Byliśmy zmęczeni dzisiejszymi zakupami, więc wróciliśmy do
domu. Wykończona tym dniem padłam na kanapę, a Krzysiek poszedł wziąć prysznic.
Zaczęłam rozmyślać o tym, gdzie wylatujemy, co Igła zaplanował, czy Mateusz dał
sobie spokój czy dalej będzie mnie nękał.. Te dwa ostatnie pytania zadawałam
sobie codziennie. Nie mogłam przestać o tym myśleć, no bo jak? Nie można
przestać przejmować się tym, czy coś stanie się tobie czy twoim bliskim. No
można? Nie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Jesteśmy z Ignaczakiem
na Hawajach. Spacerujemy sobie trzymając się za ręce. Promienie słoneczne
padają na nasze twarze. Jest bardzo gorąco. Mam na sobie krótką, zwiewną
sukienkę w kwiaty, a Libero krótkie szorty i luźną koszulkę. Chciałabym zostać
tutaj już na zawsze. Tu nie ma problemów. Nie ma Mateusza. Jestem tylko ja i
Krzysiek. Cieszymy się tym, że możemy być w tak pięknym miejscu razem.
- Pójdę po coś do
picia – oznajmia siatkarz, a ja tylko się uśmiecham
Odwracam się twarzą do
słońca i zamykam oczy. Nagle ktoś robi mi cień. Niechętnie podnoszę powieki i
spoglądam na osobę zakłócającą mój spokój. Moja mina – bezcenna. Kogo przed
sobą widzę? Mateusza. Uśmiechniętego od ucha do ucha. Nie wiem, co myśleć. Skąd
on się tu wziął? Skąd wiedział, że akurat tutaj jesteśmy? Śledził nas?
Niemożliwe.. Skąd wiedział, że lecimy na Hawaje? Nie wierzę.. Mrugam
kilkakrotnie dalej niedowierzając własnym oczom.
- Co ty tu robisz? –
pytam w końcu
- Stoję. Nie widać? –
śmieje się
- Nie o to mi chodzi.
Pytam co robisz tutaj? Na Hawajach?
- Jestem na wakacjach
- Taaa..
Staram się dowiedzieć
czegoś, ale jakoś mi to nie wychodzi. Zaczynam się zastanawiać, gdzie jest
Ignaczak.. Rozglądam się, jednak nigdzie nie mogę go dostrzec. Mateusz wybucha
śmiechem. Zdziwiona tym zachowaniem spoglądam na niego.
- Szukasz swojego
kochasia?
Unoszę jedną brew do
góry i patrzę pytająco.
- Nie znajdziesz go
tutaj. Poszukaj przy barze albo.. gdzieś w wodzie..? – dziwnie akcentuje słowo ‘woda’
- Co mu zrobiłeś? –
zrywam się z krzesła
- Ja? Nic. Lenuś, o co
ty mnie oskarżasz? Myślisz, że byłbym zdolny do tego, żeby zrobić coś twojemu
kochasiowi, tylko dlatego, że z tobą jest? – kiwa głową z politowaniem
- Chociaż..
Rzeczywiście. Masz rację. Byłbym do tego zdolny. – szczerzy się
Do moich oczu
napływają łzy. Czuję napływającą złość. Wściekłość. Ponawiam wcześniej zadane
pytanie.
- Idź na basen. Może
tam coś znajdziesz..?
Gromię go wzrokiem i
czym prędzej udaję się we wskazane miejsce. Rozglądam się. Mój wzrok zatrzymuje
się na krawędzi jednego z basenów. Podchodzę bliżej. Boję się tego co mogę
zobaczyć.. Na krawędzi widać ślady krwi. W wodzie również można dostrzec
czerwoną barwę. Łzy spływają mi po policzkach. Nie mam odwagi.. Nie mam odwagi,
by podejść na tyle blisko, żeby zobaczyć, co jest w basenie. Nie dopuszczam myśli,
że to może być Igła. W końcu podchodzę, jednak nie spuszczam wzroku w dół.
Zakrywam oczy dłonią, a głowę powoli opuszczam. Powoli odsłaniam oczy.. To co
widzę sprawia, że zaczynam jeszcze bardziej płakać.. Nie wierzę, że to dzieje
się naprawdę. Marzę o tym, aby był to tylko zły sen.
I tak jest. To tylko sen. Koszmar.. Obudziłam się cała
zapłakana. Przetarłam oczy, starłam ostatnie łzy i próbowałam jakoś sobie
przetłumaczyć, że to był tylko sen. Że to nie było naprawdę. Podkurczyłam
kolana pod brodę i okryłam się kocem.
- Stało się coś? Płakałaś? – zapytał Krzysiek siadając obok
mnie
- Krzysiu.. – spojrzałam na niego zapłakanymi oczami
- Śniło mi się, że byliśmy na wakacjach.. Przyszedł Mateusz,
ty poszedłeś po coś do picia.. Długo cię nie było i zaczęłam zastanawiać się
gdzie jesteś.. Ten kretyn powiedział mi, żebym poszukała cię w wodzie..
- W wodzie? – przerwał mi
- Tak.. Później dodał, że może jesteś na basenie. Pobiegłam
tam. Na krawędzi jednego z nich była krew.. w wodzie również. Bałam się
podejść, a kiedy się zebrałam i podeszłam zobaczyłam ciebie..
- Lenka.. Słoneczko, to był tylko zły sen. Już jest dobrze..
Jestem przy tobie Lenuś.. – objął mnie swoim ramieniem
- O której jutro jedziemy na lotnisko? – zmieniłam temat
- O ósmej wylatujemy, więc trzeba będzie wcześniej wstać,
żeby jakoś się wyrobić..
- Okey. Muszę się spakować..
- Nie tylko ty – zaśmiał się
Tego dnia nie miałam już na nic siły. Poszłam wziąć
prysznic. Zajęło mi to jakieś czterdzieści minut. Wykąpana powędrowałam do
kuchni. Zrobiłam sobie i Ignaczakowi gorącą czekoladę, po czym kubki z
przygotowanym napojem zaniosłam do salonu. Usiadłam na kanapie obok ukochanego,
który szukał czegoś, co moglibyśmy obejrzeć. W końcu doszliśmy do jakiegoś
porozumienia i postawiliśmy na klasyk, czyli „Tylko mnie kochaj”. Libero
nalegał, żebyśmy obejrzeli jeszcze „Avatar”, więc chciał nie chciał oglądałam
razem z nim. Nareszcie położyliśmy się spać.
Obudziłam się o szóstej, a Krzyśka już nie było obok mnie.
Niechętnie wstałam, to znaczy zwlekłam się z łóżka. Zarzuciłam na siebie
szlafrok i ruszyłam w stronę kuchni. Im bliżej wcześniej wspomnianego
pomieszczenia, tym bardziej było czuć piękny zapach. Oparłam się o framugę
drzwi i wpatrywałam się w siatkarza, który coś pichcił. Nie chciałam mu
przerywać, więc nic nie mówiłam. Kiedy Libero nałożył posiłek na talerze,
odezwałam się.
- Mmm jajecznica ze szczypiorkiem?? – uśmiechnęłam się
- Właśnie miałem po ciebie iść.. Ii tak. Jak widać –
wystawił rząd swoich białych zębów
Zjedliśmy przepyszne śniadanie w ciszy, a następnie
poszliśmy się spakować. Wzięłam dwie swoje walizki i zaczęłam chować do nich
ubrania. Zabrakło mi już miejsca, dlatego poszłam jeszcze po jakąś torbę. Gdy
wszystko miałam już zapakowane, zgarnęłam jakieś pierwsze lepsze ubrania i
powędrowałam do łazienki. Założyłam jeansowe spodenki i ulubioną koszulę w
kratkę. Zrobiłam sobie lekki makijaż i gotowa opuściłam pomieszczenie. Jakoś
udało mi się znieść moje walizki wraz z torbami na dół. Usiadłam na jednej z
nich i oczekiwałam na przyjście siatkarza.
- Matko! Kobieto! Po co ci tego aż tyle?! – wytrzeszczył oczy
- O co ci chodzi? Spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
- Dwie duże walizki, dwie dość spore torby i jeszcze masz
torebkę, w której na 100% coś masz.
- O jeny.. Nie przesadzaj… Nie jest tego aż tak dużo.
- Mhmm… Dobra ja to wezmę, a ty idź już do samochodu
- Okey – uśmiechnęłam się i ruszyłam we wskazanym kierunku
Po dziesięciu minutach oboje siedzieliśmy w samochodzie.
- Możemy już jechać?
- Tak.
- To jedziemy..
Ruszyliśmy, ale przecież tej jakże mądrej Lence musiało się
coś przypomnieć.. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zapomniała.
- Stój! – krzyknęłam
- Co? Co się stało?
- Zapomniałam olejku do opalania i okularów
przeciwsłonecznych!
- Przecież tam na pewno też to wszystko mają..
- I?
- Możesz sobie kupić to na miejscu..
- Oj Krzysiu, Krzysiu… Ja to wiem, ale i tak po to pójdę –
wyszczerzyłam się i wyszłam z auta
Po chwili ponownie znajdowałam się w środku.
- Teraz już możemy jechać?
- Tak.
- Na 100%?
- Na 200%!
- No dobra..
Po jakiejś godzinie byliśmy już na lotnisku. Ignaczak po coś
poszedł, a ja zostałam i zaczęłam czytać zakupioną gazetę. W pewnym momencie
nie wiem dlaczego, ale coś mi mówiło, żebym podniosła wzrok. Tak też zrobiłam i
kogo ujrzałam?
- No proszę, proszę Facundo Conte we własnej osobie.. –
zaśmiałam się stając obok chłopaka
- Lenka! Cześć! Co ty tu robisz? – uśmiechnął się, po czym
mnie przytulił
- Ciebie powinnam zapytać, o to samo.. – odsunęłam się od
niego tak, abym mogła spojrzeć mu w oczy
- Lecę na wakacje, a ty?
- Ja też – wyszczerzyłam się
- Ale tak sama?
- Niee.. Z Krzyśkiem
- Aaa no tak.. logiczne – uniósł kąciki ust do góry
- A ty? Sam lecisz?
- Niee, z Nico
- Mogłam się domyślić..
- A gdzie lecicie?
- Szczerze mówiąc, to nie wiem…
- Jak to?
- No tak to. Igła nie chce mi nic powiedzieć. Mówi, że ma
być niespodzianka i już.
- Porwanie?
- Porwanie. – wybuchliśmy śmiechem
Nagle obok nas pojawił się Ignaczak.
- Cześć – przywitał się z Facu
- Cześć stary – uścisnął mu dłoń Conte
- Lenka musimy już iść..
- Okey. Pa Facu, udanych wakacji! – przytuliłam go
- Dzięki, nawzajem!
- Dzięki!
- Paa! – krzyknęliśmy i powędrowaliśmy w stronę samolotu
Kiedy siedzieliśmy już w środku, postanowiłam po raz kolejny
zapytać Libero, gdzie lecimy.
- Ignaczak, albo mi powiesz, gdzie lecimy albo zacznę
krzyczeć.
- Nie powiem ci.
- Aaaa ludzie!! Ratunku!!! On mnie porywa!! Pomocy!!!
Siatkarz ujął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie.
- Bardzo przyjemny sposób na uciszenie mnie.. Mądrze panie
Ignaczak. Mądrze.
- Wiem.. – zaśmiał się
Popatrzyłam na ludzi, którzy nie wiedzieli za bardzo, co się
dzieje.
- Spokojnie.. Cofam, to co powiedziałam. – wyszczerzyłam się
Po paru godzinach dotarliśmy na miejsce. Opuściliśmy samolot
i taksówką dojechaliśmy do hotelu.
- Łał.. Ale tu jest pięknie.. – rzekłam wchodząc do pokoju
- Wybrałem najlepszy hotel w okolicy
- Widzę.. Ale chyba nawet nie chcę pytać ile to kosztowało..
- To nie pytaj.. – zaśmiał się
- Okey.. Powiesz, gdzie jesteśmy?
- W Barcelonie
- Że co?
- To co słyszysz. Jesteśmy w Barcelonie.
- Aha. Okey. Przyjęłam do wiadomości.
- To się cieszę. – wystawił rząd swoich ząbków
Wyszłam na balkon, gdzie mieliśmy cudowny widok na plażę..
Ignaczak objął mnie od tyłu. Razem, przytuleni, staliśmy tak podziwiając
przepiękne krajobrazy.
- Podoba Ci się? – zapytał
- Bardzo..
- To się cieszę
- Ja też..
- Lenka, wiesz że cię kocham?
- Wiem, ja też cię kocham Krzysiu – pocałowałam go
To miejsce jest magiczne. Cudowne. Piękne. Czuję, że te
wakacje zapamiętam na długo. Już nie mogę się doczekać, co Krzysiek zaplanował.
Wiem tylko tyle, że na pewno wszystko będzie wspaniałe i idealne. W końcu
organizował to sam Krzysztof Ignaczak, no nie? Uwielbiam go. Nie znamy się aż
tak długo, a on wie o mnie więcej niż ja sama. To zaskakujące jak ludzie w tak
krótkim czasie mogą się poznać i tak do siebie zbliżyć. Czy może być lepiej niż
jest teraz? Myślę, że może. Zobaczymy.
_____________________________________________
Jest 10!! :D ♥
Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję ten rozdział, ale nie miałam czasu go napisać..
Mam nadzieję, że Was nie zanudzi :D :))
Dzisiaj wystartowała Liga Światowa! :D A już 28 maja pierwszy mecz Polaków! :D ♥ Huraa :D
Do napisania!! :* ♥
Czytasz+Komentujesz=Motywujesz!! ♥
super czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie! Świetnie piszesz, i mega super się czyta!
OdpowiedzUsuńIgła taki kochamy <3
Mam nadzieje, że sen to tylko sen, a nie jakaś ukryta zapowiedź serii nieszczęść!
Z niecierpliwoscią czekam na kolejny!
Zapraszam do siebie ;)
and-love-doesnt-match.blogspot.com
Zapraszam na 9 rozdział opowiadania o Penchevie ;)
OdpowiedzUsuńand-love-doesnt-match.blogspot.com