Obudziłam się kilkanaście minut po ósmej. Wielkimi krokami
zbliżał się najważniejszy dzień w moim życiu. Tylko teraz sama nie wiem, czy w
ogóle taki będzie. Dziwnie się czułam mieszkając u Pauli, ale do wyboru miałam
albo to, albo powrót do Bełchatowa. Chociaż nie jestem do końca pewna, czy
Misiek nie wyrzuciłby mnie za drzwi. Nie zdziwiłabym się. W końcu za to
wszystko, co zrobiłam Krzyśkowi.. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Wzięłam
poduszkę, którą do siebie przytuliłam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Była to zapewne Paula, ale ja jakoś nie
miałam ochoty z nikim rozmawiać. Paulina bez pozwolenia wtargnęła do pokoju.
Popatrzyła na mnie przez chwilę, po czym zaczęła na mnie krzyczeć.
- Lena wytłumacz mi, dlaczego ty płaczesz co? Przecież to
była twoja decyzja! Krzysiek tego nie chciał! Ogarnij się w końcu dziewczyno i
pogadaj z nim, jeśli nadal go kochasz! Dobrze wiesz, że on kocha cię ponad
życie! Nie pozwolę, żebyś spieprzyła sobie życie, dlatego masz iść do Igły i z
nim pogadać. Jasne?
- Ale Paula..
- Nie ma żadnego ale!
- On nie będzie chciał ze mną rozmawiać! Jeszcze to
ostatnio..
- Co ostatnio?
- Widziałam go z jakąś laską… Na pewno to jakaś jego
dziewczyna. On już się pogodził z tym wszystkim. My.. nas już chyba nie ma. –
zaczęłam jeszcze bardziej płakać
Przyjaciółka pokręciła tylko głową, a następnie wyszła z
pokoju. Ona też była na mnie zła. Dobrze o tym wiedziałam. Z resztą chyba każdy
był na mnie wściekły. Praktycznie nikt ze mną nie rozmawiał. Tylko Conte starał
się jeszcze w jakiś sposób mi pomóc. Paulina, co prawda też, ale ona i tak nie
rozumiała dlaczego tak postąpiłam.
Najchętniej, to w dalszym ciągu zalegałabym na łóżku
pogrążając się w smutku. Nie pozwolił mi na to mój brat. Przyjechał do
Rzeszowa, żeby ‘przemówić mi do rozsądku’. Chcąc nie chcąc musiałam się ogarnąć
i pójść z nim na spacer, aby porozmawiać. Kiedy gotowa zeszłam na dół, akurat
kończył rozmawiać z kimś przez telefon. Nie zbyt mnie to zainteresowało. W
końcu to jego życie i jego sprawy, więc nie będę się wtrącać. Szkoda tylko, że
on wtrąca się w moje. No ale Misiek już taki jest.. Podczas spaceru słuchałam,
czego to ja nie powinnam robić, a co powinnam. Zaczynało mnie to powoli
denerwować.
- Do jasnej ciasnej, Michał! To jest moje życie! Moje
decyzje!
- Jak widać, ta decyzja była najgorszą i najgłupszą decyzją
w twoim życiu.
- Krzysiek już zdążył się zadowolić..
- Co?
- To co słyszysz. Więc z łaski swojej, daj ty mi spokój..
Popatrzyłam się na niego, po czym pobiegłam przed siebie.
Nie patrzyłam na ludzi, których po drodze potrącałam. Nie zwracałam uwagi na
łzy spływające po moich policzkach. Nie przejęłam się tym, że potrąciłby mnie
samochód. Chciałam uciec od problemów i od nich wszystkich. Nogi poniosły mnie
w miejsce, gdzie często bywaliśmy z Krzysiem. Usiadłam na trawie i dałam upust
emocjom. Nie wiem ile czasu tam siedziałam. Zapewne długo. Wyjęłam z kieszeni
spodni telefon. 28 nieodebranych połączeń od Miśka i Pauli oraz 39 sms-ów.
Westchnęłam tylko i postanowiłam wrócić do domu przyjaciółki. Nie spieszyłam
się zbytnio. Szłam powolnym spacerkiem. Kiedy dotarłam na miejsce, było kilka
minut po czternastej. Weszłam do domu. Zdjęłam buty, po czym powędrowałam do
salonu. Kiedy zobaczyłam siedzące tam osoby, nie wierzyłam własnym oczom.
Patrzyłam z niedowierzaniem na siedzącego na kanapie Ignaczaka, który spoglądał
w moją stronę.
- Możecie nas zostawić..? – zwrócił się do reszty
Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli wychodzić. Misiek
powiedział coś jeszcze Libero na ucho, a po chwili zostałam sam na sam z moim
narzeczonym.
- Lenka.. – zaczął i podszedł do mnie
- Ja nadal cię kocham. Chcę spróbować. Nie odwołałem jeszcze
ślubu. Najpierw chciałem z tobą porozmawiać.
- Krzysiek ja..
- Lenka proszę, spróbujmy. Kocham cię zrozum to! Nie
wyobrażam sobie życia bez ciebie!
- Ja też cię kocham. – powiedziałam przez łzy
Igła popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, a chwilę
później złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili wyszedł gdzieś i
wrócił z ogromnym bukietem czerwonych róż. Uklęknął przede mną i spojrzał mi w
oczy.
- Leno Winiarska, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym
człowiekiem na świecie i zgodzisz się zostać moją żoną?
- Tak!
Krzysiek odłożył bukiet na kanapę. Wziął mnie na ręce i
okręcił kilka razy wokół własnej osi. Piszczałam, śmiałam się, a przede
wszystkim byłam szczęśliwa. Kiedy ostawił mnie na ziemię, zaczął mnie całować. Nagle
do naszych uszu dobiegł dźwięk oklasków. Byli to nasi najbliżsi, którzy z
zaciekawieniem nam się przyglądali.
- No nareszcie! Czy to było takie trudne wyznać sobie miłość
i się zejść? – zapytał Winiar
- No nie – zaśmialiśmy się z Libero
- To może tak na wszelki wypadek jeszcze raz to zrobicie?
- Yyy.. – zaczęliśmy się z nimi droczyć
- No dalej, dalej! – poganiał nas mój brat
- Jak dzieci..! – krzyknęła Paula
- No dobra.. – wyszczerzyłam się
- Kocham cię Lenka – rzekł Igła
- Ja ciebie też kocham Krzysiu – pocałowałam go
Po chwili zwróciliśmy się do wszystkich zebranych.
- Zadowoleni?
- Bardzo! – zaśmialiśmy się
Reszta dnia minęła nam w świetnej atmosferze. Rozmawialiśmy,
śmialiśmy się, zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądał ślub mój i Igły.
Ogólnie dzień uważam za bardzo udany. Teraz tylko czekać na ten wielki i bardzo
ważny dla nas dzień. Czekać na ślub.
***
Dzień ślubu
Obudziłam się wczesnym rankiem. Stresowałam się od momentu,
kiedy uświadomiłam sobie, że to już dziś. Z jednej strony bardzo się cieszyłam,
że w końcu zostanę Panią Ignaczak, a z drugiej bałam się, że coś pójdzie nie
tak i do ślubu po prostu nie dojdzie.. Krzysiek był na tyle kochany, że przygotował
dzisiaj śniadanie. Z bolącym brzuchem podreptałam na dół. Przy kuchennym stole
siedział już mój przyszły mąż. Przywitałam się z nim pocałunkiem, po czym
zasiadłam do stołu.
- Zestresowana? – zapytał Igła
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo..
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. – uśmiechnął się
- Oby. A ty w ogóle się nie stresujesz? Tak nic, a nic? –
zdziwiłam się
- Troszeczkę. Najbardziej boję się, że Panna Młoda ucieknie
mi sprzed ołtarza..
- Naprawdę?
- No chyba byś mi tego nie zrobiła.. – zaśmiał się
- Prawda? – dodał po chwili z lekkim niepokojem
- Nie masz się, o co martwić. Od dzisiaj twoja wolność się
skończy – ukazałam rząd swoich zębów
- I bardzo dobrze – Ignaczak zrobił to samo
Po zjedzeniu posiłku, zabraliśmy się za to, co mieliśmy
jeszcze do zrobienia. Przyznam szczerze, że nie mogłam się na niczym skupić.
Myślami byłam już w kościele.
Kilka godzin później..
Ubrana w śnieżno-białą suknię, bialutkie szpilki oraz z
wpiętym we włosy welonem oczekiwałam wraz ze świadkową na mojego narzeczonego.
Po upływie jakiś trzydziestu minut przekroczył próg domu Pauliny.
Postanowiliśmy, że u Pauli będzie lepiej, niż gdybyśmy mieli jechać np. Do
Bełchatowa.. Tak więc Libero podszedł do mnie, po czym wręczył ślubny bukiet.
Po błogosławieństwie mogliśmy wyruszyć do kościoła.
W końcu nadszedł czas rozpocząć całą ceremonię. Nieco
zestresowana stałam razem z moim tatą tuż przy wejściu do kościoła. Kiedy
organista zaczął grać „Marsz Mendelsona” zaczęliśmy powoli wchodzić. Tato
odprowadził mnie do Krzyśka, po czym z narzeczonym udaliśmy się na swoje
miejsca. Ksiądz rozpoczął mszę. W pewnym momencie usłyszeliśmy, jak organista
zaczyna grać „Alleluja”. Kiedy ujrzałam przed sobą śpiewającą Paulinę,
zamarłam. W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy wzruszenia. Po tym
wzruszającym występie mogliśmy kontynuować ceremonię. Do mikrofonu podszedł
Michał, który po chwili zaczął czytać..
- Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie
miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar
prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką
[możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym
niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na
spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie
pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z
prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje…
Potem ksiądz kontynuuje mszę. Nadchodzi czas na liturgię
sakramentu.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć
związek małżeński?
- Chcemy.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w
dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować
potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
- Chcemy.
Następnie odśpiewaliśmy „Hymn do Ducha Świętego”. Nastąpił
czas przysięgi. Podaliśmy sobie prawe dłonie, a ksiądz oplątał nam je stułą. Na
początku zaczął oczywiście Krzysiek.
- Ja Krzysztof biorę Ciebie Leno za żonę i ślubuję Ci miłość,
wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak
mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Lena biorę Ciebie Krzysztofie za męża i ślubuję Ci
miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do
śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy
Święci.
Po przysiędze zakładamy sobie obrączki. Zaczyna Pan młody.
- Leno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i
wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Po tych słowach mój mąż zakłada mi obrączkę.
- Krzysztofie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości
i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Po tych słowach zakładam obrączkę Krzyśkowi.
Msza kończy się uroczystym błogosławieństwem dla Młodej
pary i zgromadzonych. Przy dźwiękach marsza weselnego opuszczamy kościół.
Zostajemy obsypani groszami, ryżem i do tego płatkami biało czerwonych róż.
Następnie zebrani goście składają nam życzenia i wręczają wszelakie koperty,
prezenty oraz kwiaty. Później oczywiście jedziemy w kierunku sali, gdzie ma
odbyć się wesele. W drodze oczywiście spotkaliśmy kilka postojów i jakoś
dotarliśmy na salę. Przywitano nas kolejnym marszem weselnym, a także chlebem i
solą. Skosztowaliśmy po kawałku, a następnie wypiliśmy po kieliszku wódki.
Potem mój mąż wziął mnie na ręce i wniósł do środka. Obrócił nas wokół własnej
osi i odstawił mnie na ziemię. Każdy dostał kieliszek szampana, my również. Na
naszych kieliszkach znajdowała się data oraz nasze inicjały. Goście odśpiewali
„Sto lat”, a później wszyscy wypiliśmy zawartość kieliszków. Razem z Krzyśkiem
rzuciliśmy je za siebie, a te rozprysły się w drobny mak. Dalej obiad, a już po
obiedzie nadszedł czas na nasz pierwszy taniec. Tańczyliśmy do piosenki Paulli "Od dziś". Kroki oczywiście mieliśmy wyuczone, bo jakżeby inaczej?
Wzruszyłam się podczas tego tańca.. Gdyby ktoś wcześniej mi powiedział, że
wyjdę za mąż za siatkarza i będę taka szczęśliwa, to zapewne bym mu nie
uwierzyła. Do tego pewnie bym go wyśmiała. Okazuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Życie potrafi zaskoczyć, nawet nie wiecie jak bardzo. Przecież jestem zwykłą
dziewczyną, która właśnie wyszła za siatkarza. Do tego poznaliśmy się przez
przypadek, kiedy to Krzysiek o mało nie wybił mi oka.. A potem jeszcze ta
wpadka na korytarzu. Miłość, jak widać przychodzi znienacka.
Na weselu wszyscy świetnie się bawili. Welon złapała
Paulina, a muszkę oczywiście Fabian. Nie wiem, czy wam wspominałam, ale Paula i
Drzyzga od jakiegoś czasu ze sobą kręcą, że tak powiem.. Z resztą, kiedy Paula
złapała welon, podeszła do Fabiana i zapewne powiedziała mu coś w stylu, że jak
nie złapie muszki, to się policzą. Więc tak się chłopina przestraszył, że aż
się rzucił po tą muszę. Przyznam, że śmiesznie to wyglądało, ale musielibyście
to sami zobaczyć. Potem oczepiny, przy których było mnóstwo śmiechu. No
wyobraźcie sobie naszego Michała jadącego na rowerku dla dzieci z różowiutkim
kaskiem na głowie. Albo Dagmarę śpiewającą „Facet to świnia”? Z resztą ja nie
byłam lepsza i zaczęłam śpiewać „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał”.
Krzysiek zaśpiewał „Żono moja”. Ogólnie zabawa była świetna. Zapomniałabym o
torcie! Miał aż pięć pięter. Na samej górze była figurka Pary Młodej. Tort miał
barwy oczywiście biało-czerwone. Na dole była ogromna czerwona kokarda. Tort
nie dość, że był przepiękny, to jeszcze wyśmienicie smakował. Potem były
podziękowania dla rodziców. Wręczyliśmy im bukiety róż oraz drobne upominki.
Potem zatańczyliśmy razem przy piosence „Cudownych rodziców mam”. Wtedy nie
potrafiłam powstrzymać łez.. Ale były to tylko i wyłącznie łzy szczęścia.
Ten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci, jak i zapewne
w pamięci Krzyśka. To był najlepszy i najpiękniejszy dzień w moim życiu.
***
*Krzysiek
Siedzę jak na szpilkach. Trener musiał zdjąć mnie z boiska,
gdyż nie radziłem sobie z przyjęciem zagrywki. To wszystko przez to, że ja
jestem teraz na hali, a Lenka rodzi w szpitalu. Ten mecz miał się zakończyć w
trzech setach. Jest właśnie 2:1 dla nas. Mam nadzieję, że ten czwarty set,
będzie ostatnim. Pierwsza piłka meczowa dla nas. Niestety tej szansy nie
wykorzystujemy.. Wallace na zagrywce. Flot. Mika przyjmuje. Zagumny rozgrywa.
Wlazły! Koniec!!! Jesteśmy Mistrzami Świata!!! W Katowickim Spodku wszyscy się
cieszą! Płaczą ze szczęścia! Ja na początku cieszę się razem z chłopakami, a
potem biorę do ręki telefon. Dzwonię do mamy Lenki.
- Halo, mamo? – wręcz krzyczę do słuchawki, gdyż przez ten
hałas, praktycznie nic nie słychać
- Krzysiu? Gratuluję Mistrzostwa Świata!
- Mamo, co z Lenką? – pytam
- Lenka właśnie urodziła. Gratuluję tatusiu. Masz śliczne
dzieci!
Momentalnie do moich oczu napływają łzy. Tak bardzo się
cieszę! Nie dość, że zostałem właśnie Mistrzem Świata, to na dodatek jestem
tatą! W pewnym momencie podchodzi do mnie Stephane.
- Igła, wszystko dobrze? – pyta
- Właśnie zostałem tatą.. – ledwo, co mówię przez te
wszystkie emocje
- Gratulacje!
- Dziękuję.. – uśmiecham się szeroko, dalej niedowierzając
w to, co się dzieje
Potem rozpoczyna się ceremonia wręczenia medali. Puchar w
rękach Winiara, potem już w naszych. Złote krążki na naszych szyjach. Najwyższy
stopień podium. Radość. Euforia. Mazurek dąbrowskiego odśpiewany przez
dziesiątki tysięcy kibiców. Tego nie można opisać w żaden sposób. To trzeba
przeżyć!
Po ceremonii i zabawie w szatni, dzwonię po taksówkę i jadę
do szpitala. Na miejscu wypytuję pielęgniarki o Lenę Ignaczak, aż w końcu
dowiaduję się, gdzie mogę ją zastać. Wbiegam do sali i widzę moją żonę, a przy
niej dwójkę maleńkich szkrabów. Do moich oczu po raz kolejny tego dnia napływają
łzy.
- Śliczne, prawda? – pyta Lenka
- Są cudowne..
- Trzeba wybrać imiona..
- Hmm dla chłopczyka Krzysiek Junior, a dla dziewczynki..
może Ola?
- Hahah.. Chciałbyś. Może dla chłopca Wojtek, albo Bartek?
- Wojtuś będzie idealne. A dziewczynka?
- No nie wiem.. Może Anastazja?
- A co powiesz na Kinga?
- Kinia.. Kinga Ignaczak. Ładnie – uśmiecha się
- Kocham Was – całuję dzieci w czółka
- Ciebie też Lenuś – dodaję i całuję dziewczynę w usta
- My ciebie też Krzysiu – unosi kąciki ust do góry
Tyle szczęścia..! To jest po prostu nieprawdopodobne! Nie
mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę..! Jestem taki szczęśliwy!
Nie oddałbym mojej rodziny za nic w świecie! Są najlepsi! Tak bardzo ich
wszystkich kocham..!
***
*Lenka
Uwielbiam, kiedy u nas w domu jest wszystkich pełno.
Biegające wszędzie dzieci. Krzyki, piski, zabawa, radość. Uwielbiam to! Przez
te lata sporo się zmieniło od tamtego czasu.. Nie wiem, czy Wam wspominałam,
ale Mateusz do tej pory siedzi w więzieniu. Należało mu się. Przez niego
chciałam zostawić Krzyśka.. Nie wiem, jak w ogóle mogłam o czymś takim myśleć..
Teraz wszystko jest wręcz idealnie. Mamy z Igłą dwójkę cudownych dzieci, którzy
z resztą są już dorośli. Doczekaliśmy się czwórki wspaniałych wnucząt. Mamy
dwie cudne wnuczki Olkę i Nastkę oraz dwóch wnuków rozrabiaków Antka i Bartka.
O wspaniałym zięciu i synowej, to nawet nie wspomnę. Wojtuś ożenił się z
Natalką. Dziewczyna jest naprawdę porządna i bardzo pomocna. Do tego taka
sympatyczna. Nie da się jej nie lubić. Kinia natomiast związała się z Rafałem.
Przyznam szczerze, że lepszego męża nie mogła sobie znaleźć. Chłopak nie dość,
ze ją wspiera, to jeszcze nie pozwala za dużo się forsować. Ideał mężczyzny.
Ale nie, co to mój Krzysiu. On jest najlepszy.
- Babciu! Pograsz z nami?? – podbiega do mnie Nastka
- A w co będziecie grać? – zapytałam z uśmiechem
- W siatkówkę! – wykrzyczała uradowana
- W siatkówkę zawsze!
- Hura!!! Słyszeliście? Babcia z nami zagra! – krzyknęła Anastazja
Po chwili do Krzyśka podbiegł Antoś.
- Dziadziuś! A ty z nami zagrasz??? – zapytał
- No wiesz.. Nie te lata wnusiu..
- Ale prosimy!
- No dobrze.. Niech będzie – zaśmiał się Igła
Tak więc mimo naszego wieku poszliśmy zagrać z wnuczętami w
siatkówkę. Wojtek oczywiście poszedł w ślady taty i także jest siatkarzem.
Kinga także ma styczność z siatkówką. Uwielbia grać. Najchętniej nie
schodziłaby z boiska! Ale u nas to jest rodzinne..
Po godzinie gry z dzieciakami stwierdziłam, że mam już dość
i postanowiłam odpocząć w ogrodzie. W pewnym momencie podeszła do mnie Kinga.
- Mamo, opowiadałaś kiedyś, że rozstaliście się z tatą tuż
przed ślubem. Jak to było? – zapytała
- Aa no tak, tak. A było tak, że… - zaczęłam swoją opowieść
- .. ale na szczęście wszystko jakoś się ułożyło i
ostatecznie wzięliśmy ślub – zakończyłam opowiadać historię
- Łał.. Musieliście się bardzo kochać..
- I nadal się bardzo kochamy. – uniosłam kąciki ust do góry
- O czym rozmawiacie? – zapytał Wojtek
- O mnie i tacie – odpowiedziałam
- Oo o mnie mówicie? – zjawił się nagle Igła
- Tato, musisz naprawdę bardzo kochać mamę, skoro tak o nią
walczyłeś.. – stwierdziła nasza córka
- Oj bardzo ją kochałem.. Z resztą teraz kocham ją chyba
jeszcze bardziej! – zaśmiał się i pocałował mnie
Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na takie szczęście.. Ale
jestem ogromnie wdzięczna, za to jakie mam życie i że mam taką wspaniałą
rodzinę. Kocham ich najbardziej na świecie i nie zamieniłabym tego, co mam na
nic innego!
- Wiecie kochani, twierdzę, że gdyby tata wtedy nie
przyszedł do cioci Pauliny i nie przeprosił, to ślub trzeba byłoby przełożyć.. Bo
tego, że mogłoby go nie być, to mi wtedy nawet przez myśl nie przeszło!
- No tato, brawo za waleczność! – krzyknął Wojtek
- Ja mam nadzieję, że Rafał w razie czego, też taki
będzie..
- No wiecie moi kochani.. Tylko ambitni na podium stają.
- Co prawda, to prawda. – zaśmialiśmy się
To tak z grubsza wygląda moja historia. Historia moja i
Krzyśka. Co działo się w międzyczasie, to pozostanie naszą słodką tajemnicą.
Pamiętajcie, że zawsze trzeba walczyć do końca. Przeważnie o osoby, które się
kocha i które są dla nas ważne. Mimo trudności losu, nie poddawajcie się! W
końcu się ułoży. A tu macie najlepszy tego przykład. Tak, jak powiedział
Krzysiek.. Tylko ambitni na podium
stają.
________________________________________________
I koniec... ♥
Macie happy end ♥ :D Nie mogłam inaczej.. Nie potrafiłabym zakończyć tej historii bez happy endu :D Kiedy napisałam ostatnie zdanie momentalnie zaczęłam płakać.. Dlaczego? Sama nie wiem.. Bardzo zżyłam się z tą historią ♥ Do tego jeszcze tyle wspomnień i tyle czasu minęło od dodania pierwszego rozdziału, czy prologu.. :D Ahh.. :D Jeśli chodzi o świat blogowy, to oczywiście się z Wami nie żegnam! :* :D
Wtedy do tej pory bym płakała O.o A jakoś się trzymam.. na razie! :D Niebawem zapraszam na nowy rozdział na drugim blogu :)))) Mam nadzieję, że chociaż część z Was będzie go czytać :))
Jeśli chodzi o tego bloga, to chciałabym Wam wszystkim podziękować! ♥
Marcyśka B - dziękuję za każdy Twój komentarz! Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie one motywowały! Twój komentarz był prawie przy każdym rozdziale, za co jestem wdzięczna! :* Nie wiem, co jeszcze mogę Ci napisać.. Po prostu dziękuję za to, że tutaj byłaś! :**
Paulina :* - Twoje komentarze zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy :D Dziękuję za każde miłe słowo i za to, że byłaś do końca :D Co prawda nie od początku, ale byłaś, a to najważniejsze! Więc jeszcze raz dziękuję! :*
Zuza :D - Kiedy dodawałam nowy rozdział zawsze czekałam na Twój komentarz :D Dziękuję Ci za każde miłe słowo i za szczerość :D Dziękuję za to, że jakoś wytrwałaś do końca :D Co ja mogę więcej napisać..? Dziękuję za to, że byłaś! :*
Kosia - zaczęłaś komentować, kiedy zaczęłam zbliżać się do końca, ale dziękuję, że się pojawiłaś i że chciało Ci się nadrabiać te rozdziały :D Dziękuję za każdy komentarz i za Twoją obecność! :*
DF - Byłaś tutaj dłuugo :D I mam nadzieję, że epilog skomentujesz :* Dziękuję za każde ciepłe słowo i za opieprz także :D Dziękuję za Twoje wszystkie komentarze i za to, że byłaś! :*
Win. - Raz byłaś, raz nie :D Ale mimo wszystko dziękuję Ci za każdy komentarz i za opieprz również.. :D Twoje komentarze zawsze dawały mi sporej motywacji, więc dziękuję za Twoją obecność! :*
Angelika. - Jesteś tu od niedawna, ale Twoje komentarze zawsze mnie motywowały :D Dziękuję więc za każde miłe słowo i za Twoją obecność! :**
siatkarka XD
Nata Lia
Dżeeetaa11
zakochana w siatkówce
Marta Mika
Siatkareczka
ola11515
no_princess
julia Berska
Ematera y
Gabaaa xddd
Angelaaaa:*
Anekos7
PoProstuJa
siatkówka moje życie
Wam także baaaaardzo dziękuję za każdy Wasz komentarz! Każdy był dla mnie ogromną motywacją do dalszego pisania i każdy z Wam przyczynił się do tego, że to opowiadanie doszło aż do tego momentu! :D
Dziękuję również wszystkim anonimkom! :D Wasze komentarze były także baaaardzo motywujące oraz baardzo, bardzo miłe! :* Dziękuję! :*
Dziękuję Wam wszystkim! Wszystkim razem, jak i każdemu z osobna! Wszystkie komentarze były dla mnie ogromną motywacją do dalszego pisania tego bloga i ogólnie do pisania :* DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA! ♥
Na końcu podziękuję osobie, dzięki której założyłam bloga. Osobie, która ciągle nękała mnie o nowy rozdział. Osobie, która czasem mnie denerwuje, ale i tak ją uwielbiam ♥ :D
Paulina (Wronka) - Tobie dziękuję za wszystko! Byłaś od początku do samego końca i wiem, że zawsze będziesz! ♥ Jestem Ci za to ogromnie wdzięczna! Gdyby nie Ty, to nie wiem czy dalej bym pisała.. Może zakończyłoby się to na "M.P.W.".. A teraz jak widać piszę bloga, jednego właśnie skończyłam.. Gdyby nie Ty, to tego wszystkiego by nie było.. DZIĘKUJĘ CI Wronia! :**** (wiem, że nie lubisz, jak tak na Ciebie mówię, więc przepraszam :D) Wronka tego bloga i to wszystko dedykuję Tobie! Dziękuję!!!!! ♥ KC ♥ (tak publicznie, ale co tam :D ♥)
Dziękuję moim bliskim za to, ze mnie wspierali :D Dziękuję Oli oraz Natalii (Siurakowi) :D
Dziękuję Wam wszystkim! :***** ♥
Przepraszam jeśli o kimś zapomniałam, ale to było na szybko :D
Dziękuję także za prawie 20 tys. wyświetleń i prawie 200 komentarzy! :D (kom. mniej więcej było 170, ale to tak w przybliżeniu sporym przybliżeniu, ale no nieważne :D) Dziękuję za to, że byliście! :**** ♥
Jeśli czytaliście tego bloga, a nie napisaliście komentarza, to proszę napiszcie chociaż kropkę albo jakąś buźkę pod epilogiem :)) Chcę zobaczyć ilu Was tutaj było :**
Dziękuję także za prawie 20 tys. wyświetleń i prawie 200 komentarzy! :D (kom. mniej więcej było 170, ale to tak w przybliżeniu sporym przybliżeniu, ale no nieważne :D) Dziękuję za to, że byliście! :**** ♥
Jeśli czytaliście tego bloga, a nie napisaliście komentarza, to proszę napiszcie chociaż kropkę albo jakąś buźkę pod epilogiem :)) Chcę zobaczyć ilu Was tutaj było :**
Widzimy się na moim drugim blogu! :D
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! ♥
Wasza Daria :***** ♥