Kilka dni później..
Obudziłam się już o szóstej, ponieważ o dziesiątej
trzydzieści, musimy być na lotnisku. Niestety wszystko, co dobre szybko się
kończy. Uchyliłam powieki i ujrzałam Krzyśka, który zawzięcie się na mnie
patrzył. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszej nocy. Te kilka dni minęło
nam we wspaniałej atmosferze. Mam mnóstwo wspomnień, ale najbardziej utkwią mi
w pamięci te zaręczyny na basenie. O tych incydentach z Facundo wolałabym
zapomnieć i raczej nie wspominać nikomu. Tym bardziej Miśkowi. Z resztą ja
jeszcze nie wiem, jak mu powiem, że za niedługo biorę ślub, a co dopiero mówić
o rzeczach, o których on nie ma prawa wiedzieć..
- Dzień dobry – wyszczerzył się Ignaczak
- Dzień dobry – cmoknęłam go w usta
- Jakie nastawienie na dzisiejszy dzień?
- Yy.. sama nie wiem. Igłuuś…
- Oho. Coś chcesz..
- Czy ja zawsze muszę coś chcieć?
- Jak mówisz w ten sposób, to za każdym razem znaczy, że coś
ode mnie chcesz.
- Nie prawda!
- Prawda. I nie kłóć się, tylko przejdź do konkretów –
ukazał rząd swoich bialutkich zębów
- Okey.. Więc. Igłuuś nie możemy jeszcze tutaj zostać?
- Lenka, dobrze wiesz, że nie. Trener chyba by mnie zabił..
Uwierz mi, ja też z chęcią bym tutaj został, ale no niestety.. trzeba wracać.
- Ale w Polsce znowu będę cię tak rzadko widywać.. Znowu nie
będziesz miał czasu, po treningach będziesz zmęczony.. Ja to rozumiem!
Naprawdę! Ale no tutaj jest tak cudownie…
- Spokojnie, jeszcze nie raz polecimy gdzieś razem na
wakacje. – puścił mi oczko
Nagle zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki, gdzie
opróżniłam żołądek w bardzo nieprzyjemny sposób. Chwilę później usłyszałam
pukanie do drzwi.
- Lenka? Wszystko okey?
- Tak. To znaczy prawie..
- Mogę wejść?
- Nie. Daj mi chwilę, dobrze?
- Jasne, ale gdyby coś to zawołaj
- Okey
Kiedy już poczułam, że to nieprzyjemnie uczucie powoli mija,
usiadłam na chłodnych kafelkach i oparłam się o ścianę. Nie wiedziałam, co mi
jest. Może zatrucie albo.. Nie. Nie ma mowy! To przecież niemożliwe! Ale
chwila.. dzisiaj jest dwudziesty czwarty.. Kurde! To nie dzieje się naprawdę..
Wracamy do Polski i pierwsze, co robię to kupuję test. Tylko teraz muszę
jeszcze powiedzieć Krzyśkowi o moich przypuszczeniach. Powoli się podniosłam.
Obmyłam twarz i umyłam zęby, a następnie opuściłam toaletę. W sypialni siedział
Libero i gdy tylko mnie zobaczył, momentalnie znalazł się obok.
- Wszystko dobrze?
- Tak. Chyba..
- Chyba?
- Krzysiek, musimy pogadać.
- Dobrze, słucham
- Mam pewne podejrzenia, ale najpierw muszę się ciebie, o
coś spytać..
- Noo, to pytaj
- Ty ostatnio nie używałeś prezerwatyw, no nie?
- Przecież wiesz, że nie. Myślałem, że bierzesz tabletki.
- No właśnie, boo one mi się skończyły..
- Kiedy?
- Pięć dni temu, czy jakoś tak…
- Co?
- No tak. Wiem, powinnam ci powiedzieć, ale jakoś wypadło mi
to z głowy
- Co zrobimy, jeśli okaże się, że na serio jesteś w ciąży..?
- A co mamy zrobić? – zdziwiłam się
- Chyba nie myślisz o aborcji?!
- Lenka, posłuchaj..
- Nie! To ty mnie posłuchaj! Jeśli myślisz, że będę w stanie
usunąć to dziecko, to grubo się mylisz!
- Jestem sportowcem, mam jeszcze parę ładnych lat kariery
przed sobą. Nie chcę teraz żadnego dziecka, rozumiesz?
- Nie. Nie rozumiem. Może najlepiej będzie, jak nie weźmiemy
tego ślubu, co? Będziesz mógł się dalej rozwijać, nie będziesz musiał
przejmować się mną i dzieckiem. Będzie super! Po prostu zaje*iście!
- Lenka! Przestań! Nie chcę się kłócić, ale też nie jestem w
tym momencie gotowy na dziecko, zrozum..
- Na dziecko gotowy nie jesteś, ale na to, żeby je zabić, to
tak?!
- To nie tak, Lenka..
- Dobra, skończ. Idę się przejść. Wrócę o dziewiątej. Cześć.
– rzekłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami
Biegłam przez korytarz, kiedy nagle wpadłam na kogoś. Był to
nikt inny, jak Facundo. Nie wiele myśląc, bez słowa po prostu się do niego
przytuliłam.
- Lena? Co się stało?
- Możemy nie rozmawiać na korytarzu? – powiedziałam łkając
- Jasne, chodź do mnie. Nico wyszedł, więc będziemy mogli na
spokojnie porozmawiać.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, zaczęłam się trochę
uspokajać. Conte zamknął drzwi i kazał mi się rozgościć.
- Chcesz coś do picia?
- Może wody poproszę..
- Jasne, już się robi.
Chwilę później przyjmujący wrócił z dwiema szklankami wody,
które postawił na małym, szklanym stoliku. Przez moment siedzieliśmy w
kompletnej ciszy. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. A może nie powinnam mu
mówić, co się stało? Przecież, to nie jego sprawa. Tylko moja i Krzyśka.
- To jak.. powiesz mi co się stało?
- Ymm.. Facu, ja chyba nie chcę o tym rozmawiać.
- I będziesz to w sobie tak dusić?
- Nie. Porozmawiam z Michałem albo z Dagą, jak wrócę do
Bełchatowa.
- Jak chcesz. Zaraz, chwila.. Bełchatowa? Przecież mieszkasz
z Igłą.
- To już nie mogę odwiedzić brata?
- Nie no, możesz. Przepraszam, nawet nie pomyślałem.. –
zaśmiał się
- Spoko.
- Nie powiesz mi, o co poszło prawda?
- Nie do końca, ale powiem.
- To słucham…
- Bo, ja.. zemdliło mnie rano, miesiączka mi się spóźnia,
nie zabezpieczaliśmy się z Krzyśkiem od jakiegoś czasu i mam pewne podejrzenia.
- Jesteś w ciąży? –
wytrzeszczył oczy
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie..
- Dlaczego?
- Nie pytaj. Nie chcę o tym rozmawiać
- Okey
- Przepraszam, ale muszę już iść. Niedługo musimy jechać na
lotnisko, więc zobaczymy się dopiero jak wrócicie – uśmiechnęłam się
- Spokojnego lotu. Paa – przytulił mnie na pożegnanie
- Paa – pomachałam mu, kiedy już odchodziłam
- Lenka! Pogodzicie się. Spokojnie – puścił mi oczko
Jakoś nie chciałam wracać do pokoju. Nie miałam ochoty na
kolejną kłótnię z Libero. Ustałam przed drzwiami. Wzięłam głęboki oddech, po
czym weszłam do środka. Ignaczak siedział na kanapie i pisał coś na telefonie.
Stałam przez chwilę i bacznie go obserwowałam. Nie chciałam się z nim kłócić.
Tylko co to będzie, jeśli okaże się, że naprawdę jestem w ciąży? Chyba na razie
wolę o tym nie myśleć.
- Spakowałaś się? – zapytał oschle Libero
- Nie
- To na co czekasz? Za dziesięć minut jedziemy na lotnisko.
Nie odpowiedziałam. Poszłam spakować swoje rzeczy do
walizki. Z hotelu wyruszyliśmy kilkanaście minut przed dziesiątą. Bałam się
latać samolotem. Kiedy lecieliśmy do Barcelony, Ignaczak albo mnie przytulał
albo trzymał za rękę. Był przy mnie. A teraz? Teraz praktycznie ze sobą nie
rozmawiamy. No super.. Samolot powoli zaczął się unosić. Zacisnęłam dłonie w
pięści i wstrzymałam oddech. Libero zauważył mój strach i aby dodać mi otuchy
chwycił moją dłoń.
- Nie bój się – uśmiechnął się
Odwzajemniłam gest siatkarza. Chciałam to wszystko sobie z
nim wyjaśnić. Bo po co się kłócić? Może jednak nie jestem w tej ciąży..?
- Krzysiek.. – zaczęłam niepewnie
- Słuchaj Lenka, ty akurat nie musisz mi się tłumaczyć. To
ja powinienem cię teraz przepraszać, więc przepraszam. Nie powinienem był tak
się denerwować.
- A co jeśli, to wszystko okaże się prawdą?
- Damy radę. Razem. Chyba nie myślałaś, że cię zostawię? –
zaśmiał się
- No wiesz.. twoja reakcja była dość dziwna i przyznam, że
przeszło mi to przez myśl…
- Lenka. Nie zostawiłbym cię, dlatego że jesteś w ciąży.
Nawet gdybyś miała przytyć sto kilo, mieć cellulit czy cokolwiek innego, to i
tak bym cię nie zostawił i nie zostawię. Jasne?
- Tak, jasne – przytuliłam go
Byłam jakoś dziwnie zmęczona i nawet nie wiem kiedy,
zasnęłam. Obudził mnie Krzysiek, mówiąc, że zaraz będziemy lądować. Na
szczęście cały lot minął bardzo spokojnie. Wzięliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy
do taksówki.
- Dokąd jedziemy? – zapytał kierowca
- Do Rze.. – zaczęłam, ale nie było dane mi skończyć
- Do Bełchatowa – przerwał mi Igła
- Co? Jak to? – zaczęłam pytać
- Misiek dzwonił i powiedział, że mamy do nich wpaść, no to
wpadniemy – wyszczerzył się
Westchnęłam tylko i zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak
poinformujemy mojego braciszka, o tym, że bierzemy ślub. Dotarliśmy na miejsce.
Krzysiek zapłacił panu należną sumę, po czym wziął nasze walizki. Drzwi były
zamknięte, nikt nie otwierał.
- Może ich nie ma? – spytałam
- Masz swoje klucze?
- Mam, mam.
Przekręciłam dwa razy odpowiednim kluczem w zamku, a
następnie weszliśmy do środka. Wszędzie było ciemno. Weszliśmy z Libero do
salonu. Nagle światło się zapaliło, a zza ścian i kanapy wyskoczyli nasi
przyjaciele.
- Niespodzianka! – krzyknęli
- Cześć siostra! Nareszcie jesteście! – jako pierwszy zaczął
ściskać mnie Misiek
- No jesteśmy, jesteśmy – uśmiechnęłam się
Kiedy już ze wszystkimi się przywitaliśmy, zaczęła się
impreza. Jakieś dwie godziny później ruszyłam na poszukiwania Dagmary.
- Daga! – zawołałam widząc ją w kuchni
- Tak?
- Masz..?
- Tak, mam. Chodź do łazienki.
Jeszcze w Barcelonie napisałam Dadze sms-a, żeby kupiła mi
test ciążowy. Ta nie pytając o nic, zrobiła to, o co ją poprosiłam. Siedziałyśmy
na podłodze, czekając na wynik.
- Sprawdź.. – rzekła żona mojego brata
Wzięłam test do ręki i sprawdziłam wynik.
- Może na razie nie mówimy nic Miśkowi, co? – zapytałam
- Lenka, to twój brat.. Ale zrobisz, co zechcesz. – puściła mi
oczko
Opuściłyśmy pomieszczenie, a ja poszłam do swojego
narzeczonego. Czas wielki chyba powiedzieć wszystkim prawdę. Usiadłam obok
Krzyśka i popatrzyłam na niego.
- Może w końcu im powiemy, co?
- Okey, kto mówi? Ja czy ty?
- Ty zacznij – nakazałam
- Co? O co chodzi? – zaczął dopytywać Winiarski
- Spokojnie braciszku, zaraz się dowiesz. Możecie ściszyć
muzykę?
- Jasne, już się robi! – zawołał Wlazły
- A więc.. Ja i Lena… My..
- Bierzemy ślub. – dokończyłam
Michał, akurat w tamtym momencie musiał coś pić. Zdziwiony tą
wiadomością wypluł napój, który pił.
- Że co? – wytrzeszczył oczy
- No to, co słyszałeś...
- Gratuluję siostra! – rzucił mi się na szyję
Wszyscy zebrani zaczęli bić brawo.
*Michał
Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Przeprosiłem wszystkich i
wyszedłem przed dom. Zastrzeżony numer? Normalnie bym nie odbierał, ale tym
razem coś mnie jednak podkusiło.
- Halo?
- Dobry wieczór Panie Winiarski, Lenka już wróciła?
Od razu poznałem ten głos. Kogo jak kogo, ale tego drania
nie idzie zapomnieć.
- Czego chcesz?
- Ej, ej, ej.. Nie tak ostro siatkarzyku… Dobrze wiem, że ta
twoja siostrunia teraz jest u ciebie z tym całym Ignaczakiem.
- Dobra mów, czego chcesz, bo się rozłączam.
- Ja? Nie chcę nic. Tylko tego, żebyście zapłacili za to, że
trafiłem do paki.
- Zasłużyłeś na to i moim zdaniem, powinieneś siedzieć tam
do końca swojego pieprzonego życia.
- Przecież ja nic nie zrobiłem?
- Nic?!
- O jeny.. przeleciałem tylko twoją siostrzyczkę. Nie moja
wina, że ona tego nie chciała. Ja chciałem i to się liczy.
- A weź spier.. Odpieprz się od niej i od nas wszystkich!
- Dobra, dobra. Tylko z góry mówię, uważaj na nią. Na siebie
z resztą też. Do zobaczenia.
Nie mogłem dłużej tego słuchać, więc zakończyłem połączenie.
Nie chciałem nikogo martwić, dlatego też postanowiłem nikomu nie mówić, o tej
rozmowie. Wróciłem z powrotem do gości. Wszyscy siedzieli w salonie i słuchali
opowieści Lenki i Igły.
- Ooo Misiek! – bełkotał już dość pijany Ignaczak
- Igła ty już lepiej nie pij – zaśmiałem się
- Posłuchaj. Muszę ci coś powiedzieć, bo wiesz.. nie wiem
czy jesteś świadomy tego, że Lenka prawdopodobnie jest w ciąży
- Że co? – spojrzałem na siostrę
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę.. Lenka w ciąży? Ja mam
być wujkiem? No to są chyba jakieś jaja…
*Lena
- Lenka powiedz mi, że on robi sobie jaja! – Winiar dalej niedowierzał
- Spokojnie! Nie jestem w żadnej ciąży. – oznajmiłam
- Co? Ale przecież w Barcelonie mówiłaś co innego.. – zaczął
dopytywać Libero
- No tak.. Ale zrobiłam sobie test i wynik wyszedł
negatywny, więc nie masz się, o co martwić Krzysiu. Ty Misiek też możesz się
już uspokoić.
- Dobra ludzie, nie wiem jak wam, ale mi wystarczy wrażeń..
Posiedzieliśmy jeszcze z godzinę, może dwie.. Albo i dłużej.
No z resztą nieważne. Około czwartej nad ranem położyliśmy się do łóżek. Nie
mogłam zasnąć mimo zmęczenia. Ciągle myślałam o telefonie od Mateusza.. Wolałam
na razie się nie zamartwiać i myśleć tylko o pozytywach. W tym momencie
pozytywne było to, że ja i Krzysiek niebawem bierzemy ślub. Zmęczenie wzięło
górę, a ja uległam i poszłam spać, bo jutro szykował się dość ciekawy dzień.
Mam nadzieję, że będzie on dobry.
____________________________________________________
No i jest piętnasty rozdział! :D
No to jeszcze trochę i koniec.. :3 W głowie siedzi mi już kolejna historia.. ^.^ Bohaterów już mam, pomysł jak to będzie wyglądać, też.. :D Nic, tylko napisać :)) ♥ Ale na razie będę się zajmowała pisaniem tego opowiadania :D Jeszcze trochę pewnie tu namieszam.. ;)) :D
A tak z innej beczki, to jak wszyscy już zapewne wiedzą, to pokonaliśmy USA 3:2! ♥ Dzięki temu awansowaliśmy do Final Six w Rio de Janeiro!! :D Brawo Panowie! :*** ♥
A dzisiaj drugi mecz, w którym będziemy walczyć o pierwsze miejsce w tabeli :D
Pozostaje nam teraz tylko kibicowanie i trzymanie kciuków za naszych chłopaków :))) ♥
Do napisania! :****
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz! :**** ♥
Idealny *-*. Ojoj, cos czuje ze jeszcze namieszasz :D
OdpowiedzUsuńA już liczyłam na małego Ignaczaka :C
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, buziaki ;*
http://ukryci.blogspot.com/2015/07/2nie-ma-nic-bardziej-namietnego-w.html?m=1
Nowy u Zbyszka :)
Ignaczak kretynie, jak tak możesz naskakiwać na Lenę?! Twoje durne zachowanie w głowie mi się nie mieści!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy się cieszyć czy nie że Lena nie jest w ciąży :)
A tego pajaca Mateusza to nikt nie zapraszał!
Do następnego!