłam po przebudzeniu, to odwiedziłam toaletę. Załatwiłam
potrzebę, wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w kucyka i
oczywiście ubrałam się. Gotowa zeszłam do kuchni w celu przygotowania czegoś na
śniadanie. Tym razem postawiłam na najprostsze – kanapki. Zrobiłam także kilka
dla Krzyśka, który jeszcze spał. Taki to ma dobrze.. Po cichu poszłam jeszcze
do sypialni po swoją komórkę. Zgarnęłam ją i włożyłam do torebki. Parę minut po
dziewiątej byłam już w jednym ze sklepów. Kiedy chciałam sięgnąć coś z półki
znajdującej się w miarę wysoko, okazało się, że jestem za niska.. Na szczęście
ktoś był na tyle miły i mi pomógł. Tą osobą okazał się być Piotrek Nowakowski.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do chłopaka
- Nie ma za co – odwzajemnił gest
- Co ty tu robisz, o tej godzinie?
- Ola wysłała mnie na zakupy.. A ty?
- Dzisiaj czeka mnie kolacja z przyszłymi teściami…
- Uuu to grubo. To ja cię nie zatrzymuję. Powodzenia!
- Nie dziękuję – rzekłam i odeszłam
Stałam przy kasie, wyjęłam portfel z torebki, otworzyłam go
i znalazłam w nim kilka banknotów stuzłotowych. Znalazłam jeszcze małą, żółtą
karteczkę z napisem ‘Przeczuwałem, że z
samego rana pójdziesz na zakupy, więc masz tu pieniądze :* Kocham! Krzysiek’.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zapłaciłam należną sumę. Zakupy wpakowałam do
samochodu. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Bez patrzenia na wyświetlacz,
odebrałam.
- Lenka, kiedy wrócisz do domu? – usłyszałam głos Ignaczaka
- Yy, za godzinę? Może za pół. A dlaczego pytasz?
- Aa nic, tak tylko. Stęskniłem się.
- Mhm. Nie wiem, co ty kombinujesz Ignaczak, ale wiec, że się
dowiem.
- Dobra Lenuś ja muszę kończyć. Kocham cię!
- Yhm. Ja ciebie też.
Telefon wrzuciłam z powrotem do torebki. Wsiadłam do
samochodu i ruszyłam dalej. Kiedy wszystko już miałam kupione, postanowiłam
odwiedzić kosmetyczkę i jakiegoś fryzjera. Najpierw pojechałam do salonu
fryzjerskiego. Kobieta nieco przycięła moje włosy, a także ułożyła, tak aby
wytrzymały do końca dnia. Kosmetyczka ogarnęła trochę moje paznokcie, po czym
je pomalowała. Zadowolona z efektu, wróciłam do domu. Weszłam do środka, gdzie
nie zastałam Igły. Byłam więc zmuszona, sama to wszystko wypakować. Wniosłam
torby do kuchni, a następnie wszystko pochowałam w odpowiednie miejsca.
Najpierw zabrałam się za przygotowanie ciasta. Postawiłam na ciasto ‘rafaello’.
Robi się łatwo i w miarę szybko. Do tego jest przepyszne. W międzyczasie
robiłam jeszcze obiad. Przecież nie będziemy do kolacji chodzili głodni,
prawda? Ugotowałam pomidorową, do tego kotlety mielone, które zostały mi z
wczoraj, sałatka na szybko i obiad gotowy. Nagle usłyszałam, jak drzwi
wejściowe się otwierają. Poszłam więc w ich stronę. Ujrzałam Igłę z jakąś
klatką (?) na rękach. Pierwsze, co zrobiłam to podeszłam się przywitać.
- Cześć – cmoknęłam go w usta
- No hej – wyszczerzył się
- Co tam masz?
- Zwierzątko..
- Jakie? Pokaż – zaciekawiłam się
Libero ściągnął materiał pokrywający klatkę, a moim oczom
ukazało się to zwierzątko. Zaczęłam piszczeć. Innej reakcji sobie nie
wyobrażam. Mógł kupić wszystko. Kotka, pieska, chomika, świnkę morską, rybkę,
królika, ale nie. Przecież mój narzeczony taki oryginalny! Nawet papugę mógł
kupić! Chociaż nie.. papugę już jedną w tym domu mam. Nazywa się Krzysiek. Tyle
mi wystarczy.
- Ignaczak, cholera jasna! Co to ma być?!
- To.. To jest Frania.
- To jest samiczka?!
- No tak mi powiedzieli.
- Chyba już wolałabym węża!
- Oj nie przesadzaj. Zobacz jaka ona jest słodkaa..
- Masz ją odnieść – zaakcentowałam każde słowo
- Mowy nie ma.
- A jak ci powiem, że po kolacji czeka cię coś bardzo,
bardzo przyjemnego…? – przygryzłam delikatnie dolną wargę
- Yy..
Widziałam, że siatkarz zaczął się wahać. Miałam nadzieję, że
jednak odniesie to całe zwierzątko.
- Chyba jednak nie. Frania zostaje z nami.
- Okey, ale ty to będziesz karmił. Nie ja. – uniosłam ręce na
znak poddania
Wróciłam do kuchni. Podgrzałam przygotowany wcześniej obiad
i podałam go. Zjadłam w pośpiechu i wróciłam do gotowania.
- Krzysiu! Twoi rodzice lubią tatara? – krzyknęłam
- Lubią!
- Okey, dzięki!
Zabrałam się, więc za przygotowanie tatara. Czyli tatar na
przystawkę. Danie główne, to polędwiczki wieprzowe z sosem mojego przepisu, puree
z ziemniaków oraz sałatką. Natomiast na deser wcześniej wspomniane ciasto ‘rafaello’.
W pewnym momencie spojrzałam na zegarek, który wskazywał siedemnastą
pięćdziesiąt sześć. Wszystko miałam praktycznie gotowe. Wystarczyło tylko
posprzątać. Szybko ogarnęłam kuchnię i zaczęłam nakrywać do stołu. Poustawiałam
talerze oraz sztućce na bialuteńkim obrusie. Na środku stołu ułożyłam kilka
świec oraz rozsypałam trochę płatków czerwonych róż. Położyłam jeszcze
kieliszki do wina i mogłam iść się szykować. Założyłam pudrową sukienkę i
idealnie dopasowane szpilki. Moja fryzura jeszcze się trzymała. Na szczęście..
Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Założyłam wisiorek, który otrzymałam od Ignaczaka
oraz bransoletkę zakupioną niedawno. Pierścionek zaręczynowy miałam już na
palcu. Spryskałam się ulubionymi perfumami. Gotowa opuściłam pomieszczenie.
Poszłam do salonu, gdzie zastałam siatkarza oglądającego telewizję.
- Krzysiek, może byś tak poszedł się przebrać, co? –
zapytałam krzyżując ręce na piersiach
- Łał! – zagwizdał
- Co?
- Nie wiedziałem, że mam aż tak śliczną narzeczoną.. –
podszedł do mnie i przyssał się do moich ust
Jego dłonie momentalnie wylądowały na moim tyłku. W porę
zareagowałam i odsunęłam się od niego.
- A mogło być tak miło… - zrobił smutną minkę, a następnie
powolnym krokiem skierował się na schody
Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Co chwila zerkałam na
wyświetlacz telefonu, aby się upewnić, że nikt nie dzwonił. Spoglądałam również
na jaszczurkę, która od dzisiaj będzie naszym domownikiem. Nagle usłyszałam
dzwonek do drzwi. Wstałam, poprawiłam sukienkę, przejrzałam się w lustrze i
poszłam otworzyć. Moim oczom po raz pierwszy na żywo, ukazali się przyszli
teściowie.
- Dobry wieczór – przywitałam ich
- Dobry wieczór – odpowiedzieli
- Ty na pewno jesteś Lena, dziewczyna naszego Krzysia? –
zapytała jego mama
- Tak, tak. Proszę wchodzić – gestem ręki, zaprosiłam ich do
środka
- Jestem Hania, a to mój mąż – Janusz.
- Bardzo mi miło. Lena. – podałam rękę mamie i tacie Krzyśka
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Chwilę później
dołączył do nas Libero. Przywitał się z rodzicami, po czym zajął miejsce obok
mnie.
- Pamiętam, że Krzysiu zawsze rozrabiał, kiedy był jeszcze
dzieckiem.. – zaśmiała się Pani Ignaczak
- Mamo… - jęknął siatkarz
- No co? Lenka ma prawo wiedzieć – uśmiechnęła się
promiennie
Mojego narzeczonego uratował dzwonek do drzwi. Zerwał się z
kanapy i ruszył przywitać moich rodziców. Kilka minut później wszyscy
siedzieliśmy przy stole, zajadając się przystawką. Danie główne chyba wszystkim
smakowało, bo na talerzach nic nie zostało. Przy deserze zaczęły się rozmowy o
naszym dzieciństwie. Dowiedziałam się, że Krzysiek uwielbiał chodzić po
drzewach z kolegami. Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Ciągle musiał coś robić.
Gadka o mnie także była. Aniołkiem nie byłam.. Zawsze z Miśkiem robiliśmy komuś
jakieś kawały. Wsypywaliśmy coś do butów, przynosiliśmy do domu różne,
niewielkie zwierzątka. Były to min. Jaszczurki. Taa, a teraz jaszczurkę
trzymamy w klatce, jako zwierzątko domowe. Ekstra. Ja zawsze się ich jakoś
bałam. Brzydziłam się wziąć je w ręce i tak mi zostało. Taka fobia z
dzieciństwa. Mama Igły wspomniała jeszcze, że kiedy jego siostra była jeszcze
niemowlakiem, to zawsze podchodził do jej wózeczka, gdy spała i budził ją.
- Mam nadzieję, że przy naszym dziecku taki nie będziesz –
spojrzałam na narzeczonego
- Nie będę, spokojnie. – złapał mnie za rękę
- To ty jesteś w ciąży? – zdziwiła się pani Hania
- Niee, jeszcze nie
- Już myślałam, że zostanę babcią.. – posmutniała moja mama
razem z mamą Igły
- Lenka, może już czas? – zapytał siatkarz, a ja przytaknęłam
z lekkim uśmiechem na twarzy
- Na co czas? – zaczęli dopytywać nasi rodzice
Krzysiek wstał i momentalnie spoważniał. Takiego go jeszcze
chyba nie widziałam…
- Chciałbym poprosić o rękę Państwa córki. – zwrócił się do
moich rodziców
Zaskoczenie naszych gości było wymalowane na ich twarzach.
- Jeżeli Lenka się zgodzi, to macie nasze błogosławieństwo –
powiedziała moja mama
- Nasze także – dodała mama Krzyśka
- Ja już się zgodziłam.. – pokazałam wszystkim pierścionek
zaręczynowy
- Dzieci tak się cieszę! – krzyknęła moja rodzicielka i
nagle wszyscy zaczęli nas przytulać
Na końcu pocałowałam Krzyśka i poszłam ukroić ciasta. Po
chwili wróciłam z kloszem zapełnionym ciastem ‘rafaello’. Muszę przyznać, że
wyszło mi chyba najlepiej. Po kolacji zabrałam się za sprzątanie. Było już dość
późno, więc zaproponowaliśmy naszym rodzicom, aby zostali do jutra. Na początku
stawiali lekki opór, jednak w końcu ulegli i zgodzili się na nocleg. W pokojach
gościnnych na szczęście wszystko miałam przygotowane. Zrobiłam to po zakupach,
tak na wszelki wypadek. Kilkanaście minut po północy wszyscy leżeliśmy już w
łóżkach.
- Jak tam wrażenia po kolacji? – zapytał Libero
- Aa powiem ci, że bardzo dobre. A twoje?
- Też. Masz bardzo fajnych rodziców – cmoknął mnie w czoło
- Ty też Krzysiu – wtuliłam się w niego
Nagle usłyszeliśmy czyjś pisk. Twierdzę, że był to pisk pani
Hani. Zerwaliśmy się z łóżek i pobiegliśmy do pokoju, w którym się znajdowała.
Kiedy wparowaliśmy do pomieszczenia, o mało nie wybuchłam śmiechem. Pani Hania
stała na szafce i pokazywała mężowi, że coś jest na ich łóżku. Krzysiek zapalił
światło i podszedł do łoża. Zrzucił pościel na podłogę, a naszym oczom ukazała
się jaszczurka.
- Krzysiek zabierz to!! Co w waszym domu robi jaszczurka!?
Wywal to! – krzyczała nie schodząc z szafki
- Mamo, to jest Frania. Biedna, wystraszyła się na pewno tych
krzyków.. Już Franiu, spokojnie… Nic ci nie grozi. Tatuś jest przy tobie. –
gładził palcem grzbiet jaszczurki Libero
- Jaka Frania?
- Krzysiek kupił dzisiaj jaszczurkę.. – wywróciłam oczami
- Jak ona się tu znalazła?
- Musiała wyjść z klatki. Tylko nie wiem jak… Dobra
Ignaczak, marsz odnieść Franię do klatki. Tylko nie zapomnij jej zamknąć. Nie
chcę rano zobaczyć na kołdrze tego jej pyszczka!
- Robi się kochanie!
Kilka minut później leżeliśmy w łóżkach. Wtuliłam się w tors
siatkarza i próbowałam zasnąć. Jednak jakoś mi to nie wychodziło..
- O czym myślisz? – zapytał
- Sama nie wiem.. Po prostu jakoś nie mogę spać.
- Frania cię nie zje, jeśli o to ci chodzi – zaśmiał się
- Jesteś pewny?
- Lenka, jestem przy tobie. Nic ci nie grozi – przytulił mnie
mocniej do siebie
- Okey.. Kocham cię Krzysiu, ale tą jaszczurkę już trochę
mniej…
- Ja ciebie też kocham Lenka – pocałował mnie
Po kilkudziesięciu minutach udało mi się zasnąć. Chociaż w
mojej głowie ciągle krążyła myśl o tym, że w naszym domu mieszka jaszczurka,
która w każdej chwili może wyjść z tej klatki. Nie wiem, jak to robi, ale robi.
Cieszę się, że rodziców ucieszyła wieść o naszym ślubie. Musimy w końcu ustalić
datę. Lena Ignaczak.. Ładnie, prawda? Na dziecko jeszcze mamy trochę czasu. Na razie weźmy ślub. Na tę chwilę najważniejsza jest nasza miłość i to, żeby trwała ona jak najdłużej.
_______________________________________________________
Nareszcie jest siedemnasty rozdział! :D
Wymęczony -.- Ale jest.. ♥
Nie miałam pomysłu na ten rozdział... Albo miałam ich aż za dużo i nie mogłam się zdecydować :D Niedługo Mateusz powróci.. :3 Więc szykujcie się na wielki powrót :D Będzie się działo :)
Ale tego dowiecie się w następnych rozdziałach :) ♥
Ale tego dowiecie się w następnych rozdziałach :) ♥
Kolejny pojawi się prawdopodobnie 06 sierpnia ^.^ ♥
Do napisania! :******
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz! :**** ♥
Zdjęcie ze ślubu Pita i Oli ^.^
Igła taki przystojny *.* ♥
Młodej Parze życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! :D ♥