sobota, 16 maja 2015

10 Rozdział

Byliśmy zmęczeni dzisiejszymi zakupami, więc wróciliśmy do domu. Wykończona tym dniem padłam na kanapę, a Krzysiek poszedł wziąć prysznic. Zaczęłam rozmyślać o tym, gdzie wylatujemy, co Igła zaplanował, czy Mateusz dał sobie spokój czy dalej będzie mnie nękał.. Te dwa ostatnie pytania zadawałam sobie codziennie. Nie mogłam przestać o tym myśleć, no bo jak? Nie można przestać przejmować się tym, czy coś stanie się tobie czy twoim bliskim. No można? Nie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Jesteśmy z Ignaczakiem na Hawajach. Spacerujemy sobie trzymając się za ręce. Promienie słoneczne padają na nasze twarze. Jest bardzo gorąco. Mam na sobie krótką, zwiewną sukienkę w kwiaty, a Libero krótkie szorty i luźną koszulkę. Chciałabym zostać tutaj już na zawsze. Tu nie ma problemów. Nie ma Mateusza. Jestem tylko ja i Krzysiek. Cieszymy się tym, że możemy być w tak pięknym miejscu razem.
- Pójdę po coś do picia – oznajmia siatkarz, a ja tylko się uśmiecham
Odwracam się twarzą do słońca i zamykam oczy. Nagle ktoś robi mi cień. Niechętnie podnoszę powieki i spoglądam na osobę zakłócającą mój spokój. Moja mina – bezcenna. Kogo przed sobą widzę? Mateusza. Uśmiechniętego od ucha do ucha. Nie wiem, co myśleć. Skąd on się tu wziął? Skąd wiedział, że akurat tutaj jesteśmy? Śledził nas? Niemożliwe.. Skąd wiedział, że lecimy na Hawaje? Nie wierzę.. Mrugam kilkakrotnie dalej niedowierzając własnym oczom.
- Co ty tu robisz? – pytam w końcu
- Stoję. Nie widać? – śmieje się
- Nie o to mi chodzi. Pytam co robisz tutaj? Na Hawajach?
- Jestem na wakacjach
- Taaa..
Staram się dowiedzieć czegoś, ale jakoś mi to nie wychodzi. Zaczynam się zastanawiać, gdzie jest Ignaczak.. Rozglądam się, jednak nigdzie nie mogę go dostrzec. Mateusz wybucha śmiechem. Zdziwiona tym zachowaniem spoglądam na niego.
- Szukasz swojego kochasia?
Unoszę jedną brew do góry i patrzę pytająco.
- Nie znajdziesz go tutaj. Poszukaj przy barze albo.. gdzieś w wodzie..? – dziwnie akcentuje słowo ‘woda’
- Co mu zrobiłeś? – zrywam się z krzesła
- Ja? Nic. Lenuś, o co ty mnie oskarżasz? Myślisz, że byłbym zdolny do tego, żeby zrobić coś twojemu kochasiowi, tylko dlatego, że z tobą jest? – kiwa głową z politowaniem
- Chociaż.. Rzeczywiście. Masz rację. Byłbym do tego zdolny. – szczerzy się
Do moich oczu napływają łzy. Czuję napływającą złość. Wściekłość. Ponawiam wcześniej zadane pytanie.
- Idź na basen. Może tam coś znajdziesz..?
Gromię go wzrokiem i czym prędzej udaję się we wskazane miejsce. Rozglądam się. Mój wzrok zatrzymuje się na krawędzi jednego z basenów. Podchodzę bliżej. Boję się tego co mogę zobaczyć.. Na krawędzi widać ślady krwi. W wodzie również można dostrzec czerwoną barwę. Łzy spływają mi po policzkach. Nie mam odwagi.. Nie mam odwagi, by podejść na tyle blisko, żeby zobaczyć, co jest w basenie. Nie dopuszczam myśli, że to może być Igła. W końcu podchodzę, jednak nie spuszczam wzroku w dół. Zakrywam oczy dłonią, a głowę powoli opuszczam. Powoli odsłaniam oczy.. To co widzę sprawia, że zaczynam jeszcze bardziej płakać.. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Marzę o tym, aby był to tylko zły sen.

I tak jest. To tylko sen. Koszmar.. Obudziłam się cała zapłakana. Przetarłam oczy, starłam ostatnie łzy i próbowałam jakoś sobie przetłumaczyć, że to był tylko sen. Że to nie było naprawdę. Podkurczyłam kolana pod brodę i okryłam się kocem.
- Stało się coś? Płakałaś? – zapytał Krzysiek siadając obok mnie
- Krzysiu.. – spojrzałam na niego zapłakanymi oczami
- Śniło mi się, że byliśmy na wakacjach.. Przyszedł Mateusz, ty poszedłeś po coś do picia.. Długo cię nie było i zaczęłam zastanawiać się gdzie jesteś.. Ten kretyn powiedział mi, żebym poszukała cię w wodzie..
- W wodzie? – przerwał mi
- Tak.. Później dodał, że może jesteś na basenie. Pobiegłam tam. Na krawędzi jednego z nich była krew.. w wodzie również. Bałam się podejść, a kiedy się zebrałam i podeszłam zobaczyłam ciebie..
- Lenka.. Słoneczko, to był tylko zły sen. Już jest dobrze.. Jestem przy tobie Lenuś.. – objął mnie swoim ramieniem
- O której jutro jedziemy na lotnisko? – zmieniłam temat
- O ósmej wylatujemy, więc trzeba będzie wcześniej wstać, żeby jakoś się wyrobić..
- Okey. Muszę się spakować..
- Nie tylko ty – zaśmiał się
Tego dnia nie miałam już na nic siły. Poszłam wziąć prysznic. Zajęło mi to jakieś czterdzieści minut. Wykąpana powędrowałam do kuchni. Zrobiłam sobie i Ignaczakowi gorącą czekoladę, po czym kubki z przygotowanym napojem zaniosłam do salonu. Usiadłam na kanapie obok ukochanego, który szukał czegoś, co moglibyśmy obejrzeć. W końcu doszliśmy do jakiegoś porozumienia i postawiliśmy na klasyk, czyli „Tylko mnie kochaj”. Libero nalegał, żebyśmy obejrzeli jeszcze „Avatar”, więc chciał nie chciał oglądałam razem z nim. Nareszcie położyliśmy się spać.
Obudziłam się o szóstej, a Krzyśka już nie było obok mnie. Niechętnie wstałam, to znaczy zwlekłam się z łóżka. Zarzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam w stronę kuchni. Im bliżej wcześniej wspomnianego pomieszczenia, tym bardziej było czuć piękny zapach. Oparłam się o framugę drzwi i wpatrywałam się w siatkarza, który coś pichcił. Nie chciałam mu przerywać, więc nic nie mówiłam. Kiedy Libero nałożył posiłek na talerze, odezwałam się.
- Mmm jajecznica ze szczypiorkiem?? – uśmiechnęłam się
- Właśnie miałem po ciebie iść.. Ii tak. Jak widać – wystawił rząd swoich białych zębów
Zjedliśmy przepyszne śniadanie w ciszy, a następnie poszliśmy się spakować. Wzięłam dwie swoje walizki i zaczęłam chować do nich ubrania. Zabrakło mi już miejsca, dlatego poszłam jeszcze po jakąś torbę. Gdy wszystko miałam już zapakowane, zgarnęłam jakieś pierwsze lepsze ubrania i powędrowałam do łazienki. Założyłam jeansowe spodenki i ulubioną koszulę w kratkę. Zrobiłam sobie lekki makijaż i gotowa opuściłam pomieszczenie. Jakoś udało mi się znieść moje walizki wraz z torbami na dół. Usiadłam na jednej z nich i oczekiwałam na przyjście siatkarza.
- Matko! Kobieto! Po co ci tego aż tyle?! – wytrzeszczył oczy
- O co ci chodzi? Spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
- Dwie duże walizki, dwie dość spore torby i jeszcze masz torebkę, w której na 100% coś masz.
- O jeny.. Nie przesadzaj… Nie jest tego aż tak dużo.
- Mhmm… Dobra ja to wezmę, a ty idź już do samochodu
- Okey – uśmiechnęłam się i ruszyłam we wskazanym kierunku
Po dziesięciu minutach oboje siedzieliśmy w samochodzie.
- Możemy już jechać?
- Tak.
- To jedziemy..
Ruszyliśmy, ale przecież tej jakże mądrej Lence musiało się coś przypomnieć.. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zapomniała.
- Stój! – krzyknęłam
- Co? Co się stało?
- Zapomniałam olejku do opalania i okularów przeciwsłonecznych!
- Przecież tam na pewno też to wszystko mają..
- I?
- Możesz sobie kupić to na miejscu..
- Oj Krzysiu, Krzysiu… Ja to wiem, ale i tak po to pójdę – wyszczerzyłam się i wyszłam z auta
Po chwili ponownie znajdowałam się w środku.
- Teraz już możemy jechać?
- Tak.
- Na 100%?
- Na 200%!
- No dobra..
Po jakiejś godzinie byliśmy już na lotnisku. Ignaczak po coś poszedł, a ja zostałam i zaczęłam czytać zakupioną gazetę. W pewnym momencie nie wiem dlaczego, ale coś mi mówiło, żebym podniosła wzrok. Tak też zrobiłam i kogo ujrzałam?
- No proszę, proszę Facundo Conte we własnej osobie.. – zaśmiałam się stając obok chłopaka
- Lenka! Cześć! Co ty tu robisz? – uśmiechnął się, po czym mnie przytulił
- Ciebie powinnam zapytać, o to samo.. – odsunęłam się od niego tak, abym mogła spojrzeć mu w oczy
- Lecę na wakacje, a ty?
- Ja też – wyszczerzyłam się
- Ale tak sama?
- Niee.. Z Krzyśkiem
- Aaa no tak.. logiczne – uniósł kąciki ust do góry
- A ty? Sam lecisz?
- Niee, z Nico
- Mogłam się domyślić..
- A gdzie lecicie?
- Szczerze mówiąc, to nie wiem…
- Jak to?
- No tak to. Igła nie chce mi nic powiedzieć. Mówi, że ma być niespodzianka i już.
- Porwanie?
- Porwanie. – wybuchliśmy śmiechem
Nagle obok nas pojawił się Ignaczak.
- Cześć – przywitał się z Facu
- Cześć stary – uścisnął mu dłoń Conte
- Lenka musimy już iść..
- Okey. Pa Facu, udanych wakacji! – przytuliłam go
- Dzięki, nawzajem!
- Dzięki!
- Paa! – krzyknęliśmy i powędrowaliśmy w stronę samolotu
Kiedy siedzieliśmy już w środku, postanowiłam po raz kolejny zapytać Libero, gdzie lecimy.
- Ignaczak, albo mi powiesz, gdzie lecimy albo zacznę krzyczeć.
- Nie powiem ci.
- Aaaa ludzie!! Ratunku!!! On mnie porywa!! Pomocy!!!
Siatkarz ujął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie.
- Bardzo przyjemny sposób na uciszenie mnie.. Mądrze panie Ignaczak. Mądrze.
- Wiem.. – zaśmiał się
Popatrzyłam na ludzi, którzy nie wiedzieli za bardzo, co się dzieje.
- Spokojnie.. Cofam, to co powiedziałam. – wyszczerzyłam się
Po paru godzinach dotarliśmy na miejsce. Opuściliśmy samolot i taksówką dojechaliśmy do hotelu.
- Łał.. Ale tu jest pięknie.. – rzekłam wchodząc do pokoju
- Wybrałem najlepszy hotel w okolicy
- Widzę.. Ale chyba nawet nie chcę pytać ile to kosztowało..
- To nie pytaj.. – zaśmiał się
- Okey.. Powiesz, gdzie jesteśmy?
- W Barcelonie
- Że co?
- To co słyszysz. Jesteśmy w Barcelonie.
- Aha. Okey. Przyjęłam do wiadomości.
- To się cieszę. – wystawił rząd swoich ząbków
Wyszłam na balkon, gdzie mieliśmy cudowny widok na plażę.. Ignaczak objął mnie od tyłu. Razem, przytuleni, staliśmy tak podziwiając przepiękne krajobrazy.
- Podoba Ci się? – zapytał
- Bardzo..
- To się cieszę
- Ja też..
- Lenka, wiesz że cię kocham?
- Wiem, ja też cię kocham Krzysiu – pocałowałam go

To miejsce jest magiczne. Cudowne. Piękne. Czuję, że te wakacje zapamiętam na długo. Już nie mogę się doczekać, co Krzysiek zaplanował. Wiem tylko tyle, że na pewno wszystko będzie wspaniałe i idealne. W końcu organizował to sam Krzysztof Ignaczak, no nie? Uwielbiam go. Nie znamy się aż tak długo, a on wie o mnie więcej niż ja sama. To zaskakujące jak ludzie w tak krótkim czasie mogą się poznać i tak do siebie zbliżyć. Czy może być lepiej niż jest teraz? Myślę, że może. Zobaczymy.







_____________________________________________

Jest 10!! :D ♥
Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję ten rozdział, ale nie miałam czasu go napisać.. 
Mam nadzieję, że Was nie zanudzi :D :))
Dzisiaj wystartowała Liga Światowa! :D A już 28 maja pierwszy mecz Polaków! :D ♥ Huraa :D
Do napisania!! :* ♥
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!! ♥

3 komentarze:

  1. super czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie! Świetnie piszesz, i mega super się czyta!
    Igła taki kochamy <3
    Mam nadzieje, że sen to tylko sen, a nie jakaś ukryta zapowiedź serii nieszczęść!
    Z niecierpliwoscią czekam na kolejny!
    Zapraszam do siebie ;)
    and-love-doesnt-match.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na 9 rozdział opowiadania o Penchevie ;)
    and-love-doesnt-match.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń