Kiedy się obudziłam, było około dziesiątej. Obok mnie o
dziwo nie było Ignaczaka. Postanowiłam zejść do kuchni i zrobić sobie coś do
jedzenia. Mijając pokój najmłodszego Winiarskiego nie mogłam się oprzeć i po
cichu zajrzałam do środka. Antoś jeszcze spał. Nie chciałam go budzić, więc
zamknęłam drzwi i powędrowałam do kuchni. Przy stole zastałam Oliego.
- Cześć młody – poczochrałam mu włoski
- Cześć ciociu – uśmiechnął się
- Gdzie masz mamę, tatę i wujka?
- Mama i tata pojechali na zakupy, a wujek jest w łazience
- Okey. Co chcesz do jedzenia?
- Yyy.. Płatki!
- Już się robi – puściłam mu oczko i zabrałam się za
przygotowanie posiłku
Do misek wsypałam czekoladowo-karmelowe płatki, po czym
zalałam je ciepłym mlekiem. Kiedy jedliśmy z Olim śniadanie, do kuchni zszedł
szanowny Pan Ignaczak.
- Kogo to moje piękne oczy widzą? Krzysiu.. już wstałeś? –
zaśmiałam się
- Przestań kobieto, błagam.. Głowa mi pęka – wymamrotał
- Trzeba było wczoraj tyle nie pić kochanie
Wstałam od stołu i włożyłam brudne talerze do zmywarki.
Podeszłam do swojego ukochanego.
- Będę dla ciebie dzisiaj na tyle dobra, że zrobię ci
śniadanko i dam coś na ból głowy – cmoknęłam go w usta
- Dziękuję ci dobry człowieku!
- Alee..ale…
- Oho.
- Masz więcej tyle nie pić. No chyba, że na naszym weselu,
ale bez przesady. Jasne?
- Jak słońce Lenuś.
- No ja myślę – puściłam mu oczko
- Wiesz, że cię kocham?
- Wiem, wiem. Ja ciebie też palancie
Libero chciał mnie pocałować, ale ja mu to skutecznie
uniemożliwiłam.
- To już nie mogę pocałować swojej narzeczonej?
- Nie. Czuć od ciebie procenty. Bardzo. Więc nie ma mowy.
- O jeny noo…
Usmażyłam Igle jajecznicę ze szczypiorkiem i dałam mu coś na
ból głowy. Miałam teraz chwilę wolnego. Postanowiłam wykorzystać ją na spacer.
Uświadomiłam sobie, że jestem jeszcze w piżamie. Poszłam do pokoju, w którym
spałam i wyciągnęłam z walizki pierwsze lepsze rzeczy. Wzięłam jeszcze
kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki. Z racji tego, że pogoda dopisywała,
założyłam czarne szorty i białą bokserkę. Włosy związałam w kucyka. Zrobiłam
lekki makijaż i gotowa opuściłam pomieszczenie. Zgarnęłam telefon i rzuciłam
krótkie ‘wychodzę’. Dawno nie byłam w Bełchatowie.. Jednak nic, a nic się tu
nie zmieniło. Spacerując rozmyślałam nad moim życiem. Nad tym jak bardzo się
zmieniło od tamtego dnia, w którym poznałam Igłę. Mój brat jest siatkarzem, ale
nigdy bym nie pomyślała, że zwiążę się z którymś z jego kolegów. To wszystko
jest takie piękne.. Czasem zastanawiam się, czy to nie jest sen, a ja zaraz się
obudzę. Jednak chyba nawet niektóre sny nie są tak wspaniałe. Po kilku minutach
odniosłam wrażenie, że ktoś za mną idzie. Szczerze trochę się wystraszyłam, bo
przecież ostatnio dzwonił do mnie Mateusz.. Jeszcze do tego to jego ‘do
zobaczenia’. Przybrałam tępa. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Lena? – usłyszałam gdzieś za sobą
Nie zwracałam na to uwagi i szłam dalej. Usłyszałam jeszcze
dwa razy czyjeś wołanie, po czym ucichło. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za
nadgarstek. Serce zaczęło mi szybciej bić. Przymknęłam oczy i powoli się
odwróciłam.
- Wołałem cię..
Kiedy zobaczyłam kim jest ta osoba, odetchnęłam z ulgą.
- Karol… Przepraszam, zamyśliłam się i nie słyszałam –
skłamałam
- Lenka, co się dzieje? Masz jakiś problem?
- Nie, jestem po prostu trochę zmęczona. Najpierw ta podróż,
potem impreza..
- Dobra, dobra. Myślisz, że ci uwierzę? Ale jeśli nie chcesz
mówić, to okey. Nie zmuszam – uśmiechnął się
- Dzięki – odwzajemniłam uśmiech
- Idziesz już do domu?
- Tak
- Może cię odprowadzić?
- Nie będę robić ci kłopotu..
- Żaden kłopot – puścił mi oczko
Przy Karolu czułam się bezpieczniej niż sama. Jednak w
dalszym ciągu czułam, że ktoś za nami idzie. Kiedy mieliśmy przechodzić przez
ulicę, Kłos ledwo zdążył zgarnąć mnie sprzed kół samochodu. Kierowca ewidentnie
chciał mnie potrącić! Serce prawie mi stanęło.. Na początku nie wiedziałam, co
się stało. Byłam wystraszona. Intuicja podpowiadała mi, że stoi za tym Mateusz.
Pewności co prawda nie miałam, ale intuicja zazwyczaj nie zawodziła.
- Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? – dopytywał siatkarz
- Tak w porządku..
Chciałam wstać, gdyż byłam w ramionach środkowego. Niestety
zakręciło mi się w głowie i opadłam z powrotem.
- Na pewno?
- Teraz to sama nie wiem.
- Jedziemy do szpitala! – zarządził
- Ale Karol.. Wrócę do domu, odpocznę i wszystko będzie okey
- Nie ma mowy. Jedziemy do szpitala.
- Ale…
- Nie ma żadnego ‘ale’!
W końcu uległam, bo nie miałam szans go przekonać. Chłopak
zadzwonił po taksówkę i chwilę później byliśmy już w jednym ze szpitali.
Czekaliśmy na swoją kolej.
- Pani Lena Winiarska – rzekł lekarz
Wstałam i weszłam do jego gabinetu. Oczywiście razem z
Kłosem.
- Co pani..
- Lenę o mało co, potrąciłby samochód. – przerwał lekarzowi
środkowy
- Nic się pani nie stało?
- Nie. Wszystko w porządku..
- Kiedy próbowała wstać, zakręciło jej się w głowie.
- To mogło być po prostu przez nadmiar emocji. Chyba, że
ostatnio czuła się pani słabiej?
- Nie.
- To w takim razie nic poważnego – uśmiechnął się mężczyzna
- W razie czego, proszę się do mnie zgłosić – dodał
- Dobrze, dziękujemy – rzekłam, a następnie razem z moim
towarzyszem opuściłam gabinet
Taksówką najpierw podjechaliśmy pod dom Michała.
- Mówiłam, że nic mi nie jest, to ty się uparłeś, żeby
jechać..
- Ale gdyby coś ci się stało, to Igła by mnie zabił!
- No właśnie.. Igła. Karol, możesz nikomu o tym nie mówić?
- O czym? O tym, że jakiś gość chciał cię zabić?
- Nie przesadzaj.. Ale tak, o tym.
- Lenka..
- Proszę. Ładnie prooszę.. – mówiłam słodziutko
- Sama masz im to powiedzieć. Daję ci tydzień!
- Dzięki! – cmoknęłam go w policzek
- Może wejdziesz? – zapytałam
- Nie, dzięki.
- Okey, to ja lecę. Paa!
- Pa.
Weszłam do domu, gdzie byli już wszyscy. Misiek siedział na
kanapie i oglądał TV, a Dagmara gotowała coś w kuchni. Na dole nie było
Krzyśka, co trochę mnie zdziwiło. Oli siedział wtulony w swojego tatę, co
wyglądało na maksa uroczo. A Antoś? Pewnie spał. Poszłam do Dagi, trochę jej
pomóc. Wspólnie zrobiłyśmy moją ulubioną lazanię. Z resztą Ignaczak też ją uwielbia.
Czasem nawet sam ją robił. Danie włożyłyśmy do piekarnika. Poszłam na górę
sprawdzić, co robi mój narzeczony. W naszym pokoju go nie było. W łazience też
nie. Poszłam do pokoju Antosia. Zastałam tam Libero bawiącego się z najmłodszym
Winiarskim. Nawet nie zauważył, jak weszłam. Stałam oparta o framugę i
wpatrywałam się w nich. To był przepiękny widok. Niestety mały zaczął płakać.
- Chyba ktoś tu jest głodny.. – zaśmiałam się
- Lenka? Jak długo tu stoisz?
- Wystarczająco długo, żeby się dowiedzieć, jak słodko
wyglądasz z małym dzieckiem - rzekłam z
wielkim uśmiechem na twarzy
Wzięłam małego od Igły, który poszedł po mleczko. Już po
chwili, to on karmił Antosia. Oczywiście ja go instruowałam. Był w niego tak
wpatrzony, że aż się dziwiłam.
- Mówiłeś, że nie chcesz mieć tak wcześnie dzieci.. –
zaczęłam
- Chyba zmieniłem zdanie. Lenka przepraszam cię, za tamto.
Wystraszyłem się. Nie powinienem był tak reagować. Przepraszam.
- Już się nie gniewam. Spokojnie – oparłam głowę o jego
ramię
Kiedy mały był już najedzony, trzeba było go jeszcze uspać.
Muszę przyznać, ze Ignaczakowi poszło to w miarę sprawnie. Antek spał po
piętnastu minutach. Poszliśmy do naszego pokoju. Położyliśmy się na łóżku, a ja
wtuliłam się w siatkarza. Rozmawialiśmy o naszej przyszłości. Wspólnej
przyszłości. O wspólnym domu. Dzieciach. Krzysiek wspomniał nawet, że jak
urodzi nam się dziecko to zasadzi drzewo. Zaśmiałam się, gdy to usłyszałam, ale
cieszyłam się, że tak się angażuje. Potem rozmawialiśmy o ślubie. O ilości
gości, restauracji, zespole itd.
- Krzysiek, a rodzice?
- O kurde.. Trzeba by się z nimi spotkać, na jakiejś kolacji
czy coś..
- Wspólnej?
- Dlaczego nie? Muszą się przecież poznać – wyszczerzył się
- No tak.. To ja dzwonię do moich, ty dzwoń do swoich, okey?
- Ale tak teraz?
- Mhm – wystawiłam rząd swoich zębów
- Ale na kiedy? I na którą?
- A kiedy wracamy? Czy może spotkamy się tutaj?
- Może wrócimy za dwa dni, a spotkamy się za trzy, co?
- Okey, to o dziewiętnastej?
- Jasne. Dzwonimy.
Zgarnęłam swój telefon i wykręciłam numer do mamy. Była
trochę zdziwiona moim telefonem. Jeszcze bardziej tym, że razem z Krzyśkiem
chcemy im coś powiedzieć. Wspomniałam oczywiście, że rodzice Ignaczaka także
będą. Pewnie zaczęła się domyślać, o co może chodzić, ale to może i dobrze.
Libero swojej mamie powiedział praktycznie to samo. Jedno z głowy.. No prawie.
Trochę boję się tej kolacji, ale przydałoby się bliżej poznać przyszłych
teściów, prawda?
Kilka minut później zeszliśmy na obiad. Lazania wyszła nam
wspaniale. Była wręcz przepyszna. Po obiedzie razem z Igłą z powrotem poszliśmy
do pokoju. Już w drzwiach Ignaczak przyssał się do moich ust.
- Krzysiu, a co ty taki napalony dzisiaj? – zaśmiałam się
zamykając drzwi na klucz
- To już nie wolno mi się kochać ze swoją narzeczoną?
- Nie no, wolno. Oczywiście, że wolno.
- To w czym problem?
- A kto powiedział, że jest jakiś problem? – przygryzłam
dolną wargę
Widziałam te ogniki w jego oczach. Jednak chciałam jeszcze
trochę się z nim podroczyć.
- Pracujemy nad dzidziusiem? – zapytał
- Hmm no może, może.. Chłopiec czy dziewczynka?
- Ja osobiście wolę chłopca.
- No to Krzysiu będziesz się musiał postarać.. – przygryzłam
lekko, płatek jego ucha
Libero zaśmiał się tylko i zaczął pozbywać się moich ubrań.
Nie pozostawałam mu dłużna. Po chwili nie mieliśmy na sobie już niczego.
- Bliźniaki? – wybuchłam śmiechem
- Jak dla mnie to mogą być i trojaczki
- Może pięcioraczki? – śmiałam się dalej
- Jak sobie życzysz – również się zaśmiał
Po wszystkim ogarnęliśmy się i poszliśmy na spacer.
Postanowiłam powiedzieć Igle o wydarzeniu sprzed południa. Tylko jak niby
miałam to powiedzieć? Krzysiek, jak byłam
na spacerze, to jakiś palant chciał wjechać we mnie samochodem? Ehh…
- Krzysiu..
- Co tam?
- Muszę ci coś powiedzieć..
- To mów, słucham – uśmiechnął się
Opowiedziałam mu to całe zajście, a on od razu chciał
dzwonić na policję. Oczywiście powstrzymałam go, ale ledwo co..
- Dobra, nie chcę już o tym myśleć. Może pojedziemy na
zakupy? Muszę jakoś wyglądać na tej kolacji..
- No skoro musimy, to jedźmy.. – westchnął Ignaczak
Byliśmy w kilku sklepach. Kupiłam dwie prześliczne sukienki,
szpilki, a potem Libero zabrał mnie do jubilera. Kazał mi wybrać sobie jakąś
bransoletkę. Nie chciałam obarczać go zbyt dużymi kosztami, więc wskazałam tę
nieco tańszą. Siatkarz popatrzył przez chwilę na inne i pokazał mi tę, która
strasznie mi się spodobała. Cena była dość spora, ale nie byłam w stanie go
przekonać.
- Przecież mogliśmy wziąć tamtą tańszą..
- Przestań. Podoba ci się?
- Bardzo, ale..
- I to jest najważniejsze.
- Dziękuję – musnęłam jego usta
- Twój uśmiech jest wart wszystkich pieniędzy świata, a
pocałunek wszechświata – oparł swoje czoło o moje
- Kocham cię, bardzo, bardzo, bardzo!
- Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo?
- Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo!
- Ja ciebie też kocham.. Bardzo! Najbardziej! Najmocniej! –
pocałował mnie czule
Kocham tego człowieka! Potrafi mnie rozśmieszać, kiedy
jestem smutna. Zawsze poprawia mi humor. Zawsze jest blisko. Zawsze mogę na
niego liczyć. Teraz wiem, że kochać też będziemy się już zawsze.
__________________________________________________
Jest szesnasty rozdział! :D ♥
Nareszcie.. :3 Jakoś nie miałam pomysłów o czym pisać xD Ale jest ^.^ ♥ Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D Wszystko dopiero się rozkręca,, :D Mateusz trochę nabroi :3 Ale nie będę Wam więcej nic zdradzać! :D Dowiecie się wszystkiego niebawem :**
Do napisania! ♥ :))))
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz! :****** ♥
http://ukryteuczucia.blogspot.com/
Zapraszam na coś nowego :)) :****
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEh zawsze jak jest dobrze, to pojawia się ten cień, Mateusz
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że za niedługo będzie tu gorąco...
no i kolacja z rodzicami.. umieram z ciekawości ^^
weny <3
No nieźle. Znowu Mateusz? -.- ale przynajmniej się coś dzieje :D pozdrawiam i życzę weny ^^
OdpowiedzUsuńPS
Zapraszam do mnie ^^ dopiero zaczynam :3
http://volleylovestory.blogspot.com/2015/07/heej-d.html?m=1
W końcu znalazłam chwilę by po nadrabiać zaległości.
OdpowiedzUsuńRozdział mega, tylko po co zaś ten Mateusz?
Jak spierniczysz mi sielankę to Cię znajdę.
Obiecuję!
Zapraszam do siebie na 20 rozdział.
www.moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com
oraz do mnie i Em na 7.
www.idealna-niedoskonalosc.blogspot.com
Jeśli to Mateusz, to ja mu coś zrobię!
OdpowiedzUsuńJej, Krzysiu taki kochany! *.*male dzieci zawsze zmieniają ludzi ;)
Do następnego!
Zapraszam na lekką, miłą i przyjemną 1!
OdpowiedzUsuńyoung-wolves.blogspot.com
Jezu już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńZnowu Mateusz, mam nadzieję że to nie będzie nic poważnego.
Wzruszyłam się jak czytałam ten moment, jak Igła bawiła się z Antosiem ♥
PS. Życzę dużo weny :)
Zapraszam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńyoung-wolves.blogspot.com
DarkFace ewoluowała na Azraela i zaprasza na coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńhttp://odrzucona-pokochana.blogspot.com/
Zapraszam na 3 rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńyoung-wolves.blogspot.com
Szalona ja, nadmiar weny nadal daje o sobie znać.
OdpowiedzUsuńWłodarczyk, Conte i Wrona
Kto jest kim?
Sprawdź sama :)
http://bajkowe-uniesienie.blogspot.com/
Matt zaprasza na 4 rozdział ;)
OdpowiedzUsuńyoung-wolves.blogspot.com