wtorek, 28 lipca 2015

17 Rozdział

Zadowoleni wróciliśmy do domu. Sama nie wiem, jak to się stało, ale na miejscu byliśmy około osiemnastej. W środku o dziwo nikogo nie było. Poszłam na górę – też pusto. Zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie oni się podziali. Postanowiłam zadzwonić, więc do Michała. Wyciągnęłam telefon z prawej kieszeni i wystukałam numer do brata.
- Gdzie was wywiało? – zapytałam od razu
- Może najpierw ‘cześć’? – zaśmiał się
- Widzieliśmy się już dzisiaj, więc obędzie się
- Jesteśmy u rodziców Dagi, a wy macie trochę czasu dla siebie – oczami wyobraźni widziałam już jego dziwną minę
- Dobra, nie będę przeszkadzać. Pozdrów tam wszystkich
- Jasne, jakby co, to wracamy po dwudziestej albo trochę później, więc wiesz…
- Misiek nie pij już więcej nalewki taty Dagi, okey?
- Ja nie mogę pić.. Muszę kierować – posmutniał
- Oj. Przykro – zaśmiałam się
- A teraz serio kończę, do zobaczenia w domu – dodałam i zakończyłam połączenie
Powędrowałam do Ignaczaka, który już zdążył zasiąść na kanapie przed TV. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę kuchni. Zabrałam się za robienie kolacji. Nie wiedziałam tzn. wiedziałam, ale wolałam się upewnić, na co mój ukochany ma ochotę.
- Krzysiek! – zawołałam
Przez dłuższy czas nie otrzymywałam odpowiedzi.
- Krzysiu! – nadal nic
- Krzysztof! – krzyczałam nieco głośniej
Nic to jednak nie dawało. Oparłam się o kuchenny blat i zaczęłam główkować, jak go ściągnąć.
- Ignaczak! Pali się! – wydarłam się
Nie musiałam długo czekać, aż mój narzeczony pojawi się w kuchni. Kiedy wparował do odpowiedniego pomieszczenia, wybuchłam śmiechem. Jego mina – bezcenna.
- Co? Gdzie? Jak? Nic ci nie jest? – zaczął wypytywać, a ja próbowałam się jakoś opanować
- Nic, jak widać. Chciałam tylko zapytać czy wolisz jajecznicę ze szczypiorkiem, czy spaghetti?
- Idiotko.. – westchnął
- Od kiedy ty tak do mnie mówisz? – zdziwiłam się
- Myślałem,  że coś ci się stało.. – podszedł do mnie i złapał mnie w talii
- Przepraszam…
- Nie gniewam się, ale nie strasz mnie tak więcej, dobrze? Nie wiem, co bym zrobił gdyby coś ci się stało.
Patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich troskę. Nie wiedziałam, że tak zareaguje. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał.. Dziwne.
- Dlaczego tak zareagowałeś..?
- Bo się o ciebie martwię. Kocham cię głupolu
- Ja ciebie też – uśmiechnęłam się i złożyłam pocałunek na ustach siatkarza
- A na kolację chcę spaghetti – zaśmiał się
No i wrócił mój Krzysiek.. Ten głupi. Ten którego tak bardzo kocham.
- Robi się – cmoknęłam go w usta i zabrałam się za przygotowanie posiłku
Spaghetti jak to spaghetti. Szybko, łatwo i przyjemnie. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już przy stole. Kolację zjedliśmy w ciszy. Potem oczywiście ja zabrałam się za zmywanie, a szanowny pan I. gdzieś zniknął. W domu go raczej nie było, no chyba, że wlazł pod kanapę. Poszłam do swojego pokoju i założyłam na siebie coś wygodniejszego. Następnie ruszyłam w stronę kuchni i zrobiłam sobie popcorn. Potem poszłam do salonu, gdzie włączyłam film. Przyznam, że nieźle mnie wciągnął. Nawet nie zauważyłam, kiedy Ignaczak wrócił.
- Gdzie byłeś? – zapytałam, gdy siedział już obok mnie
- Musiałem coś załatwić
- Coś?
- Mhm.
- Nie powiesz mi, prawda?
- Nie.
- To dzisiaj śpisz w salonie.
- No Lenka! Dowiesz się w swoim czasie..
- Taaa. Ale nie no, spoko. – udałam obrażoną i wróciłam do oglądania filmu
Film skończył się kilkanaście minut przed dwudziestą drugą. Rodzinki Winiarskich jeszcze nie było.. Byłam jakaś zmęczona, więc powędrowałam do łazienki, aby wziąć prysznic. Wyszłam dopiero, albo już po pół godzinie. Zeszłam z powrotem na dół, gdzie zastałam resztę mojej rodzinki. Ignaczak zasnął na kanapie, a Oliwier i Misiek rysowali mu coś na twarzy. Jego mina, kiedy zobaczył w lusterku wąsy i brodę wokół ust, była bezcenna.

Trzy dni później…
Obudziłam się już o ósmej. Musiałam iść jeszcze na zakupy, upiec ciasto, przygotować wszystko. A przecież jeszcze muszę jakoś wyglądać.. Stresowałam się od samego rana. Z resztą, ja stresowałam się od dwóch dni. Pierwsze, co zrobiłam po przebudzeniu, to odwiedziłam toaletę. Załatwiłam potrzebę, wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w kucyka i oczywiście ubrałam się. Gotowa zeszłam do kuchni w celu przygotowania czegoś na śniadanie. Tym razem postawiłam na najprostsze – kanapki. Zrobiłam także kilka dla Krzyśka, który jeszcze spał. Taki to ma dobrze.. Po cichu poszłam jeszcze do sypialni po swoją komórkę. Zgarnęłam ją i włożyłam do torebki. Parę minut po dziewiątej byłam już w jednym ze sklepów. Kiedy chciałam sięgnąć coś z półki znajdującej się w miarę wysoko, okazało się, że jestem za niska.. Na szczęście ktoś był na tyle miły i mi pomógł. Tą osobą okazał się być Piotrek Nowakowski.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do chłopaka
- Nie ma za co – odwzajemnił gest
- Co ty tu robisz, o tej godzinie?
- Ola wysłała mnie na zakupy.. A ty?
- Dzisiaj czeka mnie kolacja z przyszłymi teściami…
- Uuu to grubo. To ja cię nie zatrzymuję. Powodzenia!
- Nie dziękuję – rzekłam i odeszłam
Stałam przy kasie, wyjęłam portfel z torebki, otworzyłam go i znalazłam w nim kilka banknotów stuzłotowych. Znalazłam jeszcze małą, żółtą karteczkę z napisem ‘Przeczuwałem, że z samego rana pójdziesz na zakupy, więc masz tu pieniądze :* Kocham! Krzysiek’. Uśmiechnęłam się pod nosem i zapłaciłam należną sumę. Zakupy wpakowałam do samochodu. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Bez patrzenia na wyświetlacz, odebrałam.
- Lenka, kiedy wrócisz do domu? – usłyszałam głos Ignaczaka
- Yy, za godzinę? Może za pół. A dlaczego pytasz?
- Aa nic, tak tylko. Stęskniłem się.
- Mhm. Nie wiem, co ty kombinujesz Ignaczak, ale wiec, że się dowiem.
- Dobra Lenuś ja muszę kończyć. Kocham cię!
- Yhm. Ja ciebie też.
Telefon wrzuciłam z powrotem do torebki. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam dalej. Kiedy wszystko już miałam kupione, postanowiłam odwiedzić kosmetyczkę i jakiegoś fryzjera. Najpierw pojechałam do salonu fryzjerskiego. Kobieta nieco przycięła moje włosy, a także ułożyła, tak aby wytrzymały do końca dnia. Kosmetyczka ogarnęła trochę moje paznokcie, po czym je pomalowała. Zadowolona z efektu, wróciłam do domu. Weszłam do środka, gdzie nie zastałam Igły. Byłam więc zmuszona, sama to wszystko wypakować. Wniosłam torby do kuchni, a następnie wszystko pochowałam w odpowiednie miejsca. Najpierw zabrałam się za przygotowanie ciasta. Postawiłam na ciasto ‘rafaello’. Robi się łatwo i w miarę szybko. Do tego jest przepyszne. W międzyczasie robiłam jeszcze obiad. Przecież nie będziemy do kolacji chodzili głodni, prawda? Ugotowałam pomidorową, do tego kotlety mielone, które zostały mi z wczoraj, sałatka na szybko i obiad gotowy. Nagle usłyszałam, jak drzwi wejściowe się otwierają. Poszłam więc w ich stronę. Ujrzałam Igłę z jakąś klatką (?) na rękach. Pierwsze, co zrobiłam to podeszłam się przywitać.
- Cześć – cmoknęłam go w usta
- No hej – wyszczerzył się
- Co tam masz?
- Zwierzątko..
- Jakie? Pokaż – zaciekawiłam się
Libero ściągnął materiał pokrywający klatkę, a moim oczom ukazało się to zwierzątko. Zaczęłam piszczeć. Innej reakcji sobie nie wyobrażam. Mógł kupić wszystko. Kotka, pieska, chomika, świnkę morską, rybkę, królika, ale nie. Przecież mój narzeczony taki oryginalny! Nawet papugę mógł kupić! Chociaż nie.. papugę już jedną w tym domu mam. Nazywa się Krzysiek. Tyle mi wystarczy.
- Ignaczak, cholera jasna! Co to ma być?!
- To.. To jest Frania.
- To jest samiczka?!
- No tak mi powiedzieli.
- Chyba już wolałabym węża!
- Oj nie przesadzaj. Zobacz jaka ona jest słodkaa..
- Masz ją odnieść – zaakcentowałam każde słowo
- Mowy nie ma.
- A jak ci powiem, że po kolacji czeka cię coś bardzo, bardzo przyjemnego…? – przygryzłam delikatnie dolną wargę
- Yy..
Widziałam, że siatkarz zaczął się wahać. Miałam nadzieję, że jednak odniesie to całe zwierzątko.
- Chyba jednak nie. Frania zostaje z nami.
- Okey, ale ty to będziesz karmił. Nie ja. – uniosłam ręce na znak poddania
Wróciłam do kuchni. Podgrzałam przygotowany wcześniej obiad i podałam go. Zjadłam w pośpiechu i wróciłam do gotowania.
- Krzysiu! Twoi rodzice lubią tatara? – krzyknęłam
- Lubią!
- Okey, dzięki!
Zabrałam się, więc za przygotowanie tatara. Czyli tatar na przystawkę. Danie główne, to polędwiczki wieprzowe z sosem mojego przepisu, puree z ziemniaków oraz sałatką. Natomiast na deser wcześniej wspomniane ciasto ‘rafaello’. W pewnym momencie spojrzałam na zegarek, który wskazywał siedemnastą pięćdziesiąt sześć. Wszystko miałam praktycznie gotowe. Wystarczyło tylko posprzątać. Szybko ogarnęłam kuchnię i zaczęłam nakrywać do stołu. Poustawiałam talerze oraz sztućce na bialuteńkim obrusie. Na środku stołu ułożyłam kilka świec oraz rozsypałam trochę płatków czerwonych róż. Położyłam jeszcze kieliszki do wina i mogłam iść się szykować. Założyłam pudrową sukienkę i idealnie dopasowane szpilki. Moja fryzura jeszcze się trzymała. Na szczęście.. Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Założyłam wisiorek, który otrzymałam od Ignaczaka oraz bransoletkę zakupioną niedawno. Pierścionek zaręczynowy miałam już na palcu. Spryskałam się ulubionymi perfumami. Gotowa opuściłam pomieszczenie. Poszłam do salonu, gdzie zastałam siatkarza oglądającego telewizję.
- Krzysiek, może byś tak poszedł się przebrać, co? – zapytałam krzyżując ręce na piersiach
- Łał! – zagwizdał
- Co?
- Nie wiedziałem, że mam aż tak śliczną narzeczoną.. – podszedł do mnie i przyssał się do moich ust
Jego dłonie momentalnie wylądowały na moim tyłku. W porę zareagowałam i odsunęłam się od niego.
- A mogło być tak miło… - zrobił smutną minkę, a następnie powolnym krokiem skierował się na schody
Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Co chwila zerkałam na wyświetlacz telefonu, aby się upewnić, że nikt nie dzwonił. Spoglądałam również na jaszczurkę, która od dzisiaj będzie naszym domownikiem. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam, poprawiłam sukienkę, przejrzałam się w lustrze i poszłam otworzyć. Moim oczom po raz pierwszy na żywo, ukazali się przyszli teściowie.
- Dobry wieczór – przywitałam ich
- Dobry wieczór – odpowiedzieli
- Ty na pewno jesteś Lena, dziewczyna naszego Krzysia? – zapytała jego mama
- Tak, tak. Proszę wchodzić – gestem ręki, zaprosiłam ich do środka
- Jestem Hania, a to mój mąż – Janusz.
- Bardzo mi miło. Lena. – podałam rękę mamie i tacie Krzyśka
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Chwilę później dołączył do nas Libero. Przywitał się z rodzicami, po czym zajął miejsce obok mnie.
- Pamiętam, że Krzysiu zawsze rozrabiał, kiedy był jeszcze dzieckiem.. – zaśmiała się Pani Ignaczak
- Mamo… - jęknął siatkarz
- No co? Lenka ma prawo wiedzieć – uśmiechnęła się promiennie
Mojego narzeczonego uratował dzwonek do drzwi. Zerwał się z kanapy i ruszył przywitać moich rodziców. Kilka minut później wszyscy siedzieliśmy przy stole, zajadając się przystawką. Danie główne chyba wszystkim smakowało, bo na talerzach nic nie zostało. Przy deserze zaczęły się rozmowy o naszym dzieciństwie. Dowiedziałam się, że Krzysiek uwielbiał chodzić po drzewach z kolegami. Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Ciągle musiał coś robić. Gadka o mnie także była. Aniołkiem nie byłam.. Zawsze z Miśkiem robiliśmy komuś jakieś kawały. Wsypywaliśmy coś do butów, przynosiliśmy do domu różne, niewielkie zwierzątka. Były to min. Jaszczurki. Taa, a teraz jaszczurkę trzymamy w klatce, jako zwierzątko domowe. Ekstra. Ja zawsze się ich jakoś bałam. Brzydziłam się wziąć je w ręce i tak mi zostało. Taka fobia z dzieciństwa. Mama Igły wspomniała jeszcze, że kiedy jego siostra była jeszcze niemowlakiem, to zawsze podchodził do jej wózeczka, gdy spała i budził ją.
- Mam nadzieję, że przy naszym dziecku taki nie będziesz – spojrzałam na narzeczonego
- Nie będę, spokojnie. – złapał mnie za rękę
- To ty jesteś w ciąży? – zdziwiła się pani Hania
- Niee, jeszcze nie
- Już myślałam, że zostanę babcią.. – posmutniała moja mama razem z mamą Igły
- Lenka, może już czas? – zapytał siatkarz, a ja przytaknęłam z lekkim uśmiechem na twarzy
- Na co czas? – zaczęli dopytywać nasi rodzice
Krzysiek wstał i momentalnie spoważniał. Takiego go jeszcze chyba nie widziałam…
- Chciałbym poprosić o rękę Państwa córki. – zwrócił się do moich rodziców
Zaskoczenie naszych gości było wymalowane na ich twarzach.
- Jeżeli Lenka się zgodzi, to macie nasze błogosławieństwo – powiedziała moja mama
- Nasze także – dodała mama Krzyśka
- Ja już się zgodziłam.. – pokazałam wszystkim pierścionek zaręczynowy
- Dzieci tak się cieszę! – krzyknęła moja rodzicielka i nagle wszyscy zaczęli nas przytulać
Na końcu pocałowałam Krzyśka i poszłam ukroić ciasta. Po chwili wróciłam z kloszem zapełnionym ciastem ‘rafaello’. Muszę przyznać, że wyszło mi chyba najlepiej. Po kolacji zabrałam się za sprzątanie. Było już dość późno, więc zaproponowaliśmy naszym rodzicom, aby zostali do jutra. Na początku stawiali lekki opór, jednak w końcu ulegli i zgodzili się na nocleg. W pokojach gościnnych na szczęście wszystko miałam przygotowane. Zrobiłam to po zakupach, tak na wszelki wypadek. Kilkanaście minut po północy wszyscy leżeliśmy już w łóżkach.
- Jak tam wrażenia po kolacji? – zapytał Libero
- Aa powiem ci, że bardzo dobre. A twoje?
- Też. Masz bardzo fajnych rodziców – cmoknął mnie w czoło
- Ty też Krzysiu – wtuliłam się w niego
Nagle usłyszeliśmy czyjś pisk. Twierdzę, że był to pisk pani Hani. Zerwaliśmy się z łóżek i pobiegliśmy do pokoju, w którym się znajdowała. Kiedy wparowaliśmy do pomieszczenia, o mało nie wybuchłam śmiechem. Pani Hania stała na szafce i pokazywała mężowi, że coś jest na ich łóżku. Krzysiek zapalił światło i podszedł do łoża. Zrzucił pościel na podłogę, a naszym oczom ukazała się jaszczurka.
- Krzysiek zabierz to!! Co w waszym domu robi jaszczurka!? Wywal to! – krzyczała nie schodząc z szafki
- Mamo, to jest Frania. Biedna, wystraszyła się na pewno tych krzyków.. Już Franiu, spokojnie… Nic ci nie grozi. Tatuś jest przy tobie. – gładził palcem grzbiet jaszczurki Libero
- Jaka Frania?
- Krzysiek kupił dzisiaj jaszczurkę.. – wywróciłam oczami
- Jak ona się tu znalazła?
- Musiała wyjść z klatki. Tylko nie wiem jak… Dobra Ignaczak, marsz odnieść Franię do klatki. Tylko nie zapomnij jej zamknąć. Nie chcę rano zobaczyć na kołdrze tego jej pyszczka!
- Robi się kochanie!
Kilka minut później leżeliśmy w łóżkach. Wtuliłam się w tors siatkarza i próbowałam zasnąć. Jednak jakoś mi to nie wychodziło..
- O czym myślisz? – zapytał
- Sama nie wiem.. Po prostu jakoś nie mogę spać.
- Frania cię nie zje, jeśli o to ci chodzi – zaśmiał się
- Jesteś pewny?
- Lenka, jestem przy tobie. Nic ci nie grozi – przytulił mnie mocniej do siebie
- Okey.. Kocham cię Krzysiu, ale tą jaszczurkę już trochę mniej…
- Ja ciebie też kocham Lenka – pocałował mnie

Po kilkudziesięciu minutach udało mi się zasnąć. Chociaż w mojej głowie ciągle krążyła myśl o tym, że w naszym domu mieszka jaszczurka, która w każdej chwili może wyjść z tej klatki. Nie wiem, jak to robi, ale robi. Cieszę się, że rodziców ucieszyła wieść o naszym ślubie. Musimy w końcu ustalić datę. Lena Ignaczak.. Ładnie, prawda? Na dziecko jeszcze mamy trochę czasu. Na razie weźmy ślub. Na tę chwilę najważniejsza jest nasza miłość i to, żeby trwała ona jak najdłużej. 







_______________________________________________________

Nareszcie jest siedemnasty rozdział! :D
Wymęczony -.- Ale jest.. ♥
Nie miałam pomysłu na ten rozdział... Albo miałam ich aż za dużo i nie mogłam się zdecydować :D Niedługo Mateusz powróci.. :3 Więc szykujcie się na wielki powrót :D Będzie się działo :)
Ale tego dowiecie się w następnych rozdziałach :) ♥
Kolejny pojawi się prawdopodobnie 06 sierpnia ^.^ ♥
Do napisania! :******
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz! :**** ♥

Zdjęcie ze ślubu Pita i Oli ^.^ 
Igła taki przystojny *.* ♥ 
Młodej Parze życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! :D ♥

10 komentarzy:

  1. Pomysł z jaszczurką genialny! Chociaż ja bym poważnie negocjowała wymianę zwierzątka xD
    Rodzice, jak to rodzice jak się swoich dzieci pozbędą to od razu im wnuki w głowie xD a gdyby wiedzieli, co się wcześniej działo;)
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. super :)
    Frania made my day :D
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ignaczak- jak zwykle oryginalny :P
    Feny życzę i czekam na następny :*
    P.S Co to za dziewczyna w czarnej sukience na zdjęciu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, nie chcę ropowiadać plotek, ale wydaje mi się, że to jakaś partnerka Mielewskiego ;)

      Usuń
    2. Nie jestem pewna, nie chcę ropowiadać plotek, ale wydaje mi się, że to jakaś partnerka Mielewskiego ;)

      Usuń
    3. a nie czasem jego żona :O ? xd

      Usuń
  4. Zagubiona w życiu dziewczyna i samotny siatkarz. Siostra Arka Gołasia, której jedyną podporą jest przyjaciel Krzysztof.
    Jak w życie lesbijki wmiesza się Michał Winiarski? Sprawdź sama :)
    http://ziemskie-niebo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu haha :D Igła jak zawsze oryginalny ^^ czekam na następny <3 pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Chciałabym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do top 10 opowiadań! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu jestem!
    Dobrze, że rodzice się poznali i sie nie pozabijali.
    Frania.. jaszczurka matko!
    nie wierzę..
    tak w ogóle jest 7 a rozdziału nie ma.
    masz wpierdziel!

    OdpowiedzUsuń